Poniedziałek, 6 maja 2024

imieniny: Judyty, Juranda, Benedykty

RSS

Tam, na detoksie, nie jest tak źle... – subiektywna relacja z odwyku

30.07.2018 07:00 | 22 komentarze | art

Na imię mam Marek. I jestem alkoholikiem, świeżo po wyjściu z terapii alko-odwykowej w Gorzycach. Chciałbym napisać Wam tu parę słów o tym wszystkim.

Tam, na detoksie, nie jest tak źle... – subiektywna relacja z odwyku
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Rzucanie innych nałogów przy okazji?

Głupi pomysł. Pomyślałem, że może postaram się ograniczyć albo całkiem rzucić papierosy. Chodziłem wtedy jak ocipiały i nie dało rady nawet skupić się na tym, co próbowano mi wbić do głowy na lekcjach. Nie wszystko naraz. Nie polecam.

Ogólne wrażenia, na „świeżo”

Trwało to wszystko u mnie 55 dni, ten czas dał mi dużo do przemyślenia, nauczył trochę pokory i innego patrzenia na wszystko. Przede wszystkim trzeźwego patrzenia. Patrzenia i myślenia. Prawdziwa jazda dopiero się zacznie, bo już zniknął klosz ochronny w postaci ośrodka. Tu już trzeba wszystko wziąć na klatę i nie dać się wkopać z powrotem w to samo gówno. Jutro jadę na spotkanie alkoholików, a w sobotni wieczór – w ten czas, gdy zawsze najwięcej chlałem – wybieram się na miting AA. Przedtem, w piątek, chcę zebrać paru nowych kumpli i ostrożnie, testowo wybrać się na koncert. Jeżeli stwierdzimy, że jednak nie był to za dobry pomysł, wtedy wsiadamy w auta i ewakuujemy się gdzieś indziej. Na pewno będzie mi brakować paru miejsc czy sytuacji z przeszłości, no ale cóż... Niektóre miejsca już po prostu nie są dla mnie i muszę się z tym pogodzić, a w puste miejsca wymyślić sobie inne zajęcia.

***

PS. Zaraz po wyjściu obskoczyłem kilku znajomych, pozałatwiałem parę spraw, które, siłą rzeczy, trzeba było odwlec. Jeden z tych kumpli, z którym czasem piłem, odwiedził mnie z miesiąc temu tam, na ośrodku, pogadaliśmy może z godzinkę... Przyjeżdżam do niego wczoraj i co się okazuje? Że po tej wizycie coś mu się pozmieniało i od paru tygodni – tak sam od siebie – odstawił alko! I jest mu z tym dobrze, cieszy się, że może np. bez strachu siąść za kierownicę, że budzi się bez kaca, a jego żona go chwali. I on też przyczynił się do tego, żebym siadł przed klawiaturę i napisał to, co napisałem. Pozdrawiam Was bardzo serdecznie, drogie Bojownictwo, i mam nadzieję, że jest choćby jedna osoba, która dotarła aż do tego momentu czytania, bo to odbiorę już jako swoisty sukces! Fajnego dnia!

Marek, (nie)anonimowy alkoholik