Przez pomysł urzędników mają problemy z wyjazdem
Drogowy absurd w Rydułtowach. Gdy mieszkańcy bloków przy ul. Mickiewicza zobaczyli, jak drogowcy wymalowali nowe linie na drodze, przecierali oczy ze zdumienia. Przez podwójną linię ciągłą - której wcześniej nie było - kierowcy nie mogą wyjechać z osiedla ani w lewo, ani prosto. Mogą jechać tylko w prawo i zawrócić przy markecie lub muszą objeżdżać swoje blokowisko.
To nie koniec problemów...
– Drugą sprawą, a zarazem paradoksem w tym samym rejonie, jest wydłużenie pasami poziomymi „wysepki” na wjeździe na ul. Ligonia. Teraźniejszy wąski wjazd na ul. Ligonia martwi w tej chwili również osoby prowadzące działalność gospodarczą. Właściciele ci martwią się o samochody dostawcze, które mają czasami za mało miejsca skręcając w stronę ul. Ligonia, aby zmieścić się w pasie, napotykając wyjeżdżający z tej drogi samochód - napisała radna Joanna Kubala w swojej interpelacji.
Chcieli ujednolicić
Miasto tłumaczy, że zmiana organizacji ruchu na drogach w Rydułtowach - w tym w rejonie ulic Mickiewicza i Ligonia - wynikała z konieczności ujednolicenia oznakowania tonażu ulic. - Zmiana organizacji ruchu jest także związana z jej dostosowaniem do aktualnie obowiązujących wytycznych Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu Śląskim - przekazał Łukasz Majer z Urzędu Miasta w Rydułtowach.
Będzie jak dawniej?
W związku z głosami mieszkańców oraz interpelacją radnej Joanny Kubali 29 stycznia odbyła się wizja w terenie z udziałem przedstawicieli Urzędu Miasta w Rydułtowach oraz pracownika Wydziału Transportu i Komunikacji Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu Śl. - W efekcie wizji lokalnej ustalono, że organizacja ruchu w rejonie ulic Adama Mickiewicza i Stanisława Ligonia zostanie zmieniona zgodnie z wnioskiem mieszkańców - zapowiedział Łukasz Majer.
(mak)
Komentarze
1 komentarz
Chciałbym poznać wytyczne Starostwa Powiatowego. Czy zmiany dostosowującej, skoro było źle, dokonano bez wizji? Teraz powrócono do poprzedniego stanu i jest zgodne z wytycznymi. Po wykonaniu takiej "ciężkiej, nikomu niepotrzebnej roboty", nie dziwię się, że urzędnicy są zapracowani. Ale skoro są takimi fachowcami.