Niedziela, 28 lipca 2024

imieniny: Aidy, Innocentego, Marceli

RSS

Burza po badaniu jakości sprzedawanego klientom indywidualnym opału

11.04.2018 07:00 | 2 komentarze | art

Szerokim echem odbił się raport Polskiego Alarmu Smogowego (PAS), dotyczący jakości węgla sprzedawanego w składach opału na Śląsku i w Małopolsce. Z raportu wynika, że często klienci kupują opał niskiej jakości o znacznie zawyżonej cenie. Raport skrytykowała Izba Gospodarcza Sprzedawców Polskiego Węgla (IGSPW), wskazując na to, że badanie zostało przeprowadzone z użyciem błędnej metodologii.

Burza po badaniu jakości sprzedawanego klientom indywidualnym opału
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

„Kowalski” nie kupuje węgla metodami laboratoryjnymi

Do zarzutów Łukasza Horbacza odniósł się Andrzej Guła, prezes Katowickiego Alarmu Smogowego. - Zarzuty Pana Prezesa Horbacza dotyczą przede wszystkim metodologii i tego, że była niewystarczająco naukowa. Tymczasem ta została celowo wybrana w taki sposób, by pokazać sytuację przeciętnego „Kowalskiego”, który udaje się do składu z opałem, by zaopatrzyć się na zimę. Pobieraliśmy pojedyncze próbki węgla, a nie 16 próbek każdej hałdy, ponieważ „Kowalski” kupując tonę węgla, także otrzymuje to, co akurat uda się pobrać, a nie 16 próbek po 62,5 kilograma każda. Najczęściej węgiel, który badaliśmy, był sprzedawany w workach po 25 kilo – dotyczy to miału i groszku. Dokładnie w takich samych workach węgiel nabywa przeciętny „Kowalski”. Takie podejście miało pozwolić sprawdzić, czy jest problem i w razie potrzeby go zasygnalizować. Okazało się, że taka potrzeba istnieje, ponieważ bardzo źle funkcjonuje system informowania o jakości towaru, a raczej w ogóle go nie ma. Mamy bowiem poważny problem natury systemowej, który powoduje, że przeciętni klienci często dostają towar gorszy niż ten, za który płacą. System, w którym opłaca się być nieuczciwym, trzeba zmienić – uważa Guła. Słowa Guły potwierdzają nasi czytelnicy. Niedawno do naszej redakcji zgłosiła się zdenerwowana mieszkanka Raciborza. – Dokupiłam 2 tony węgla na jednym ze składów w Raciborzu. Przywieźli mi go, wyładowali. Dopiero jak odjechali zorientowałam się, że węgiel jest cały mokry, choć dzień był suchy, nie padało. Dotarło do mnie, że polano go, żeby był cięższy - mówi nasza czytelniczka.

(art)