Dr House i robótki ręczne
Codziennie wieczorem 58-letnia Halina Rduch z Połomi włącza telewizor na swój ulubiony serial. Ogląda „Dr. Housea” i… zaczyna czarować.
- Biorę gazetę, najlepsze są kauflandowskie reklamówki (ale nada się każda gazeta, „Nowiny” też pewnie byłyby dobre) bo ten papier jest taki w sam raz, ani za miękki, ani za twardy. Gazetę tnę na 6-centymetrowej szerokości paski. Potem pojedynczy pasek papieru pod kątem 45 stopni przykładam do druta do robót ręcznych, czyli śląskich igliczek i nawijam papier na drut.
Szur i do pieca
Powstaje papierowa słomka, której końcówkę skleja się zwykłym klejem w tubie. - W internecie widziałam taki numer, że drut robótkowy był przymocowany do wiertarki i z taką wprawą ktoś przykładał papier do druta, że zrobienie słomki trwało kilka sekund – mówi kobieta. Ale pani Halina poleca ręczną robotę. – Dzięki tym robótkom jestem totalnie bez nerwów – śmieje się. – Wyciszam się.
Kiedy już „ukręci się” kilkadziesiąt papierowych słomek trzeba je odpowiednio pozaplatać. Wyplatać można niemal wszystko: stroiki, kosze, donice, kuferki, choinki. Papier zaplata się tak jak wiklinę. Filmy instruktażowe jak zrobić odpowiedni splot można znaleźć w internecie. – Za pierwszym razem ma prawo coś nie wyjść – mówi pani Halina. – Jak coś się nie uda, to nie ma problemu: szur i papier ląduje w piecu centralnego ogrzewania. Kiedy dzieło jest gotowe trzeba je pomalować. Najlepiej sprawdza się lakierobejca. Najprościej jest wlać farbę do butelki po spryskiwaczu do szyb i można malować. Po wyschnięciu, następnego dnia czynność trzeba powtórzyć. I gotowe.
Baba z jajami
Pierwszym papierowym dziełem pani Haliny była stajenka. – Należę do działającej przy ośrodku kultury w Połomi grupy „Złote rączki”. I w ubiegłym roku podczas spotkania padła propozycja zrobienia stajenki na szydełku – mówi. - Ale odkąd gorzej widzę unikam szydełka. Lubię przeglądać internet pod kątem różnych robótek ręcznych i tam zobaczyłam choinkę zrobioną z papierowej wikliny. Pomyślałam, a może by tak zrobić stajenkę? Wyszło bardzo dobrze, a szopka noworoczna zrobiła furorę.
W tym roku na święta wielkanocne pani Halina uplotła papierową babę trzymającą koszyk z pisankami. – To taki wielkanocny żart – uśmiecha się artystka. Kto wie, może na dożynki dorobię jeszcze dziadka, by baba nie była samotna.
W wiklinową pracę wciągnął się także10-letni wnuk pani Haliny, Wiktor Brańczyk.- Z babcią nie da się nudzić – mówi. – Ciągle wymyśla coś nowego. A te papierowe słomki są super, bo z niczego można zrobić coś fajnego. Jak wyplatam zdarza mi się pomylić, ale dzięki temu powstają różne fajne, niezamierzone wcześniej wzorki.