Gdzie to obiecane boisko?!

Sprawa budziła spore emocje. Mieszkańcom Gorzyczek nie podobało się, że dyrektor szkoły przedłużył umowę właścicielom, stojącego na szkole nadajnika. Zarzucali mu, że dla pieniędzy naraża zdrowie uczniów i mieszkańców Gorzyczek. Ten odpierał zarzuty i wskazywał, że mieszkańcy mieli możliwość podjęcia decyzji w tej sprawie. Jak podkreślał zdecydował się na przedłużenie umowy dopiero wtedy gdy zgodę na taki krok wyraziło zebranie sołeckie Gorzyczek. Ci którzy wtedy głosowali za przedłużeniem umowy dziś pytają dlaczego boiska nadal nie ma. - Przecież na zebraniu, kiedy decydowały się losy nadajnika sprawa boiska to był pierwszy punkt. Obiecywano nam jego modernizację. Wygląda na to, że to wszystko były bajki. Rodzicom złożono obietnice żeby tylko zagłosowali za nadajnikiem – pisze do nas nasz czytelnik.

Szkoła się wywiązała, teraz ruch do gminy

Ze Stanisławem Wujcem, dyrektorem szkoły nie udało nam się porozmawiać bo przebywał w delegacji na Ukrainie. Półtora roku temu na łamach naszej gazety zapewniał, że pieniądze z dzierżawy nadajnika szkoła będzie mogła przekazać na opracowanie projektu nowego boiska szkolnego. Jak ustaliliśmy obietnicę spełnił bo szkoła zleciła opracowanie projektu boiska. Jego budową miała zająć się gmina. Niestety w urzędniczych procedurach sprawa utknęła w miejscu. Urzędnicy z Gorzyc zapewniają, że robią wszystko żeby nowe boisko w Gorzyczkach się pojawiło. - Na podstawie opracowanego przez szkołę projektu złożyliśmy do Urzędu Marszałkowskiego wniosek o dofinansowanie do budowy boiska w ramach konkursu „Odnowa i Rozwój Wsi”. Niestety mimo że wniosek został złożony jeszcze w lipcu tego roku do dziś konkurs nie został rozstrzygnięty – wyjaśnia Wioletta Langrzyk z Urzędu Gminy w Gorzycach. Jak dodaje jeśli tylko gmina otrzyma dofinansowanie to budowa boiska zostanie wpisana do budżetu na rok 2014 i będzie realizowana przez dwa lata (notabene w sąsiednich Łaziskach boisko szkolne zostało wybudowane w dwa... miesiące). A co jeśli środki nie zostaną przyznane? - Wtedy będziemy szukać innych rozwiązań – wyjaśnia dość enigmatycznie Langrzyk.

(art)