Ziemia kryje tajemnice
Była zima 1945 roku. 14-letni Szymek Maciończyk wraz z kolegami biegał po łąkach na granicy Świerklan i Połomi. Niebo było bezchmurne, a słońce przygrzewało tak, że śniegu było jak na lekarstwo.
Rozpoczął się ostrzał Żor. W niebo wzbiło się tyle dymu, że przysłonił słońce. Niedługo później przez Świerklany przemaszerowali, a raczej przebiegli niemieccy żołnierze, którzy uciekali przed czerwonoarmistami. Niemcy wlekli ze sobą sprzęt wojskowy, w tym małą armatę, a w zasadzie małe działko przeciwpancerne PAK 35/36 Geschütz na gumowych kołach. - Działko ciągnęły konie. Żołnierze uciekali w kierunku Połomi przez pola. W dolinie niedaleko dzisiejszej ulicy Granice były moczary, nawet dzisiaj jest to dość podmokły teren. Kiedy te konie wjechały tam z tą armatą, ona zaczęła się topić. Żołnierze nie mieli czasu, bo uciekali przed Rosjanami, więc odpięli konie i zostawili armatę, która zatopiła się jeszcze głębiej. Wyciągnęli tylko zamek, żeby nikt tej armaty nie użył. Myśmy na to patrzyli, ale baliśmy się podejść – relacjonuje dzisiaj ponad 80-letni Szymon Maciończyk.
Brzęk – jest metal
Naoczny świadek wydarzeń z 1945 roku dalej mieszka w Świerklanach i dokładnie pamięta incydent z działkiem przeciwpancernym. Grupa mieszkańców postanowiła sprawdzić, czy we wskazanym miejscu mogą znajdować się jeszcze pozostałości po działku lub amunicji. W tym celu zaprosili pasjonata z wykrywaczem metali, aby bezinwazyjnie sprawdzić, czy ziemia skrywa jeszcze jakieś żelastwo. Po wskazaniu lokalizacji, położony nad miejscem wykrywacz zaczął wydobywać z siebie piskliwy dźwięk. To oznaczało, że pod ziemią jest coś metalowego. Po kilku przesunięciach urządzenia w różnych kierunkach udało się określić, że pod ziemią znajduje się spora bryła. Szacunkowa głębokość to do ok. 1,5 m w głąb. PAK to małe działko o kalibrze 37 mm, jednak wskazana bryła była nieco mniejsza. - Gdyby udało się faktycznie zlokalizować położenie działka, byłaby to dla nas duża satysfakcja, a podejrzewam, że samego artefaktu nie powstydziłoby się niejedno muzeum – mówi Gerard Kotula, mieszkaniec Świerklan.
Na razie bez kopania
Jak udało nam się ustalić, armaty nie znajdziemy jednak w tym miejscu. Według relacji mieszkańców działko zostało wyciągnięte kilka miesięcy po jego pozostawieniu. To nie zmienia jednak faktu, że pod ziemią kryć się może jeszcze jakaś tajemnica. Nie można mieć jednak złudzeń, bo równie dobrze może to być wyrzucony przez kogoś kawał blachy lub starego ogrodzenia. Aby przekonać się namacalnie, należałoby uzyskać stosowne pozwolenia od właściciela terenu i zacząć kopać. Samo przeszukiwanie gruntu wykrywaczem metali jest całkowicie legalne, jednak na kopanie należy uzyskać odpowiednie zgody. Póki co świerklańska ziemia będzie nadal skrywać tajemnice, nie tylko te z czasów wojny, ale być może także z wcześniejszych okresów.
Szymon Kamczyk
Komentarze
3 komentarze
Te egon, a tyn Niymiec jeszcze żoł jak go wyciagnyli z tym moplikiym?
Chetnie odkupia ten motor dej mi adres to przyjada pogladac ten caly bajzel
w 1945 w Rybniku do stawu kotewka wpadł niemiec na motorze; w zeszłym roku nurkowie wyciągneli go z wody ,w motorze jeszcze światła sie świeciły,takie wtedy akumulatory produkowali