środa, 27 listopada 2024

imieniny: Waleriana, Wirgiliusza, Ody

RSS

Staszek był wesoły, nie wyglądał na mordercę

11.12.2016 17:51 | 0 komentarzy | acz

Wodzisławianin najpierw podrywał kobietę w barze, potem podciął jej gardło. Tłumaczy, że nic nie pamięta. Na ostatniej rozprawie sąd próbował odtworzyć przebieg tragicznego wieczoru.

Staszek był wesoły, nie wyglądał na mordercę
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Proces dotyczy morderstwa, do którego doszło w czerwcu ubiegłego roku przy ulicy Zuchów w Wodzisławiu Śl. Oskarżony to 45-letni mieszkaniec Wodzisławia, z zawodu murarz. 13 czerwca ubiegłego roku świętował swoje urodziny. Zakrapiana impreza przeciągnęła się do 17 czerwca. Tego dnia Stanisław Z. pił w barze w Radlinie. Tam poznał 57-letnią mieszkankę Wodzisławia. Kilka godzin później podciął jej gardło. W chwili zatrzymania miał we krwi 1,57 promila alkoholu.

Na rozprawie sąd próbował odtworzyć tragiczny wieczór. Przesłuchano rodzinę, z którą tego wieczoru pił oskarżony, policjantów, którzy go zatrzymywali, policję oraz ratowników medycznych.

Dużo gadał

Wuj oskarżonego. – Tego dnia przyszedł do mnie około godziny 17.00. Wypiliśmy na trzy osoby dwie butelki wódki z okazji urodzin Staszka. Gadaliśmy, jak to przy wódce – mówił przed sądem wuj Stanisława Z.

– Jak to jest po wódce? – dopytywał sąd.

– No dużo gadał – dodał

Drugi wuj. – Namówił mnie. Powiedział, że ma jeszcze wódkę urodzinową. Siedliśmy w altance. Stasiek rynnę naprawiał. Przyniósł wódkę 0,7 litra. Wypiliśmy to raz dwa. Staszka oszczędzaliśmy, bo widziadłem , że jest wczorajszy. Jak nie popatrzył, to mu nie nalewaliśmy. Czerwony był, bardzo wesoły i grzeczny. Brakło tego 0,7. Z. wstał i poleciał do sklepu i przyniósł druga butelkę, już 0,5. Jak to wypiliśmy, to trzeba było iść do domu. Potem mieliśmy po drodze bar. Ja nic nie piłem, bo już miałem dość. Tam siedziała pani Krysia. Znałem ją z widzenia. Nasi ojcowie się znali. Ja byłem na zewnątrz. Nawet kropelki tam nie wypiłem. Potem wyszli z baru. Szli za mną . Było im wesoło. Śmiali się – tyle pamiętam.

Oskarżony mówi kocham cię

Barmanka. – Krystyna była częstą bywalczynią baru U Kowalskiego. Przychodziła do nas codziennie. Również feralnego dnia, kiedy pytała czy może wypić u nas swój alkohol. Stanisław Z. przyszedł do nas już pod wpływem alkoholu. Pani Krystyna była trzeźwa. Miała mieć jakieś spotkanie w sprawie odwyku. Poprosili o kieliszek do swojej wódki. Nie było to pierwszy raz. Odmówiłam, ale oni nalegali. Dałam im jakiś stary. Ten pan oskarżony zamówił dwa piwa, potem wyszli. Zagadywał kobiety w barze, mówiąc "kocham cię". Potem wyszli razem – wspomina kobieta.