Historia Kobyli przetrwa dzięki państwu Zielonkom
Kiedy jedna z mieszkanek po śmierci swojej matki spaliła worek starych zdjęć, państwo Zielonkowie postanowili nie czekać, aż historia ich rodziny oraz rodzin bliskiej ich sercu Kobyli zniknie w mrokach przeszłości.
Pan Lucjan skanował wszystkie zdjęcia które otrzymał, wybierając spośród nich te najbardziej wartościowe historycznie. Najwięcej pracy zajmowały mu kroniki, które wertował stronę po stronie zapisując każde zdjęcie w komputerze. Pani Krystyna pamięta prawie wszystkich ludzi z fotografii, na wielu rozpoznaje swoich dziadków i rodziców. Wybierając te najciekawsze wspólnie z panią Rożnowską wydały piękny kalendarz bogato ilustrowany starymi fotkami. Zdjęcia prezentowane były także podczas wystawy w raciborskim Muzeum oraz wzbogaciły książeczkę „Kobylskie Wesele, czyli jak to downiej bywało”. W domu natomiast państwo Zielonkowie stworzyli własny kącik historii, umieszczając na dwóch tablach zdjęcia ślubne swych dziadków, rodziców oraz własne.
Zgromadzili też cenne dokumenty, a wśród nich wszystkie protokoły z rad pedagogicznych aż do wybuchu wojny. Kolekcję powiększają strony z zeszytów, świadectwa, przepustki stałe, które otrzymywali mieszkańcy, aby przechodzić przez granicę do niemieckiego Raciborza, a także legitymacje powstańcze.
Gromadzą zdjęcia, jeżdżą w góry, kolekcjonują porcelanę
Dzięki uporowi państwa Zielonków udało się uratować i zachować tysiące zdjęć, nawet te mocno nadszarpnięte zębem czasu. To jednak nie jedyna pasja, która łączy interesujących się historią swej wsi kobylan.
O ich wspólnej przyszłości zdecydował przypadek, ponieważ poznali się w autobusie. – Lucjan wrócił z wojska i dojeżdżał do pracy, a ja do szkoły – wspomina pierwsze spotkanie z przyszłym mężem na dworcu. Oboje pracowali w Rafako, a dziś są emeryturze. Mają dwoje dzieci. – Córka ma dwóch synów, a syn córeczkę – cieszy się szczęśliwa babcia. Państwo Zielonkowie zakochali się w Tatrach, w które chętnie zabierają wnuki.
Latem pani Krystyna poświęca się ogrodowi, gdzie hoduje ulubione kwiaty, ma też sporą kolekcję kwitnących kaktusów. W długie zimowe wieczory haftuje piękne obrazy inspirując się m.in. znanymi malarzami: Chełmońskim, Kossakiem, Mehofferem. Posiada też kolekcję starej porcelany.
Oboje nie szczędzą czasu na ratowanie pamiątek po swoich przodkach i tego co zachowało się w kobylskich rodzinach. Świadomi są, że łatwo zagubić się w 800–letniej historii Kobyli. Zapominając zaś o swoich korzeniach, można na zawsze utracić część własnej historii, o którą dziś nie ma już kogo spytać.
(ewa)