Sobota, 16 listopada 2024

imieniny: Edmunda, Marii, Gertrudy

RSS

Palisz, kaszlesz i męczysz się? Może to już POChP

14.11.2012 08:00 | 2 komentarze | e

Dzisiaj Światowy Dzień Przewlekłej Obturacyjnej Choroby Płuc. Sprawdź, jakie są jej objawy i jak zapobiegać zachorowaniu.

Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

 

POChP jest jedną z najczęstszych chorób przewlekłych układu oddechowego i czwartą przyczyną zgonów na świecie. Szacuje się, że w Polsce na POChP choruje około 2 mln osób, z których połowa nie jest tego świadoma.

Choroba ta rozwija się powoli, podstępnie, a objawy, które pojawiają się stosunkowo późno, często pozostają niezauważone. POChP nie można wyleczyć, jednak dzięki wczesnemu rozpoznaniu i podjęciu terapii, możliwe jest powstrzymanie postępu choroby. „Nie jest jeszcze za późno” to hasło przewodnie tegorocznego Światowego Dnia Przewlekłej Obturacyjnej Choroby Płuc. Przesłanie jest proste: jeżeli palisz papierosy, kaszlesz, odksztuszasz, miewasz duszności i szybko się męczysz – koniecznie skonsultuj się z lekarzem!

Rozmowa z dr n. med. Patrycją Grabowską - Krawiec, specjalistą chorób wewnętrznych i chorób płuc, psychologiem i psychoterapeutą z Zakładu Immunologii i Alergologii Klinicznej Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie.

- Co to jest POChP?

Przewlekła obturacyjna choroba płuc (obturacja to zwężenie oskrzeli). Cechuje się utrwalonym ograniczeniem przepływu powietrza przez drogi oddechowe. Ograniczenie to zazwyczaj postępuje i związane jest z nadmierną reakcją zapalną w oskrzelach i płucach. W naszych warunkach najczęstszą przyczyną POChP jest palenie papierosów. To choroba nieuleczalna. Jeśli jednak pacjent odpowiednio wcześnie zgłosi się do lekarza, można zahamować jej postęp.

- Dlaczego organizowany jest Światowy Dzień POChP?

Ponieważ jest to choroba bardzo częsta (czwarta pod względem przyczyn śmiertelności – po  chorobach układu sercowo-naczyniowego, nowotworach oraz śmierci z powodów gwałtownych), której występowanie stale wzrasta. W Polsce choruje na nią ok. 10 proc. osób po 40. roku życia. Dane te są niedoszacowane, bo do lekarza zgłaszają się dopiero ci pacjenci, którzy odczuwają istotne pogorszenie samopoczucia i zmniejszenie wydolności fizycznej.

- Jak się ją wykrywa?

Podstawą rozpoznania jest spirometria – nieinwazyjne badanie sprawdzające pojemność płuc i parametry oddechowe (charakterystyczny jest wskaźnik FEV1, czyli natężona pierwszosekundowa pojemność wydechowa). Pacjent na ogół długo podejrzewa, że coś się z nim dzieje, ale stara się nie zwracać uwagi na dolegliwości. Zwykle przychodzi do lekarza, gdy jego płuca funkcjonują w granicach 50-80 proc. To umiarkowana postać choroby, objawiająca się m.in. uciążliwym kaszlem.

- Jak ważne jest compliance, czyli stosowanie się do zaleconego leczenia?

Ogromnie ważne. Niestety, przy chorobach przewlekłych, takich jak astma czy POChP, osiągamy jedynie ok. 50 proc. sukcesu. To tak, jakby tylko co drugi pacjent leczył się prawidłowo, choć ma już rozpoznaną chorobę i zalecone właściwe leczenie. Istnieją pacjenci, którzy zalecenia lekarza traktują jak rozkaz i są bardzo skrupulatni w wypełnianiu zaleceń. I tacy, którzy tylko machają na  wszystko ręką.

- Dlaczego tak się dzieje?

Dlatego, że to trudna terapia. Człowiek dowiaduje się, że ma przewlekłą chorobę, z której nigdy się nie wyleczy, że musi leczyć się przewlekle i rzucić papierosy. To same druzgocące wiadomości. Po pierwszej wizycie zaczyna stosować leki i odczuwać poprawę. Odstawia więc leki lub zmniejsza regularność ich stosowania. I wszystko zaczyna się od początku. Tymczasem schemat leczenia, czyli przyjmowanie leków w zaleconym czasie i dawkach jest ogromnie ważny.

Drugim powodem niskiego compliance jest sposób aplikacji leków wziewnych. Trzeba mieć odpowiednią siłę wdechu, poznać różne inhalatory, sposoby korzystania z nich itp. Ważne są też: przekonanie pacjenta o konieczności stosowania tych leków, pomoc rodziny, opinia środowiska. Wszystko to wpływa na komunikację lekarza z pacjentem.

- Jak przekonać pacjenta do podjęcia terapii?

Sposobów jest sporo. Chory może rzucić palenie sam, z pomocą bliskich, psychologa, psychoterapeuty, preparatów nikotynowych czy leków, które działając na ośrodkowy układ nerwowy, zmniejszają przyjemność płynącą z nałogu. Musi jednak tego chcieć. I tu jest największa praca do wykonania! W wielu przypadkach wystarcza sama edukacja: przekonywanie o tym, jak papierosy niszczą organizm, ile jest korzyści z niepalenia. Pacjent jest przecież rozumnym człowiekiem i zgłasza się z problemem, którego chce się pozbyć. W ciężkich stadiach, POChP to choroba bardzo uprzykrzająca życie. Ktoś, kto miał uczucie duszności wie, o czym mówię.

- Jaką rolę odgrywają w niej testy oceny stanu zdrowia?

Nowe testy, jak CAT (krótki subiektywny test oceny POChP) wniosły nową jakość. Okazało się, że to jak pacjent się czuje, często ma się nijak do parametrów ciężkości choroby. Zdarza się, że chory na POChP w ciężkim stopniu zaawansowania funkcjonuje całkiem dobrze, a ten, którego kwalifikujemy do grupy z łagodną postacią choroby ma takie duszności, że nie może wyjść z domu. Dlatego takie testy jak CAT są obecnie jednym z narzędzi stanowiących podstawę do kwalifikowania chorych do różnych sposobów leczenia. To bardzo dobre narzędzia, jeśli tylko pacjent je rozumie i potrafi samodzielnie wypełnić. Nie wszyscy pacjenci sobie z tym radzą.

- Od czego zależy sukces leczenia POChP?

Od indywidualnego podejścia do terapii, bo pacjenci są różni. Dzięki temu można trafiać do chorego na różne sposoby, a także rozpoznać ewentualne zaburzenia psychiczne, jak lęk (spowodowany np. uczuciem duszności) czy depresja, którą ma jedna czwarta pacjentów (załzawione oczy, niezadowolenie z leczenia, mówienie o śmierci – to jej objawy). O tym też trzeba rozmawiać, jeśli pacjent tego potrzebuje. Czasami porady pulmonologiczne zamieniają się w psychologiczne. I jeszcze jedno: POChP to choroba, której można zapobiegać. Wywołuje ją palenie papierosów, stąd prosty wniosek: Nie pal – nie będziesz mieć POChP!