Frączek do Mandrysza na sesji: jest pan na mnie za słaby
- Przyjemnie jest czuć na plecach oddech przewodniczącego komisji - ironizował Ryszard Frączek. - To ryzykowne - komentował dziś w sali kolumnowej Tadeusz Wojnar. Dwaj radni nie szczędzili sobie złośliwości, nie lubią się od dawna i dali upust emocjom w dyskusji nad oceną budżetu 2012.
Obaj rajcy wystąpili w dyskusji nad udzieleniem absolutorium prezydentowi Lenkowi za wykonanie budżetu za 2012 rok. Radny Frączek (Oblicza) nazwał Franciszka Mandrysza "niedouczonym szefem komisji budżetu" i zatęsknił za Stanisławem Miką, jednym z poprzedników Mandrysza. Wiedzę szefa komisji porównał z tą, jaką ma jego córka w IV klasie i określił go "złym doradcą prezydenta".
Adresat słów opozycjonisty wypomniał Frączkowi jego absencje i zachowanie na posiedzeniach komisji której przewodniczy. - Nie śpij pan na nich, czytaj materiały. Pan w ogóle nie pracuje, ciągle wychodzi z obrad - zarzucił mu Mandrysz. Frączek odparł, że wyrósł z czasów zabaw w piaskownicy. - Posiedzenia komisji są zabawniejsze niż Kabareton opolski, proszę zobaczyć czym zajmuje się jej szef, liczeniem kto wychodzi do ubikacji. Nie zniżę się do poziomu który pan reprezentuje bo jest on dla mnie za niski. Za słaby jest pan na mnie - skwitował na koniec Ryszard Frączek.
Dyskusję obu radnych zakończył przewodniczący Wojnar oceniając ją jako sięgającą bruku. - Powaga naszej rady na tym cierpi - podsumował.