Niedziela, 24 listopada 2024

imieniny: Emmy, Flory, Jana

RSS

Dlaczego dobrze jest zrobić Śląskie „po naszymu”?

12.11.2014 12:06 | 3 komentarze | (q)

Mamy kolejne wybory do samorządu województwa. I kolejne, w których podnoszona jest konieczność kultywowania odrębnej śląskiej tożsamości, a w tym celu ustanowienie nie tylko ustawowych regulacji dla języka regionalnego i regionalnej edukacji ale też zwiększenia autonomii regionu, jako gwarancji jego rozwoju – zauważa Gabriela Lenartowicz, kandydatka PO do sejmiku śląskiego.

Dlaczego dobrze jest zrobić Śląskie „po naszymu”?
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Jak przyznaje, nie ma powodu, żeby czekać na jakieś szczególne, ogólnopaństwowe regulacje, a kwestie np. kultywowania regionalnej czy lokalnej tradycji uzależniać od Warszawy. – Także szkolną edukacją regionalną, nauczaniem języka czy gwary – nazwa tu nie jest najważniejsza – z powodzeniem może  i powinien zająć się samorząd województwa. Tu właśnie widzę rolę regionalnego budżetu obywatelskiego. Finansowanie takiego modelu, realizowanego przez poszczególne gminy nie zrujnuje województwa, a mamy szansę zrobić to sobie właśnie po naszymu, z szacunkiem dla wszystkich odrębności lokalnych – wylicza.

Jak mówić?

Jakie są dziś przeszkody dla kultywowania, ba, demonstrowania śląskości? – Czy Warszawa jest mi potrzebna do tego, żebym pogadała sobie z sąsiadką po morawsku? Bo w Krzanowicach mówię po morawsku. Ale jak jadę do Siemianowic, do miasta rodzinnego mojej mamy i tam rozmawiam z sąsiadkami mojej babci, to mówię po śląsku tak, jak mówią ludzie w Siemianowicach. To są dwa różne języki. No i co? Nie piszę ,,na trasie Krzanowice – Siemianowice Śląskie” o pozwolenie ani do Warszawy ani do Brukseli. Rozmawiam i nie pytam nikogo, który z nich jest uznanym językiem regionalnym i czy czereśnie zgodnie z oficjalnym śląskim alfabetem mają nazywać się cześnie, jahody czy hamlary, bo tak mówią w trzech sąsiednich miejscowościach – mówi z uśmiechem kandydatka PO.

Fundusz na edukację lokalną

Wspomina, że w każdej znanej jej szkole – na Raciborszczyźnie na pewno – niemal od zawsze były lekcje edukacji regionalnej i jak twierdzi, nie ma powodu, aby na poziomie województwa takiego nauczania nie finansować. – Jestem za specjalnym funduszem na taką edukację regionalną, lokalną i za tym, żeby ją sobie każdy po ,,naszymu” czy – jak chce – po ,,naszemu” urządził. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby tak się stało. I wtedy na przykład w Wilamowicach będą uczyć wilamowickiego, w Krzanowicach będą uczyć morawskiego, a w Sosnowcu dzieci nauczą się o specyfice historii Zagłębia  i  zagłębiaków – przekonuje.

Mała wojna

Gabriela Lenartowicz ubolewa, że wokół regionalizmu, w odniesieniu do naszego województwa, narosło tyle niedobrych emocji. – Niepotrzebnie. Niestety za przyczyną głośnych, acz mało efektywnych zabiegów Ruchu Autonomii Śląska zrobiła się z tego prawdziwa wojna pod hasłem „dyskryminowany Śląsk kontra reszta świata” A ja, Ślązaczka od pokoleń nie czuję się w wolnej Polsce w jakikolwiek sposób dyskryminowana. Owszem, był taki czas, że w szkole zabraniano bądź krzywiono się na mówienie po śląsku. Ale nie była to jedyna patologia czasów słusznie minionych. Komuny nie ma, a my dalej mówimy tak jak nas matka i ojciec uczą, czyli po naszymu. I to jest nasza sprawa, Warszawie nic do tego. Wolę też, by do kształtu i rozmaitości programów nauczania regionalnego w naszych szkołach też nikt się nie mieszał – mówi.

Weźmy sprawy we własne ręce

Gabriela Lenartowicz obawia się, że uparte „czepianie się” konieczności ustawowego uznania śląskiego za język regionalny jest tylko poszukiwaniem usprawiedliwienia własnej inercji i przerzucenia odpowiedzialności za to co sami z siebie możemy zrobić na Warszawę.

Jak mówi, nie można jednocześnie chcieć większej samodzielności, wręcz  większej autonomii i jednocześnie domagać się żeby tę większą autonomię, większą samodzielność narzuciła nam w formie ustawy Warszawa, bo my sami nie umiemy o to zadbać, choć są prawne możliwości. Ma to dotyczyć zarówno współpracy miast w aglomeracji (casus Górnośląski Związek Metropolitarny) jak i  regionalnej  edukacji i kultywowania odrębności kulturowej.

Zadbajmy o siebie

– Mieliśmy w obecnej i mamy w kolejnej perspektywie miliardy złotych nie tylko na inwestycje, ale też z Europejskiego Funduszu Społecznego na edukacyjne i społeczne działania. Ile wśród niezliczonych wniosków na rozmaite kursy i „dokształty” było tych na rzecz podtrzymywania języka i rozwijania śląskiej tożsamości ? Niestety nie słyszałam o licznych... a przecież nikt nie bronił a pieniędzy nie brakowało… Podobnie  można powiedzieć o projektach inwestycyjnych. Poza sztandarowym Muzeum Śląskim, ( burzy wokół którego nie rozumiem i sądzę, że została sztucznie wykreowana) nie otwieramy dziś żadnej nowej „Strzechy”... W tej perspektywie  możemy to zmienić, bo tego nikt za nas nie zrobi, a nawet jak zrobi, to nie tak jak chcemy, czyli nie po naszymu...  Może już czas, żebyśmy wreszcie przestali narzekać i oglądać się na tzw „górę” i tam, gdzie to możliwe, zadbali o sami o siebie, dając dowód na śląską zaradność i gospodarność i być może nawet, wzbudzając zazdrość  konkurencji. Bo to nie zbiorowe lamentacje  budują pozycję regionu a sukcesy – przekonuje.

Zróbmy śląskie po naszymu!
Debata nad priorytetami dla SUBREGIONU ZACHODNIEGO
Gabriela Lenartowicz



Ludzie:

Gabriela  Lenartowicz

Gabriela Lenartowicz

Poseł na Sejm RP