Słodki kociak niekoniecznie dla słodkiej dziewczynki
Z 2 dorosłych na początku roku do 40, w tym w większości młodych, wzrosła liczba kotów w raciborskim Schronisku dla bezdomnych zwierząt. Kolejka do przyjęcia sięga ok. 20 kolejnych mruczków, żyjących na działkach i pod kamienicami, a zgłaszanych przez karmicielki. – Chętnie ściągnęłabym je z ulicy, bo to w większości matki, które rodzić będą jesienią. Chciałabym im dać opiekę, żeby znalazły dom – mówi zatroskana kierownik schroniska Małgorzata Malik-Kęsicka.
Koty niekoniecznie dla dzieci
Wizerunek słodkiej dziewczynki ze słodkim kociakiem nie jest prawdziwy. – Koty są charakterne, mają pazurki, ząbki i własne ścieżki, niekoniecznie więc muszą spełniać oczekiwania dziecka. Puszysta kuleczka, gdy po kilku tygodniach pokazuje swoje pazurki i przestaje być miłą zabawką, ląduje na ulicy, a potem rodzi na wiosnę, latem i jesienią – przedstawia losy nieodpowiedzialnie adoptowanych zwierząt.
W konsekwencji do schroniska również o tej porze roku trafiają malce, które trzeba dokarmiać. Pracownicy wracają tam więc po godzinach pracy, wieczorami, aby zwierzaki dotrwały z pełnymi brzuszkami do rana. Szefowa schroniska, a jednocześnie inspektor OTOZ przypomina, że nie tylko karmienie jest ważne: – Kotki, jak każde ssaki, oczekują matczynej czułości i to że nie są głodne wcale nie znaczy, że przeżyją. Potrzebna jest im miłość, głaskanie, matczyne ciepło. Dlatego zabieranie ich matce i oddawanie w wieku od 6 do 10 tygodni do schroniska jest wielkim okrucieństwem.
Niektórzy ludzie wychodzą z założenia, że zwierzę nie czuje. – Nieprawda, kotka doskonale wie ile urodziła kociąt, ogarnia swoje stado. Jeśli więc komuś przydarzyło, że jego kotka okociła się, to niech pozostawi przy niej młode chociaż przez 10 tygodni. Możemy pomóc na miejscu, przygotujemy ogłoszenia, wspólnie znajdziemy nowe domy. Maluchy niekoniecznie muszą zostać oddane do schroniska, które jest ostatecznością dla takich osesków – namawia kierownik dziś już przepełnionego kotami przytuliska dla zwierząt.
(ewa)