Kulisy upadku Dody - co działo się w szpitalu?
Scenariusz koncertu dożynkowego w Mszanie zakładał, że już podczas wykonywania pierwszego utworu Doda upadnie na fanów znajdujących się w specjalnym kwadracie przy wybiegu. Tak też się stało. Z tym, że zamiast na fanów artystka upadła plecami na ziemię, w konsekwencji czego z podejrzeniem urazu kręgosłupa trafiła do wodzisławskiego szpitala. - Pani Dorota okazała się bardzo sympatyczną osobą i grzecznym, zdyscyplinowanym pacjentem – mówi lekarz, którzy przyjmował Dorotę Rabczewską na izbie przyjęć.
Upadek był wyreżyserowany. Coś jednak nie zagrało. - W jaki sposób to się stało? Czy fani ją złapali czy nie, tego nie wiem. Nikt spoza osób znajdujących się wewnątrz kwadratu nie mógł tego widzieć – mówi Rafał Jabłoński, szef ośrodka kultury w Mszanie.
Fani prosili o zgodę
Dyrektor gminnego ośrodka kultury przybliża kulisy wydarzenia. - Przed koncertem szef naszej ochrony nie wyraził zgody na wchodzenie kogokolwiek do wnętrza kwadratowego wybiegu. Dziewczyna przedstawiająca się jako organizatorka fan klubu Dody, wraz z osobistym ochroniarzem Dody przekonywali, że wszystko jest pod kontrolą i że są to osoby pewne, sprawdzone - najlepsi członkowie fan klubu, którzy jeżdżą za koncertującą Dodą. Szef naszej ochrony zażądał nazwisk tych osób. Potem trwały negocjacje ochroniarza Dody i wspomnianej dziewczyny z szefem naszej ochrony, w których już nie brałem udziału.
Ostatecznie szef „mszańskiej” ochrony zgodził się na wejście osób do kwadratu pod warunkiem ich przeszukania i odebrania im wszelkich przedmiotów. Zgodnie z informacją przekazaną przez dziewczynę z fan klubu i ochroniarza, do środka miało wejść 40 wyselekcjonowanych przez ekipę Dody osób. Jak się okazało było ich mniej.
Zasłona przed sceną
Wedle scenariusza koncertu, artystka już podczas wykonywania pierwszej piosenki planowo upadła tyłem z wysokości dwóch metrów w stronę osób znajdujących się w kwadracie wybiegu. Niestety, jak się potem okazało upadła na ziemię, chwilowo tracąc przytomność. Wówczas też na chwilę opuszczono zasłonę przed sceną. Ale już kilkadziesiąt sekund później Doda pojawiła się w nowej odsłonie, „wpływając” na wybieg w pontonie, ubrana w strój ratownika medycznego. Nawet osoby stojące tuż przy scenie nie zorientowały się, że stało się coś niepokojącego, że wydarzył się wypadek.
Artystka dokończyła półtoragodzinne show. Jednak po koncercie nie pojawiła się już wśród publiczności, by rozdać autografy, jak to było w planach. Wielu oczekujących na tę chwilę osób nie mogło uwierzyć, że Doda do nich nie wyjdzie.
Karetka czekała
Tymczasem już pół godziny przed końcem koncertu menedżer Dody poprosił szefa mszańskiego ośrodka kultury o podstawienie pod scenę karetki. Na miejscu były dwa takie pojazdy zabezpieczające imprezę, więc karetka pojawiła się natychmiast.
Około godz. 23.00 Dorota Rabczewska, uskarżająca się na ból szyi, została odwieziona na badania do wodzisławskiego szpitala. - Podczas przejazdu nie było żadnego gwiazdorzenia. Artystka była zadowolona ze sprzętu, który mieliśmy w samochodzie i na koniec podziękowała za opiekę. To tzw. pływający sprzęt tłumiący wstrząsy niemieckiej firmy Ambulanz Mobile – mówi Mateusz Kaczmarek z firmy Firemed,
Wspólne zdjęcie
W szpitalu piosenkarką zajął się lekarz Zbigniew Jurczyk, kierownik izby przyjęć, pełniący akurat dyżur. Pomagało mu dwóch lekarzy i pielęgniarki. Doda została przebadana. Szczegółów z uwagi na dobro pacjenta lekarz nie zdradza. Stan zdrowia Dody był na tyle dobry, że mogła wrócić do Warszawy. Po skończonej diagnostyce Doda wręczyła wszystkim pracownikom szpitala zaangażowanym w jej pomoc swoje zdjęcia. Każdemu pracownikowi napisała na fotografii imienne podziękowania. Na koniec poprosiła o wspólne zdjęcie wykonane jej prywatnym aparatem. - Jeśli chodzi o stronę medialną, to pani Doda jest ekstremalna. Jednak prywatnie była grzeczną, miłą, cierpliwą osobą i pacjentką – opowiada Zbigniew Jurczyk.
Kwiaty od wójta
Wszyscy są pod wrażeniem tego, że mimo dotkliwego upadku piosenkarka nie przerwała koncertu. Podziękowania z życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia i kosz bordowych róż przesłał artystce Mirosław Szymanek, wójt Mszany. – Jestem pełen podziwu dla pani Doroty – mówi. – Mam nadzieję, że nie doszło do poważnego urazu. Upadek z wysokości 2 metrów musiał być bardzo bolesny. A mimo tego artystka nie przerwała koncertu, nie zawiodła swoich fanów, którzy na jej koncert do Mszany przyjechali nawet z Anglii, czy Niemiec.
Jak się dowiedzieliśmy kwiaty z podziękowaniami od wójta bardzo zaskoczyły panią Dorotę. – Nawet łezka w oku się jej zakręciła – mówi Rafał Bogacz, manager artystki. Teraz jak zapewnia, pani Dorota czuje się coraz lepiej, choć o pełnym komforcie nie ma jeszcze mowy. – Jest obolała, przechodzi szereg badań w szpitalu w Warszawie. Czekamy m.in. na wyniki badań rezonansu magnetycznego – usłyszeliśmy podczas ubiegłotygodniowej rozmowy. – Nie wiem, czy trzeba będzie odwołać jakieś zaplanowane koncerty. Bardzo nie chcemy tego robić. Jeśli lekarz stwierdzi, że nie będzie to zagrażało jej zdrowiu, to bez względu na ból artystka wystąpi w kolejnych koncertach.
Komentarze
5 komentarzy
.Pan doktor do dzisiaj na pewno bierze środki nasenne na noc bo cały czas marzy a rak to też na pewno nie myje po takim obmacywaniu " gwiazdy"
Doda to jest tej klasy gwiazda że nawet 3 lekarzom da radę ;-) No a reszta pastuchów dalej może pół roku czekać ze skierowaniem w ręku na lipną diagnozę.
No z kapsy... podatników :)
Za kwiatki i kuriera zapłacił wójt z kapsy ?
No proszę,cierpiącą pacjentką bez zbędnego gadania zajęło się TRZECH lekarzy oraz bliżej nie określone liczbowo stado pielęgniarek.. można? Można.