Poniedziałek, 8 lipca 2024

imieniny: Edgara, Elżbiety, Eugeniusza

RSS

„To co tu widzisz i co tu się zdarzy zostaje w tych murach...”

15.07.2019 07:00 | 5 komentarzy | art, acz

Ks. Kazimierz G., były proboszcz parafii pw. św Józefa Robotnika w Godowie, jest podejrzany o molestowanie ministrantów i dziewczynek z chóru. Został aresztowany na trzy miesiące.

„To co tu widzisz i co tu się zdarzy zostaje w tych murach...”
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Przystępny ksiądz

Zatrzymanie przez policję księdza, który w latach 2000-2006 był proboszczem w parafii pw. św. Józefa Robotnika w Godowie, wstrząsnęło mieszkańcami tej miejscowości. Wielu mieszkańców jest zszokowanych informacjami podawanymi przez prokuraturę i policję.

– To był ksiądz, który raczej był dobrze postrzegany przez parafian. Taki swój chłop. W pewnym momencie miał na parafii pomocnika, nazywał się ks. Piotr. To o tym księdzu się różnie mówiło, że lubił wypić. Zresztą było tak, że jak był u kogoś w domu, to mówił „nalej mi jeszcze jednego, bo się śpieszę”. Kiedy obaj księża odeszli z parafii, to myślałem, że ks. Kazimierz musiał odejść z powodu zachowania ks. Piotra – mówi nam nam jeden z mieszkańców Godowa.

Dowiadujemy się nieoficjalnie, że wspomniany pomocnik to ks. Piotr S. Od kilku lat nie żyje. Zmarł w 2016 r. W 2005 r. został przydzielony do parafii jako rezydent. Mówi się w Godowie, że był księdzem po przejściach, po leczeniu choroby alkoholowej. Która rychło dała o sobie znać. - Mówiło się, że nocami na parafii działy się jakieś dziwne rzeczy, oglądali jakieś filmy, popijali – mówi nasza rozmówczyni. Zaznacza, że ks. Kazimierz ogólnie był przystępnym księdzem, miał krótkie, a treściwe kazania. Można z nim było załatwić różne sprawy. - Nigdy bym nie powiedziała, że krzywdził dzieci. No, ale moje dzieci na parafię nie chodziły, nie udzielały się tam – mówi nam jednak z parafianek.

Nie miał zahamowań

Ludzie nie chcą się przedstawiać, proszą o anonimowość. - To mała miejscowość. Tu każdy każdego zna. Wielu starszych parafian być może nie uwierzy w winę ks. Kazimierza – mówi nam rodzic jednej z ofiar, które miał krzywdzić ks. G. Jak dodaje ów rodzic, sam długo nie wiedział, że jego dziecko padło ofiarą pedofilskich czynów ks. G. - Moje dziecko nic nie mówiło, że stało się tam coś niedobrego. Jedynie mnie zastanowiło, że w pewnym momencie przestało chodzić na spotkania do ks. Kazimierza. Dopiero po latach, już kiedy założyło własną rodzinę, powiedziało mi krótko, co się tam działo. A teraz kiedy zostało przesłuchane, powiedziało mi więcej – mówi nasz rozmówca. Rodzic przyznaje jednak, że był świadkiem nieobyczajnych zachowań proboszcza. - Lubił wypić i nie bardzo się z tym krył przede mną. Miał kolekcję filmów na DVD dla dorosłych. Nawet w moim towarzystwie taki film puścił. Nie miał zahamowań – opowiada. - Ale skąd człowiek miał wiedzieć, że to pedofil? Oglądanie filmów pornograficznych, choć z pewnością księdzu nie przystoi to jedno, ale pedofilia? Nikt nie miał o takich zachowaniach księdza pojęcia – mówi. Jak dodaje, jest przekonany, że ks. G. wyleciał z parafii w Godowie po interwencji części parafian, właśnie wskutek nieobyczajnego zachowania. – Powody były organizacyjne. Ksiądz Kazimierz źle zarządzał parafią – powiedział stacji TVN 24 ks. Łukasz Płaszewski, delegat do spraw Ochrony Dzieci i Młodzieży w Archidiecezji Katowickiej. W wieku niespełna 49 lat, został rezydentem parafii Świętej Rodziny w Katowicach Brynowie. Nigdy nie został już proboszczem, co może świadczyć o tym, że Kuria nie miała do niego zaufania. Przebywał tam aż do 2018 r.