Niedziela, 29 września 2024

imieniny: Michała, Michaliny, Gabriela

RSS

Mieszkańcy o kopalni: to samowola

05.09.2013 15:15 | 1 komentarz | mas

– To ewidentne naruszenie prawa i samowola kierownictwa kopalni – w tak ostrych słowach mieszkańcy Radlina mówią o sposobie przyznawania odszkodowań za szkody wynikające z podziemnej eksploatacji przez KWK Marcel.

Mieszkańcy o kopalni: to samowola
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Ludzie mówią, że jednym poszkodowanym KWK Marcel przyznaje 100 proc. kwoty, innym 50 proc. żądając od nich partycypowania w kosztach ze względu na odległość od epicentrum wstrząsu, a jeszcze innym 0 proc., bo nie ma eksploatacji w tym rejonie. Ich zdaniem fakt, że obecnie nie ma gdzieś fedrunku, nie kończy skutków eksploatacji podziemnej. Skutki ujawniają się nawet po bardzo wielu latach. – Jeśli macie do nas tak bezpośrednie zarzuty, pozostaje droga prawna – odpowiada dyrektor kopalni Adam Robakowski.

Awantura o szkody górnicze
27 sierpnia odbyła się sesja rady miasta Radlina poświęcona działalności przedsiębiorstw na terenie miasta. Wzięli w niej udział przedstawiciele kopalni. Ich obecność ściągnęła do urzędu liczną grupę mieszkańców niezadowolonych ze sposobu przyznawania odszkodowań z tytułu szkód górniczych. W opinii mieszkańców różnicowanie kryteriów oceny skali szkód stoi w sprzeczności z prawem określonym w kodeksie postępowania cywilnego oraz z prawem geologiczno–górniczym. – Inne kopalnie należące do tej samej Kompanii Węglowej nie stosują czegoś podobnego. To samowola, nic więcej. Ewidentne naruszenie prawa – stwierdził przedstawiciel mieszkańców, Stefan Durczok.

Na zarzuty mieszkańców dość ostro zareagował dyrektor KWK Marcel, Adam Robakowski. – Jeżeli macie do nas tak bezpośrednie zarzuty, możecie wystąpić na drogę sądową – zalecił. Po chwili dodał. – Zostały wytoczone działa dużego kalibru. Ja w tym momencie powinienem pożegnać się i wyjść. Ale pozostanę. Także jestem mieszkańcem Radlina i także odczuwam wstrząsy – stwierdził.

Merytoryczne podejście
Później szef działu mierniczo–geologicznego kopalni, Andrzej Kuziak przekonywał, że kopalnia realizuje więcej napraw szkód górniczych, niż jest to w planach. Na przykład w pierwszej połowie tego roku planowanych było 60 remontów obiektów budowlanych, wykonanych jest 53, a w toku aż 103. Odniósł się też do zarzutów mieszkańców dotyczących konieczności partycypowania w kosztach. – Obiekty, które znajdują się w dużej odległości od epicentrum wstrząsów, są pod wpływem przyspieszeń drgań gruntów, które w ogóle nie są w stanie tym budynkom zagrozić. Jest instrukcja zatwierdzona przez komisję przy Wyższym Urzędzie Górniczym w Katowicach, którą my musimy stosować. To nie zła wola, tylko czysto merytoryczne podejście do tematu – podkreślił Kuziak.

To nie przekonało radnego Leszka Bednorza. – Jak to się ma do ustawy o prawie geologicznym, zgodnie z którym jeśli jest szkoda, to musi zostać naprawiona? – pytał radny. – Są uszkodzenia spowodowane eksploatacją górniczą. Istnieją też takie, które nie są, mają charakter uszkodzeń starych. My to wszystko stwierdzamy makroskopowo. Jeśli wstrząs spowodował pogłębienie uszkodzeń starych, to w swoim zakresie musimy usunąć to, co spowodował. Ale ponieważ trzeba całość, to konieczne jest dogadanie się dwóch stron i partycypacja ze strony właściciela. W gminie Marklowice stosujemy to samo. To jedyny sprawiedliwy sposób – stwierdził Kuziak.

Lata w sądzie
W sesji wzięła też udział mieszkanka Henryka Michna, która postanowiła dochodzić swoich praw na drodze sądowej. – Sprawa ciągnie się już 3,5 roku. Sąd pierwszej instancji przyznał, że to są szkody górnicze, ale kopalnia ciągle się odwołuje – nie kryła żalu. Robakowski podkreślił, że jako dyrektor kopalni jest zobligowany do tego, by w podobnych przypadkach odwoływać się do ostatniej instancji. Inaczej nie może postąpić. Na sesji uzgodniono, żeby mieszkańcy i szefostwo kopalni spotkali sie na neutralnym gruncie. Dyrektor kopalni zapewnił, że jest otwarty na spotkanie. – Jesteśmy gotowi pochylić się nad państwa przypadkami. Jest mi niezmiernie przykro i rozumiem rozgoryczenie, ale my musimy przestrzegać prawa. Zapewniam, że nie robimy niczego ze złej woli – zwrócił się do mieszkańców. Z kolei mieszkańcy zapowiedzieli, że wystąpią z wnioskiem o wprowadzenie aneksu do zawartych ugód. Aneks ma zawierać wyłączenie z umów określenia, że poszkodowani mają partycypować w kosztach naprawy wyrządzonych szkód. 

Magdalena Sołtys