Niedziela, 5 maja 2024

imieniny: Ireny, Waldemara, Piusa

RSS

04.02.2018 12:27 | 0 komentarzy | żet

Czego zazdrości Niemcom Michał Ogórek? Z czym kojarzy mu się Racibórz? Kogo najchętniej wykluczyłby z życia publicznego? W minionym tygodniu znany dziennikarz i publicysta spotkał się z czytelnikami raciborskiej biblioteki. Postanowiliśmy wykorzystać okazję i przeprowadzić z nim nietypowy wywiad.

Alfabet Michała Ogórka
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Gra

– Jaka gra nigdy się Panu nie znudzi?

– Uwielbiam karty, ale coraz mniej czasu jest na to. Bardziej tęsknię za tym, żeby móc pograć w brydża, ale nie robiłem tego już od bardzo dawna.

Humor

– Z czego/kogo najczęściej śmieje się Michał Ogórek?

– Nienawidzę opowiadania dowcipów. Czasem się mówi o takim potwornym wujku na imieninach, który ma swój zestaw dowcipów i wszystkie musi opowiedzieć. Najlepszy jest humor sytuacyjny, czyli gdy dowcip akurat opisuje dany moment, to jest genialnie.

Inteligencja

(anegdota ze spotkania)

– Miałem kiedyś przeprowadzić wywiad z Cathrine Deneuve. To odbywało się ramach promocji jakiegoś filmu. Strasznie się bałem, żeby dobrze wypaść z tym moim francuskim. Okazało się, że nie miało znaczenia o co pytam, bo ona miała przygotowane odpowiedzi i wszystkim dziennikarzom mówiła to samo. Ale ja zadawałem jej te kolejne pytania, drążyłem i walczyłem o ciekawe odpowiedzi. W pewnym momencie ona odwróciła głowę w moim kierunku i powiedziała: pan jest inteligentny. Więc tak zostałem nagrodzony za to, że atakowałem ją tymi moimi pytaniami.

Jedzenie

– Jakie jest popisowe danie Michała Ogórka?

– Robię bigos, bo on jest bardzo pracochłonny i żona odmawia jego przygotowania (śmiech). Zdziwię pana, ale piekę też ciasta czasem, bo jestem fanatykiem ciast.

Książka

– Jaka jest najgorsza książka, którą zdarzyło się panu przeczytać?

– Raczej nie czytam tego, co jest złe, ale... Zadzwonił do mnie kiedyś dyrektor Biblioteki Śląskiej, żebym przyjechał poprowadzić spotkanie z Maleńczukiem, który napisał jakąś książkę wierszem. Ja jej nie miałem wcześniej, ale powiedziałem: proszę bardzo, poprowadzę. Książkę przeczytałem dopiero w pociągu. To była taka grafomania, ale taka grafomania... (śmiech). Znalazłem się w sytuacji bez wyjścia, bo zgodziłem się poprowadzić to spotkanie, więc robiłem to starając się nie powiedzieć złego słowa o tej książce, co było dosyć trudne. Maleńczuk był nią zachwycony. To się nazywało „Chamstwo w państwie”, taka mocno buntownicza książka, ale grafomaństwo niewiarygodne.