Myśliwi schwytali kłusownika. [DRASTYCZNE ZDJĘCIA]
Wprawnej ręki Januszowi O. pozazdrościłby niejeden z myśliwych. Zakrwawione skóry saren, które w czwartek policjanci znaleźli w jego domu w Szonowicach zdjęte były z podręcznikową wręcz dokładnością. We wnyki założone przez Januszka wpadało tyle zwierząt, że kłusownik często nie nadążał z ich podejmowaniem. Padłe zwierzęta z drucianych pętli wyciągali myśliwi.
Zabijał latami
Janusz O. nazywany przez mieszkańców pegeerowskich zabudowań saperem albo Januszkiem na stałe wpisał się w krajobraz podrudnickich pól i lasów. Najłatwiej było spotkać go o świcie lub zmierzchu, kiedy we mgle włóczył się po zagajnikach. Wbrew pozorom nie chodził bez celu. Z charakterystycznym workiem na ramieniu lub ciągniętym wózkiem udawał się na obchód sideł. Z tym samym wózkiem w środę myśliwi zawieźli go na komendę przy Bosackiej w Raciborzu. - Przez lata ten kłusownik był naszym koszmarem a my byliśmy bezsilni - przyznaje Mieczysław Nowacki, prezes Koła Łowieckiego nr 1 Łoś w Raciborzu. - Bóg jeden wie ile zwierząt wymordował przez ten czas. Nie przepuszczał zwierzętom nawet podczas okresu ochronnego kiedy nosiły płód czy odchowywały młode - dodaje.
To bestialstwo
Koło łowieckie Łoś gospodaruje na trzech obwodach. Jeden z nich - obwód 165 obejmuje gminę Rudnik - w sumie 7,5 tysiąca hektarów. Problemy myśliwych zaczęły się lata temu na tzw. klinie - obszarze leśnym w kształcie trójkąta. Kłusownicy upodobali sobie ten rejon, bo był oddalony stosunkowo niedaleko od ich domów. Próbowali kopać maskowane doły z kolcami w dnie, jednak wyspecjalizowali się w stosowaniu tzw. wnyków. - Zwierzęta mają w lesie swoje ścieżki, tzw. weksle, którymi się poruszają. Wprawne oko potrafi je wypatrzeć w leśnej roślinności. Niestety widzą je poza myśliwymi również kłusownicy. Właśnie w takich miejscach umieszczają wnyki, czyli pętle z drutu. Taka pętla przymocowana jedną stroną do drzewa a drugą rozwieszona pomiędzy gałązkami jest niewidoczna dla zwierząt. Zwierze idąc swoim szlakiem nieświadome wkłada w nie głowę lub nogę. Sarna lub inne zwierzę szarpie się a z każdym ruchem pętla zaciska się jeszcze bardziej - tłumaczy myśliwy. - Myśliwych można lubić lub nie, jednak zwierzyna ginie w sposób humanitarny bez męczenia się. W takim wnyku, saran może konać godzinami. Lisy potrafią sobie odgryźć nogę, tzw. stawkę, która wpadła w pętlę. Sarny, jelenie czy dziki mogą jedynie czekać na śmierć w niewyobrażalnych mękach – tłumaczy prezes koła Łoś.
Płakała jak dziecko
18 grudnia strażnik łowiecki Piotr Sudek znalazł we wnykach dwie sarny. - Oddalone były od siebie o kilkanaście metrów. Nie wiem ile czasu spędziły we wnykach. Młoda koza, czyli samica sarny piszczała jak małe dziecko. Udało mi się ją wyplątać z drutu i uratować. Koziołek niestety padł na moich oczach. Najprawdopodobniej od stresu jaki spotęgował widok człowieka - mówi strażnik. Dzień później dziesięciu myśliwych z samego rana urządziło obławę na kłusowników połączoną ze zbieraniem zastawionych wnyków. Na polu rzepaku wypatrzyli Janusza O. - Podjechałem i zapytałem co tu robi. Odpowiedział, że szuka w lesie... złomu. Zapytałem do czego chce go zbierać. Wskazał ukryty w pobliżu wózek. Na nim drutem przytwierdzony był wiklinowy kosz. To był ten sam drut, w którym dzień wcześniej znalazłem uwięzione zwierzęta. Cały wózek obryzgany był farbą, czyli krwią zwierząt - mówi Piotr Sudek.
W końcu się udało
Myśliwi zapakowali wózek na pakę samochodu i z właścicielem zawieźli na komendę policji. Podczas przeszukania domu Janusza O. policjanci znaleźli głowy i skóry zwierząt oraz materiały służące do produkcji wnyków. - Potwierdzam, że zatrzymaliśmy taką osobę. Obecnie prowadzone są z nim czynności - mówił nam w piątek podkomisarz Mirosław Szymański z Komendy Powiatowej Policji w Raciborzu. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, Janusz O. przyznał się do kłusownictwa wkrótce stanie przed sądem. - Wierzymy, że sąd wnikliwie rozpatrując sprawę przykładnie ukarze tego zwyrodnialca. Przez lata pastwił się nad zwierzętami, które godzinami dusiły się we wnykach. Chyba nie nadążał z oprawianiem zwierzyny, bo często znajdowaliśmy już rozłożone ciała zwierząt z pętlą na szyi. Smutne jest również to, że był zbyt na mięso z tego procederu zarówno na rynku lokalnym jak i za granicą do czego się przyznał Janusz O. - mówi Mieczysław Nowacki.
Czekają na wyrok
Jak twierdzi prezes z koła Łoś, myśliwi jak i mieszkańcy wsi Szonowice, Ponięcice i Rudnik, gdzie był znany Janusz O. z ciekawością i niepokojem czekają na finał sprawy w sadzie i na wyrok jaki otrzyma. – W większości spraw za kłusownictwo, jak śledzimy w prasie zapadają wyroki niewspółmiernie niskie do popełnionych czynów. Bardzo wierzymy, ze wydany przez sąd surowy wyrok dla tego zwyrodnialca będzie również przestrogą dla innych, jak również poprawi odbiór społeczny w postrzeganiu kar za kłusownictwo w naszym regionie – dodaje Nowacki.
Adrian Czarnota
Na zdjęciach prezes Mieczysław Nowacki prezentuje wnyki używane przez Janusza O.
UWAGA. W dalszej części galeria zawiera drastyczne zdjęcia zwierząt zabezpieczonych w domu Janusza O.
Komentarze
13 komentarzy
Sanchez-O jakim ty sumieniu mówisz? Zabiłeś kiedyś chociaż mysz? Bo ja zabijałem i zabijam kury, świnie, kaczki, pultoki, króliki itp, że już o myszach nie wspomnę, szpaki są przysmakiem, bo to ptaki jadalne. Nie wiem o jakie sumienie ci chodzi. Jak zabijesz muchę bo cię wkurza i ci lata, czyli nawet nie po to aby ją zjeść, to masz wyrzuty sumienia? Czy ty przypadkiem nie wychowywałeś się bez ojca? Godosz jak baba.Jak by ci pies zdychoł na twoich oczach, to też byś czekoł aż zdechnie, czy byś go dobił?
Ha, ha. Co, sumienie przypomniało o sobie. Najlepiej je oszukać atakując i obrażając innych. Powodzenia.
@Sanchez dziwne,że cie nie boli holokaust zwierząt w ubojniach ? wypisujesz debilne teksty jak jakiś niedożywiony wegetarianin , żelaza ci brakuje i innych mikroelementów w mózgu dlatego masz problemy emocjonalne oraz problemy z logicznym myśleniem.
ProboszcTadeusz-Aha, czyli kłusownicy też stosują selekcję, też dokarmiają zwierzęta, też je liczą, zapewne też kombinują aby dziki były w lasach a nie na polach( choćby sadzenie w lasach topinamburu) zapewne też kłusownik płaci rolnikom odszkodowania. Czy wiesz o tym że na łowiectwie nie da się zarobić, do tego się dopłaca, chcesz powiedzieć że kłusownik kłusuje bez nacisku na zysk?
Myśliwi to też tacy sami bandyci jak kłusownicy
Sanchez- Jak tam karpik, jeszcze żyje czy już go zaszlachtowałeś, czyli zamordowałeś? Na ilu hektarach gospodarujesz? Wiesz co to rolnictwo, wiesz że dziki, sarny, jelenie powodują duże straty w rolnictwie? Widziałeś kiedyś pole kukurydzy, gdzie dziki chodzą na śniadania? A teraz idź na kolację, zjeść chlebek z świnką czyli z szynką, którą tą świnkę zamordowałeś. Swoją drogą ciekaw jestem czy byś wymordował wszy, czy też stwierdził byś że niech sobie żyją. Od razu widać że z przyrodą nie masz nic wspólnego, pewnie mieszkasz w jakimś króliczoku na jakimś osiedlu i tym samym wypisujesz te pierdoły. Gdyby rybacy nie walczyli z kormoranami, to byś rybki na święta nie miał, gdyby sadownicy nie walczyli z szpakami, to byś nie wiedział jak czereśnie smakują, gdyby myśliwi nie odstrzeliwali dzików, to byś chleba w piekarni nie miał, bo dziki by pola z buchtowali. Cywilizacja bez łowiectwa dziś już obyć sie nie może, bo żeby obeszła się bez łowiectwa, to trzeba było by usunąć twoje króliczoki, domy, drogi, i inne obiekty, które spowodowały że większość zwierząt straciło swoich naturalnych wrogów, w naszym przypadku to były wilki i niedźwiedzie, ale one potrzebują przestrzeni do życia, w przeciweństwie do dzików i sarn, które umieją żyć na małych obszarach wśród osiedli ludzkich, wiec poczytaj na ten tamat, zanim zaczniesz coś na jakiś temat pisać, o którym nie masz zielonego pojęcia a myśliwym nie jestem, bo to drogie hobby, to jest tyko dla bogatych, ty sobie cały rok siedzisz w króliczoku, a myśliwi muszą dokarmiać zwierzynę jak spadnie śnieg, paszę oczywiście muszą zakupić z swojej kasy, potem muszą opłacać składki członkowskie, wykupywać odstrzały a na końcu PZŁ musi brać pożyczki, aby wypłacić odszkodowania rolnikom, które są ogromne i zazwyczaj brakuje kasy z odstrzałów i składek członkowskich.
Ha, ha, ha odezwali się Ci co zabijają, jak się okazało dla dobra innych. Nie po to aby sobie postrzelać i pochwalić przed kolegami. Nie, dla dobra innych. No to rolnicy dowiedzieliście się, że to dla Was. Mistrzowie co nie wiedzą, że jest okres świąteczny i my gimnazjaliści nie musimy pakować tornistrów. Ale cóż, nie wszyscy widać chodzili do szkoły.
Mnie dziwi że nikt prędzej nie zauważył co on ciągnie na tym wózku, i kto od niego kupował to mięso bo zbyt był na rynku lokalnym jak i zagranicznym. Sąsiedzi jak i cały pegeer musieli to tolerować skoro nikt nie reagował, a ludzie wiedzieli o jego rejonach
Sanchez-Jedynie nad czym ubolewam, to nad tym że w szkole nie uczą was o otaczającym was życiu, to wtedy byś może zrozumiał co to jest łowiectwo, czemu się go stosuje i czemu rolnicy dostają ogromną kasę od PZŁ. Wtedy może nie robił byś z siebie idioty na publicznym forum, a tak to robisz z siebie pośmiewisko, dobrze że jesteś anonimowy, bo wstyd dla ciebie mniejszy.
Sanchez-A czy twój tata zabija muchy, szczury i myszy, czy nie jest mordercą i pozwala im żyć? Ty też nie jesz mięsa? Nie skrzywdzisz muchy, a jak będziesz miał wszy w włosach, to pewnie się ich nie pozbywasz, bo nie jesteś mordercą. Jeszcze jedno pytanie dziecko, czy lekcje już odrobiłeś? Tornister spakowany na jutro?
Brawo, "zwierzyna ginie w sposób humanitarny". Gratuluję mordercom dobrego samopoczucia. Takimi stwierdzeniami oszukują swoje sumienie.
Mnie zastanawia tylko jedno, kto takie mięso kupuje? Przecież nie ma nic gorszego, jak duszone mięso. Pomijam już to, że mięso to jest bez badań itp, ale który idiota kupi mięso duszone, gdzie krew jest skrzepnięta, flaki niewypatroszone, mogę sobie tylko wyobrazić, jak takie mięso musi śmierdzieć, nikt normalny nie kupi mięsa z tzw wnyków, bo to tak jak by kupić padlinę.
Dostanie pewnie grzywnę, albo zawiasy i szybko wróci do procederu żeby się jak najszybciej odkuć.
Dyskusja: