Zamiast piwa uwielbia Miłosza - emerytowany górnik zachwyca recytacją
Przed występem czuje na sobie spojrzenia innych wykonawców, zwykle dużo młodszych - a ten skąd się urwał? Po występie okraszonym burzą oklasków ci sami wykonawcy, instruktorzy podchodzą do niego zaskoczeni. Wyrażają podziw.
Pytają o radę, proszą o ocenę ich występów. Dla nich Stanisław Hajto, 65-letni emerytowany górnik z Kopalni Chwałowice, zmagający się z pylicą płuc to objawienie. Skąd wziął się ten człowiek, który staje w szranki z recytatorami i zajmuje drugie miejsce w eliminacjach wojewódzkich krajowego konkursu recytatorskiego? Konkurs odbył się pod koniec kwietnia w Katowicach. Stanisław Hajto awansował do etapu wojewódzkiego wygrywając szczebel powiatowy, a potem przechodząc eliminacje regionalne w Bielsku-Białej.
Powrót po 30 latach
Stanisław Hajto nie dziwi się zaskoczeniu ludzi. Z podobnymi reakcjami spotyka się nawet w Rydułtowach. Mało kto wie, że pan Stanisław recytuje od szkoły podstawowej. Występy zarzucił w 1972 roku. Pochłonęło go codzienne życie - praca, dzieci, wnuki. - Teraz jestem wolny, wychowałem dzieci, wnuki. Po 30 latach przypadkowo wróciłem - mówi rydułtowianin. Urodził się w 1947 roku pod Krakowem. W 1961 roku jako 14-latek przyjechał na Śląsk do szkoły górniczej. Występował podczas akademii. Zapisał się do domu kultury w Chwałowicach. Z zespołami recytatorskimi i kabaretem jeździł na przeglądy po całej Polsce. Od 1963 roku brał regularnie udział w konkursach recytatorskich. Dwa razy zajął pierwsze miejsce w powiecie (wówczas rybnickim), dwa razy zdobył wyrównienia na konkursach wojewódzkich w Katowicach. - Wtedy nagrody a teraz to niebo a ziemia. Kiedy w 1964 roku zdobyłem wyróżnienie w Katowicach, to w nagrodę dostałem talon na książki wartości 500 zł. Na kopalni zarabiałem wtedy 1300 zł - wspomina. Jako pierwszą kupił sobie książkę kucharską. Przydała mu się. Był kawalerem.
Czekolada zamiast zoo
Umiejętność recytowania owocowała w zupełnie nieoczekiwanych momentach. W latach 60. wybrał się raz z kolegami na wycieczkę do Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku w Chorzowie. Na jednej estradzie był konkurs "Mikrofon dla wszystkich". - Wziąłem udział jako jeden z pięciu uczestników. Dostałem w nagrodę tygodniowe wstępy do Zoo, planetarium, parku. Wiedziałem, że nie będę jeździł w tym czasie. A drugie miejsce zajęła dziewczyna z Chorzowa. W nagrodę dostała czekoladę. Także dałem jej moją tygodniową wejściówkę, a czekoladę razem z nią i kumplami zjedliśmy na ławce - opowiada.
Na scenie poznał żonę Urszulę. On recytował, ona tańczyła w balecie w Domu Kultury w Chwałowicach. - Nie wiedzieliśmy o sobie nic. Prowadziłem konferansjerkę podczas akademii z okazji dnia górnika. A żona z baletem stała za kulisami. Razem ze mną konferansjerkę prowadził mój kolega. Recytowaliśmy też i rywalizowaliśmy ze sobą. Pytaliśmy, kto jest lepszy. Żona wskazała na mnie - wspomina pan Stanisław.
Urszula Hajto znała się na fachu. Też była recytatorką. Ale nie była to miłość od pierwszego. - Scena to jedno, ale musiałam męża poznać jaki jest w codziennym życiu - mówi pani Urszula. Poznawanie się było szybkie. Od pierwszego kontaktu na scenie do ślubu minęło 10 miesięcy. - Miałem już dość kawalerstwa, mieszkania w internatach, domach górnika. Miałem wtedy 23 lata - mówi Stanisław Hajto.
Żona namówiła
W konkursach brał udział do 1972 roku. Nie licząc drobnych występów dla rodziny recytowanie zarzucił na 3 dekady. Nie zarzucił jednak literatury. Książki pochłaniał, stąd często zaglądał do biblioteki. W zeszłym roku rydułtowska biblioteka zorganizowała konkurs recytatorski. Był to jeden z punktów obchodów roku Czesława Miłosza. - Żona nakłoniła mnie, żebym spróbował. Wypożyczyłem książkę, nauczyłem się dwóch wierszy. Wygrałem - mówi rydułtowianin. - Wiek nie może nas ograniczać. Jeśli ma zdolności, niech je wykorzystuje - twierdzi pani Urszula. Potem przyszła kolej na konkurs ogólnopolski. Małżonka wyczytała w Nowinach Wodzisławskich o eliminacjach powiatowych konkursu ogólnopolskiego. Wystartował jako reprezentant rydułtowskiej biblioteki. Przygotował 4 utwory Czesława Miłosza, którego uwielbia i fragment "Wiernej rzeki" Stefana Żeromskiego. Dodatkowo wziął udział w kategorii wywiedzione ze słowa. Mówił 2 monologii satyryka Mariana Załuckiego. Gdzie startował, tam sukces. - Było to miłe słyszeć, że Stanisław Hajto reprezentuje Bibliotekę Publiczną Miasta Rydułtowy. Niektórzy się pytali, gdzie te Rydułtowy są... - uśmiecha się.
Włącza play
Na scenie nie czuje się dinozaurem. Tremy nie ma w ogóle. - Tak jakbym włączał play. Tekst leci, a ja obserwuję reakcje jury, publiczności. Mam pylicę po górnictwie, czasem głos mi zamiera, z czym muszę walczyć - mówi. Talent emerytowanego górnika chce spożytkować Barbara Laszczyńska, szefowa rydułtowskiej książnicy. - Od września pan Stanisław będzie prowadził warsztaty dla uczniów wytypowanych do konkursów recytatorskich powyżej szczebla szkolnego - mówi dyrektor biblioteki. Stanisław Hajto zamierza w przyszłym roku również wystartować w konkursie. - Recytacja daje mi zadowolenie, że coś potrafię, że kogoś reprezentuję. To spotkania z innymi podczas konkursów, wymiana zdań. Na piwo nie chodzę. Ze znajomymi o poezji nie porozmawiam - mówi.
Komentarze
3 komentarze
Stanisław Hajto;Jesteś moim znajomym,pracowaliśmy na tej samej kopalni, moje nazwisko Zenek Grzyb.Pamiętam,że kumplowałeś się z moim bratem Kazimierzem.Wielkie gratulacje za Twe osiągnięcia w twych zamiłowaniach do recytatorki.Obecnie mieszkam koło Częstochowy.Jestem na naszej klasie proszę o kontakty.Jeszcze raz Serdeczne gratulacje.Bywaj Zenek.
Znam i podziwiam! Serdeczne gratulacje, Panie Stanisławie!
Panu Stanisławowi Hajto ogromne gratulacje :) Brawa za pomysł, aby swoim talentem i doświadczeniem dzielił się z młodszymi :) Jednak tytuł artykułu jak z wiejskiej gazety :( Czy uwielbienie piwa wyklucza uwielbienie Miłosza??? Myślę, że artykuł zasługuje na bardziej wyszukany nagłówek...