środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

13.01.2017 14:00 | 0 komentarzy | acz

Bogdan T. zginął z rąk swojego brata i siostrzeńca. Już przed sądem pierwszego z nich zgubiła zbyt dobra pamięć, drugiego – nóż z delfinkami.

Jak brat zabił brata
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Rozłupał głowę bratu

Co dokładnie wydarzyło się w wysokiej trawie przy autostradzie? Podczas kłótni zdenerwowany Grzegorz N. uderzył Bogdana T. – Sąd przyjął, że zdarzenie zaczęło się od ataku kijem od łopaty, którym cios zadał Grzegorz N. Janusz T. jako słabszy fizycznie, zawsze bał się brata i nie zaryzykowałby nigdy ataku na silniejszego – uzasadniał wyrok przewodniczący składu sędziowskiego, sędzia Ryszard Furman. Od potężnego uderzenia Bogdan T. osunął się na ziemię. Grzegorz N. podał młotek Januszowi T. mówiąc: „Weź, uderz”. Kiedy mężczyzna leżał na ziemi, Janusz T. nie miał obaw, by uderzać młotkiem brata. Miał okazję wyładować całą złość jaka w nim narastała od lat, a była konsekwencją złego traktowania jego i matki przez starszego i silniejszego brata. Nałożył się również na to brak hamulców z racji spożytego alkoholu – dodaje.

Zabity dwa razy

Zdaniem biegłych już same uderzenia młotkiem mogły być dla ofiary śmiertelne. Mimo to denat otrzymał blisko kilkanaście ciosów nożem, które również niosły ze sobą śmierć. Te zdaniem sądu zadał Grzegorz N. Tylko on potrafił opisać nóż, jaki znaleziono przy autostradzie i jakim zadawano ciosy. – Zeznał, że to był metalowy nóż, którego rękojeść wygrawerowana była kształtami delfinów. Mieliśmy okazje przyjrzeć się mu, bo został znaleziony w pobliżu miejsca zbrodni. Był to rzeczywiście nóż z delfinami. Pytany o to samo Janusz T. zeznał, że nóż jaki był w użyciu to nóż kuchenny z drewnianą rączką, bo taki mieli w domu. Sąd przyjął, że Janusz T. nie miał nawet tego noża w ręce, a ciosy zadawał Grzegorz N. Bez wątpienia zadawał ciosy nożem, aby zabić. Chciał mieć pewność, że Bogdan T. już nie wstanie, że się nie ocknie i nie zdradzi tego, co się wydarzyło – wyjaśniał sędzia Ryszard Furman. Sąd uznał współudział obu i to w stopniu takim, który nie dawał podstaw do miarkowania kary. Sąd nie znalazł żadnego uzasadnienia, by uznać że wkład jednego z oskarżonych w zabójstwo był większy od wkładu drugiego.

Adrian Czarnota