Targowisko różności
Handel starociami w pietrowickim centrum obchodził w lipcu swe półrocze. Rozwija się, zyskał wymiar międzynarodowy dzięki obecności Czechów. Upalne lato nie sprzyjało jednak frekwencji przy stoiskach, zarówno sprzedających, jak i kupujących.
Praskie porównanie
Tomasz Niedźwiedzki poleca nam rozmowę z cudzoziemcem handlującym na targu. To Czech z Piotrowic pod Karwiną. Antoni Szandera wita nas z uśmiechem. Zbieżność nazw miejscowości – polskiej i czeskiej – traktuje żartobliwie. Jeździ po wielu targowiskach, np. w Bytomiu – to te po naszej stronie granicy, ale bywa też w Pradze (słynna Buczera) i Ostrawie (na Czarnej Łące). – Mam towary dla zamożniejszych klientów niż mieszkańcy wiejskiej okolicy, ale mam sporo zapytań o rzeczy, które tu przywożę. Bo ja mam głównie starocie, a widzę, że inni mają tu dużo nowszych rzeczy, takich do domowego użytku, nie do kolekcji. Podoba mi się tutaj, pomijając skalę zwiedzających, to pietrowicki targ w niczym innym nie ustępuje tym dużym miejskim przedsięwzięciom – mówi pan Antoni całkiem dobrą polszczyzną. Jakiś młody chłopak prosi go o sprawdzenie akordeonu z czeskiego stoiska. Kosztuje 250 zł.
Czech wystawiał
Niedźwiedzki opowiada o licznych telefonach z zapytaniami o targ. Chce zorganizować weekend targowy, bo wie, że przyjadą nowi handlujący. Być może jesienią taki pomysł mu wyjdzie. – Nie jestem władny w tej sprawie, potrzebuję tu wsparcia ze strony urzędu – podsumowuje pan Tomasz.
Mariusz Weidner
Komentarz
Na targu staroci kupiłem zabawkowy samochodzik z filmu „Auta”, telewizor LCD i odtwarzacz DVD – oba samsunga i wreszcie wieżę sony. Zakupów dokonywałem na trzech edycjach targowiska, na lipcowym byłem bliski zakupu rowerka dziecięcego. Jest coś przyciągającego do tych stoisk z rupieciami, niepotrzebnymi już innym. Sprzęt, który przywiozłem z Pietrowic Wielkich służy mi dobrze i sprawił wiele radości. Wydałem nań grosze w porównaniu z kwotami jakie wydaje się na nowe urządzenia. Faktycznie targowisku potrzebna jest intensywniejsza reklama, choćby zbliżona do tej jakimi karmią nas supermarkety. Jesień powinna znów rozwinąć tę sympatyczną imprezę, w której sentyment pozwala nie nadwyrężać zbytnio portfela.