O piaskowni rozstrzygnie sąd
Włodarze gminy zmienili sposób zagospodarowania piaskowni w Godowie. Jej właściciel uznał, że naruszyli prawo. Gmina odrzuca ten zarzut. Sprawą zajmie się sąd administracyjny.
Zmienili studium
Jak się okazuje, w tym samym czasie gdy trwały ożywione dyskusje, włodarze gminy podjęli również własne działania, względem piaskowni. Na czym polegały?
W tym roku gmina przystąpiła do opracowania zmian w projekcie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego gminy (MPZP). - Wpłynęło wiele wniosków od mieszkańców o zmianę przeznaczenia swoich działek – tłumaczył Mariusz Adamczyk, wójt Godowa. Zmiana niektórych zapisów w tym dokumencie była jednak możliwa pod warunkiem, że odpowiednich zmian dokonano również w studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego (SUKZ). Chodzi o to, że zgodnie z prawem plan musi być zgodny z zapisami studium.
Rekultywacja już niekonieczna
Nowe studium rada gminy uchwaliła 25 maja tego roku. Okazuje się, że zmiany dotyczą też terenu, na którym zlokalizowana jest piaskownia. W starym studium teren ten oznaczony był jako wymagający rekultywacji. W nowym mówi się o tym, że rekultywacji można zaniechać oprócz zabezpieczenia niebezpiecznych skarp i usypisk. A to akurat jest zgodne z oczekiwaniami mieszkańców. Ponadto teren, na którym znajduje się piaskownia, został oznaczony w studium jako obszar przestrzeni publicznej, na którym może powstać jedynie zieleń urządzona. - W części opisowej wskazaliśmy również, że ewentualna rekultywacja może być prowadzona jedynie za pomocą tych materiałów, które dopuścił marszałek, a więc gruzu i ziemi – wyjaśnia wójt Mariusz Adamczyk.
Był czas na dyskusję
Uchwalenie studium poprzedzone było jego publicznym wyłożeniem od 6 lutego do 6 marca wraz z dyskusją publiczną, która odbyła się 2 marca, o czym urząd gminy informował w ogłoszeniach m.in. na swoje stronie internetowej. Do 27 marca każdy mógł wnieść do proponowanych zapisów swoje uwagi. Kotowicz tego nie zrobił. Dlaczego? Jego pełnomocnik nie udzielił nam na to pytanie odpowiedzi. Można jednak spekulować, że właściciel piaskowni po prostu nie zorientował się, że gmina zmienia studium, a zmiany dotyczą również należącej do niego nieruchomości. Gmina o tych zmianach nie miała obowiązku go informować. Choć mogła, ale w sytuacji, kiedy Kotowicza z jego pomysłami w Godowie nikt nie chce, nie dziwi, że tego nie zrobiła.
Złamali prawo?
Właściciel piaskowni w końcu dowiedział się o zmianach i wysłał do rady gminy pismo z wezwaniem do usunięcia naruszenia jego interesu prawnego i prawa w uchwalonym studium. Jego pełnomocnik, adwokat Bartłomiej Panfil w piśmie do rady gminy zarzucił, że zmieniając zapisy studium, dotyczące terenu piaskowni rada gminy złamała prawo. Dlaczego? Zdaniem pełnomocnika rada gminy m.in. nie miała prawa do wskazania kierunków i sposobów rekultywacji piaskowni, i w ten sposób miała złamać prawo m.in. ustawę o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. W piśmie czytamy też, że w ocenie Kotowicza kwestionowana uchwała (studium – przyp.red.) stanowi kolejny wyraz lub efekt starań zidentyfikowanych osób, których celem jest zniweczenie jego (Kotowicza – przyp. red.) zamierzenia gospodarczego.
Sąd zdecyduje
Pracownia Urbanistyczna z Rybnika, która opracowała projekt zmian w studium, w swojej opinii odrzuciła w całości zarzuty dotyczące m.in. łamania ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, a także inne zarzuty znajdujące się w piśmie pełnomocnika Kotowicza. Pracownia podkreśla, że rada gminy nie wykroczyła poza zakres swoich kompetencji. Wobec tego 4 września rada gminy, opierając się na opinii pracowni, uznała wniosek za bezzasadny i przesłała odpowiedź Kotowiczowi. Ledwie kilka dni później, bo już 11 września pełnomocnik Kotowicza wysłał do sądu administracyjnego za pośrednictwem godowskiej rady gminy skargę administracyjną w sprawie nieusunięcia naruszenia interesu prawnego i prawa. Na ostatniej sesji rady gminy skarga została przekazana uchwałą do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach. Teraz to sąd zdecyduje czy rację ma Kotowicz, czy też rada gminy.
Artur Marcisz