Uczniowie nie mają swoich klas
Nasze gminy i miasta potrzebują pieniędzy na wyposażenie klasopracowni, co związane jest z przeprowadzoną reformą edukacji. Ministerstwo zapowiadało środki, ale na razie ich nie przekazało.
Brak klasopracowni
Na razie jednak bardziej doskwierającym szkołom problemem jest brak dodatkowych sal lekcyjnych. Wydłużenie nauki w podstawówkach do 8 lat oznacza, że szkoły te muszą mieć przygotowaną bazę dydaktyczną do nauczania takich przedmiotów jak biologia, fizyka, chemia czy geografia (wcześniej te przedmioty były nauczane wyłącznie w gimnazjach). - Doposażenie jednej ze szkół to koszt około 100 tys. zł - mówi Ludwika Kłosińska, naczelnik wydziału edukacji w wodzisławskim urzędzie miasta. Ministerstwo deklarowało, że środki na przygotowanie pracowni będą, jednak do tej pory Wodzisław ich nie otrzymał. Problemu nie ma w tych czterech wodzisławskich placówkach, które zostały połączone z gimnazjami, bo tam potrzebna baza dydaktyczna istnieje. Z kolei pozostałe podstawówki trzeba doposażyć. Miasto nie chce robić tego z własnych środków, bo obawia się, że kiedy pojawią się pieniądze z budżetu państwa, to wtedy ich nie otrzyma. Dlatego zamierza czekać. Dodatkowe pracownie nie powstały też w szkołach na terenie gminy Godów. - Nie otrzymaliśmy żadnych środków z budżetu państwa na ten cel. Do tej pory nikt się nawet nie zainteresował naszymi potrzebami dotyczącymi wyposażenia klasopracowni. Niestety z własnego budżetu nie udało nam się wygospodarować środków na doposażenie sal – mówi Katarzyna Kubica. Wyjątkiem jest SP Krostoszowice, gdzie w najbliższym czasie powstanie nowa klasopracownia. To jednak zasługa samej szkoły, która wygrała konkurs na wyposażenie pracowni biol-chem.