Wtorek, 6 sierpnia 2024

imieniny: Jakuba, Sławy, Sykstusa

RSS

Światowe Dni Młodzieży trwają nadal

30.10.2016 07:00 | 0 komentarzy | (q)

Upłynęły trzy miesiące od wielkiego święta w Polsce, jakim były Światowe Dni Młodzieży, gromadzące milionową rzeszę młodych ludzi pełnych wiary i radości życia.

Światowe Dni Młodzieży trwają nadal
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Pewne echo po tych dniach trwa do dziś. Przede wszystkim pozostały wspomnienia u tych, którzy byli zaangażowani: jako woluntariusze przy organizacji, czy jako gospodarze domów otwartych dla egzotycznych gości. Często zostawały nawiązane kontakty, które trwaja do dziś: są przesyłane SMS-y, zdjęcia, e-maile.


Z arabskiego Bahrajnu

Rodzina Mecnerów z ul. Starowiejskiej miała gości z Bahrajnu, trzech młodych ludzi: dwie dziewczyny Marię i Jim, oraz chłopaka Sagara.

– Bahrajn to państwo muzułmańskie, a jednak wasi goście byli katolikami.

– Właściwie dziewczyny były z Filipin, a chłopiec pochodził z Bangladeszu, do Bahrajnu przyjechali dla pracy. Chłopak obserwował nasze rodzinne życie i prawie z płaczem wyznał: „Ojciec umarł rok temu, siostra wyszła za mąż i wyemigrowała, ja opuściłem dom dla pracy, a matka pozostała sama w Bangladeszu”.

– Co podobało się gościom w Polsce?

– Byli zaskoczeni gościnnością Polaków oraz zachwyceni zielenią kraju. U nich pustynnie i szaro, a tu trawniki, pola, zieleń i kwiaty. Żałowali, że nie mogli zobaczyć śniegu; nie znają zimy.

– Wasze jedzenie im smakowało?

– Właściwie jedli u nas tylko śniadania i kolacje; ciągle byli w ruchu. Jednak w niedzielę, w Dzień Rodziny, przygotowaliśmy typowo śląski obiad: rolady, kluski i modrą kapustę. Każdy z każdego dania coś zjadł. Ale ryżu im brakowało. Nam przywieźli z Bahrajnu słodycze i suszone figi.

– Czy porozumienie było trudne?

– Nasza córka zna dobrze język angielski; była zresztą woluntariuszką zaangażowaną przy parafii św. Mikołaja. Mnie nazywali „Momi Celina – mamusią Celiną”.

– Podobał im się Racibórz?

– Oczywiście. Byliśmy z nimi na zamku. Wszyscy nas witali i oglądali się za nami, bo wyróżniała naszych gości egzotyczna uroda. W Dzień Miłosierdzia byli w domu starców w Notburdze.

– W poniedziałek 25 lipca już was opuścili i pojechali do Krakowa.

– Pojechaliśmy za nimi, bo też chcieliśmy uczestniczyć w spotkaniu z papieżem. Już tam nie zetknęliśmy się z nimi, ale kontakt trwa: posyłają SMS-y, bieżące zdjęcia.

Nigdy nie myślałam, że tyle radości może przynieść goszczenie nieznanych przedtem ludzi z tak obcego i dalekiego kraju.