Ksiądz Libowski o Marcinie Lutrze: W niejednym miejscu miał rację
- Nie jest Luter, z mojego, katolickiego punktu widzenia, niewinny. Nie można o nim powiedzieć, że nie popełnił w swojej krytyce Kościoła błędów - pisze o Marcinie Lutrze ks. Łukasz Libowski.
Z wielkimi są problemy
Postawa w odniesieniu do Lutra, o jakiej mówię, narzuci się, jak się spodziewam, każdemu, kto dostatecznie przestudiuje życie i działalność tego teologa i kto, co jest absolutnie konieczne, zdobędzie się na wysiłek tego teologa zrozumienia. Dla zrozumienia zaś Lutra, choć z pewnością zrozumienia względnego, potrzeba, uważam, znać, po pierwsze, kontekst, w jakim przyszło mu żyć i tworzyć, oraz, po wtóre, jego osobowość, a przynajmniej dwie cechy jego osobowości. Co do kontekstu: istotne są dwie jego składowe. Pierwsza to Kościół początku XVI wieku, który „[…] nie był – to słowa Franciszka – przykładem do naśladowania: istniała korupcja w Kościele, była światowość, przywiązanie do pieniędzy i władzy”. Przeciwko takiemu Kościołowi, Kościołowi, któremu daleko do Ewangelii, wystąpił Luter. Drugi „moment” kontekstu dzieła Lutra stanowi polityka, w którą, wraz ze wzrostem swojego znaczenia, Luter się mimowolnie, atoli w sposób całkiem naturalny wplątał i która, by tak rzec, wykorzystała jego twórczość – jego samego – dla swoich celów. Z kolei wspomniane dwie cechy osobowości Lutra to głęboka religijność, która pchała go do przedsięwzięcia reformy Kościoła i która w tym przedsięwzięciu go utwierdzała, oraz porywczość, wybuchowość, gwałtowność, którą tłumaczyć trzeba brak wyważenia w niektórych jego opiniach, a może nawet w jakiejś mierze kierunek, w jakim zmierzył rozwój jego poglądów.
A zatem: daje się Lutra i jego naukę zrozumieć. Daje się pojąć, dlaczego tak, a nie inaczej myślał, dlaczego formułował takie, a nie inne postulaty. Jakkolwiek rozumienie nie oznacza usprawiedliwienia; może rozumienie usprawiedliwić w pewnym tylko stopniu. Nie, nie jest Luter, z mojego, katolickiego punktu widzenia, niewinny. Nie można o nim powiedzieć, że nie popełnił w swojej krytyce Kościoła błędów albo że okoliczności, w jakich błędy popełnił, sprawiają, że błędów tych nie można nazywać błędami, że błędy te błędami nie są. Jak dla mnie, Luter w swojej reformie się zagalopował, zapędził, w swoim reformowaniu poszedł za daleko, w nim się zatracił, zagubił w nim umiar. Na tym polega, sądzę, dramat Lutra. I w tym też – między innymi w tym – tkwi chyba jego, Lutra, urok: tak był sprawą, w którą się zaangażował, przejęty, że nie mógł się pohamować.
W niejednym miejscu miał Luter rację. I Kościół katolicki z upływem czasu to przyznał, w określonych punktach zgadzając się z Lutrem; musiał mój Kościół do krytyki Lutra dojrzeć. Był to niewątpliwie wielki człowiek, wielki humanista i wielki chrześcijanin – Luter. A z wielkimi tak to już jest: sprawiają problemy. Są oni bowiem, wielcy, niejednoznaczni i wymykają się naszym kategoryzacjom. Dlatego trudno nam sobie z nimi poradzić, trudno nam się z nimi uporać. Dlatego trudno nam się o nich nie kłócić. Ale dlatego też chyba fascynują.
ks. Łukasz Libowski
Komentarze
2 komentarze
A ja tam czekam w sprawie zabójstwa Roberta Wójtowicza przez ks. Krzysztofa Litwę. Na co czekam?
Czekam na większe zaangażowanie dzielnicowych w podkreslanie dobrej wspolpracy z mafia watykanska. Czekam na wieksze podkreslanie przez politykow, ze mafia watykanska to nasz wspolny fundament ktory daje nam moralnosc.
"Przyglądając się dzisiejszemu Kościołowi (kler-liturgia-teologia) tradycyjny katolik najpierw się oburza, potem trwoży a w końcu wybucha śmiechem."