Wciągnęła mnie historia - wywiad z Barbarą Watołą
ŁUKÓW ŚLĄSKI. Od kilku tygodni na jednym z portali społecznościowych można zaobserwować niezwykłe zjawisko. Fanowska strona Łukowa, na której publikowane są m.in. zdjęcia z przeszłości wsi cieszy się coraz większym zainteresowaniem, nie tylko młodych. Barbara Watoła, radna z miejscowości postanowiła zrobić coś z materiałami historycznymi, których mieszkańcy wsi mają pełne skrzynie. W ten sposób zrodził się pomysł na propagowanie historii.
Najpierw był profil Łukowa na Facebooku czy zdjęcia?
Barbara Watoła: Zaczęło się od tego, że zaczęłam się dopytywać starszych mieszkańców o miejsca i ludzi, których już nie ma. Kiedy Stowarzyszenie „Spichlerz” zaczęło zbieranie materiałów o Czernicy, ja zaczęłam się bardziej interesować historią Łukowa. Wtedy właśnie zaczęłam odwiedzać starszych mieszkańców i zbierać zdjęcia. Oni bardzo chętnie chcą opowiadać o przeszłości i cieszą się, że kogoś to zainteresowało. Na dniu seniora, który organizowaliśmy niedawno, wyświetliłam parę starszych zdjęć na rzutniku. W niejednych oczach pojawiły się łzy, kiedy osoby mające dziś po 80 lat ujrzały znowu swoich rodziców. Teraz w archiwum mam nie tylko zdjęcia miejsc, ale przede wszystkim ludzi, których już dawno z nami nie ma.
Z jaką częstotliwością zdjęcia pojawiają się w internecie?
Wtedy, kiedy tylko mam na to czas. Staram się jednak codziennie coś wrzucać. Ze względu na ogromną ilość archiwalnych materiałów oraz ich stałe przybywanie, nie da się tego wszystkiego ogarnąć w krótkim czasie. Kiedy klienci przychodzą do mojego zakładu fryzjerskiego to oczywiście również podpytuję o zdjęcia. Facebook pomimo swoich wad jest na pewno miejscem, w którym możemy zachęcić do spojrzenia w przeszłość szczególnie młodych ludzi. Najważniejsze dla mnie jest właśnie ukazać naszą historię młodym. Widzę, że zainteresowanie jest, bo w ciągu miesiąca ponad 100 osób polubiło profil Łukowa, szczególnie po spotkaniu seniorów, kiedy zachęciliśmy do tego, by wnuki obecnych na spotkaniu dziadków oraz babć wchodziły na profil i pokazywały starszym zamieszczone tam zdjęcia. Pojawiają się też opinie młodych, że np. nie mieli pojęcia, że ten budynek wyglądał kiedyś tak, a ta droga tak. To cieszy. Facebooka jedni lubią, jedni nie, ale ma swoje dobre strony.
Jakie są najstarsze z tych zdjęć, bo widzę, że ich sporo...
Sprzed pierwszej wojny światowej, a nawet z końca XIX wieku. Mamy właśnie zdjęcie karczmy p. Słaniny z końca XIX wieku. Uważam, że ktoś powinien zająć się właśnie takim porządkowaniem historii, a szczególnie osoby pełniące jakieś publiczne funkcje. Będąc radną, czuję pewną odpowiedzialność za to. Chciałabym też nakręcić tych młodych, chętnych np. do rozmów ze starszymi o historii, zdobywania fragmentów tej historycznej układanki. Chcemy w drugim tygodniu ferii zimowych zorganizować wieczorek łukowski w sali domu sportu, na który zaprosimy właśnie i tych starszych i młodszych mieszkańców. Być może będą to nawet dwa dni. W pierwszy dzień młodzi mieszkańcy pokażą swoje pasje, a drugiego dnia chciałabym, aby starsi poopowiadali o tych zdjęciach. Do fotografii mogę dotrzeć, ale nie zawsze mogę się dowiedzieć, kto na danym zdjęciu został uwieczniony.
Może uda się zebrać te zdjęcia i dokumenty w jakiś historyczny album, publikację?
Byłoby pięknie. Może się uda, bo materiałów jest ogrom. Autorem mnóstwa zdjęć jest nieżyjący już pan Franciszek Porwoł, który uwieczniał każde ważne wydarzenie, miejsca, a nawet tak prozaiczne w dzisiejszych czasach rzeczy jak pierwszy w Łukowie telewizor czy odbiornik radiowy. Dzięki pomocy jego syna udało się zeskanować bardzo wiele ze zdjęć, a to jeszcze nie wszystkie z jego archiwum. Nie można powiedzieć, że ludzie się w to nie angażują. Mam jeszcze wiele osób do odwiedzenia, ale wszystko jest zależne od czasu. Chciałabym też wpoić to przeszukiwanie przeszłości moim dzieciom, aby później przejęli to po mnie. Przecież człowiek żyje dopóki, dopóty istnieje pamięć o nim. Było w Łukowie wielu działaczy, o których historia będzie długo pamiętać, jak np. Wiktor Mandrysz, sołtys który wchodził jednymi drzwiami, a kiedy go wyrzucali, wchodził drugimi, pani Berta Mrozek, czy pan Adam Grzelec, również sołtysi. Ostatnio otrzymałam informację o sołtysach Łukowa od 1830 roku. Udało się też dojść do pieczęci niegdysiejszej gminy Łuków. Być może we współpracy z naszymi stowarzyszeniami uda się pozyskać jakieś środki na wydanie publikacji, w której zawarlibyśmy wszystkie, albo choć część tych informacji. Jako, że historia Łukowa łączy się z historią Czernicy, to myślę, że taka kronika zainteresowałaby również naszych sąsiadów. Jedno jest faktem. Łukowianie zawsze byli i są jak jedna wielka rodzina. Każdy jest każdemu pomocny i wszyscy chętni do współdziałania. Myślę, że wspólnymi siłami dojdziemy do stworzenia bogatego archiwum naszej wsi, bo przecież jest się czym pochwalić. Mnie wciągnęła ta historia, myślę, że zainteresuje też więcej osób.
Rozmawiał Szymon Kamczyk