Rozbieżne wizje członków MZK względem PKM
Tylko dwie gminy opowiedziały się przeciw likwidacji głównego przewoźnika Międzygminnego Związku Komunikacji (MZK). Reszta chce likwidacji a następnie odbudowy Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej (PKM).
Mszana wspiera Jastrzębie
Wiceprezydent Jastrzębia-Zdroju dodaje, że szanse dla PKM-u ciągle istnieją. – Uważam, że jesteśmy winni pomoc tym ludziom i powinniśmy tę stratę pokryć. To dałoby szanse na dalsze funkcjonowanie, ustabilizowanie sytuacji, a w dalszej perspektywie rozwój firmy. Załoga poszła na szereg wyrzeczeń. Dajmy więc coś od siebie. PKM równa się MZK. Jeden podmiot nie może funkcjonować bez drugiego i odwrotnie. To jest jeden spójny organizm – przekonywał po raz kolejny Janusz Buda.
W podobnym tonie wypowiadał się Mirosław Szymanek, wójt Mszany. – Jako niewielka gmina w pełni solidaryzujemy się z miastem Jastrzębie. Nie dziwię się przewodniczącemu Budzie, że walczy o PKM. To jest przedsiębiorstwo, ale przede wszystkim to są ludzie, którym należy się pomoc. Proponuję poważnie rozważyć możliwość dopłat, które pokryją stratę PKM-u – twierdzi Mirosław Szymanek.
Rydułtowy i Pszów za likwidacją
Dawid Topol, wiceburmistrz Pszowa zaznacza, że po raz pierwszy od wielu lat mówi się o realnym pokryciu strat PKM-u, a nie wirtualnych, pozornych działaniach. – Ciągle zakładano, że strata zostanie pokryta z zysków lat przyszłych i ta formułka powtarzana była przez ostatnie lata, choć zapewne niewielu wierzyło, że jest to możliwe. Dzisiaj realnym pokryciem straty jest obniżenie kapitału zakładowego spółki i to właśnie proponujemy. Jeśli chodzi o propozycję kolejną, czyli likwidację PKM-u, uważam, że proces ten jest szansą dla spółki. Przypominam, że jest on odwracalny dający jeszcze szereg możliwości – mówi Dawid Topol.