Czeski motocyklista nie stawia się w sądzie
Czech oskarżony w sprawie spowodowania śmiertelnego wypadku, w którym zginął 2-letni Kacper Mocz z Godowa unika stawienia się przed polską temidą. Tymczasem od wypadku minęły już ponad 4 lata.
17 stycznia miała się odbyć pierwsza rozprawa. Oskarżonymi są Bogusław Mocz, ojciec Kacpra oraz Roman N. - Czech, który wjechał motorem w auto Moczów. Ten drugi na rozprawę się nie stawił. Nie przybył również na kolejną rozprawę wyznaczoną na 24 stycznia. Wcześniej nie przychodził na spotkania organizacyjne, przez co sprawa mimo iż trafiła z prokuratury do sądu w kwietniu ubiegłego roku rozpoczęła się dopiero teraz. - Czy naprawdę nie ma możliwości by sąd zadziałał w tej sprawie bardziej zdecydowanie i skutecznie? - pyta zdesperowany Bogusław Mocz, ojciec Kacpra, który nie wyobraża sobie żeby Czech nie został osądzony za śmierć jego syna.
- Gdyby dotyczyło to osoby przebywającej na terytorium naszego państwa istniałaby możliwość doprowadzenia jej przez policję. Na terenie Czech takiej możliwości jednak nie mamy, chyba że skorzystamy z Europejskiego Nakazu Aresztowania. Inna rzecz, że jest to procedura dość skomplikowana i długotrwała, stosowana jednak głównie w najważniejszych przypadkach. A tutaj nie wiadomo nawet, czy do tego oskarżonego zostały skutecznie doręczone wezwania na rozprawę – przyznaje Tomasz Pawlik, rzecznik prasowy sądu okręgowego w Gliwicach.
Nie chcą rozdzielenia spraw
Jedną z możliwości jest wyłączenie Czecha ze sprawy. Wówczas ruszyć będzie mogło postępowania w sprawie drugiego oskarżonego czyli ojca dziecka. Takie wyjście sąd zaproponował na posiedzeniu 24 stycznia. O tym Bogusław Mocz nie chce słyszeć. - Ja będę sądzony, a człowiek który jest rzeczywistym sprawcą wypadku z wszystkiego będzie się śmiał – denerwuje się ojciec Kacpra. Adwokat Moczów nie wyraził zgody na rozłączenie spraw. - Uważamy, że jest to zbyt pochopne rozwiązanie, skoro sąd nie wie nawet czy wezwania na rozprawę zostały do Czecha skutecznie doręczone. Nie ma przecież żadnego potwierdzenia czy on je w ogóle odebrał – wyjaśnia mecenas Tomasz Bosakowski, prawnik Moczów. Zgody na wyłączenie Czecha nie wyraził też prokurator.
Zarzuty dla obu kierowców
W sierpniu 2007 roku nieopodal czeskiego Bogumina, w wyjeżdżającego z drogi podporządkowanej Peugeota Moczów z ogromną szybkością uderzył czeski motocyklista. Kacper doznał śmiertelnych obrażeń głowy i po kilku godzinach zmarł w ostrawskiej klinice. Okoliczności wypadku wskazują, że kierowca Peugeota mógł nie mieć szans na zauważenie poruszającego się szybko motocyklisty. Został jednak oskarżony przez czeską prokuraturę o spowodowanie wypadku. Prokuratorzy zza czeskiej granicy przekazali sprawę do prokuratury rejonowej w Wodzisławiu. Ta umorzyła śledztwo. Z takim obrotem sprawy nie zgadzali rodzice Kacperka, którzy uważali, że śledczy nie wzięli pod uwagę ekspertyz, z których wynikało, że motocyklista jest co najmniej współwinny wypadku. Dlatego chcieli postawienia Czecha przed sądem. Sprawą zainteresowała się prokuratura okręgowa, która nakazała prokuraturze w Wodzisławiu wznowienie postępowania. Wodzisławscy śledczy zamówili ekspertyzę Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Na jej podstawie uznali, że zarzuty należy postawić zarówno ojcu i motocykliście.
W kwietniu następna rozprawa
- Tego rodzaju spraw jest niewiele. Możliwości prawne w takich sytuacjach są niewielkie i sprowadzają się w zasadzie tylko do Europejskiego Nakazu Aresztowania. Niestety w tego typu przypadkach jest on przez sądy stosowany bardzo rzadko – przyznaje Rafał Ryciuk ze Stowarzyszenia Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach Drogowych i Kolizjach „Alter Ego” w Warszawie. - Poszkodowani mogą próbować szukać pomocy w prokuraturze lub sądzie okręgowym, ale ostateczna decyzja należeć i tak będzie do sądu prowadzącego sprawę – dodaje. Wygląda więc na to, że wyrok w sprawie Czecha zapadnie nieprędko. Kolejna rozprawa została wyznaczona na 11 kwietnia. Wyznaczony termin jest tak odległy bo sąd będzie szukał możliwości skutecznego dostarczenia Romanowi N. wezwania na rozprawę. - Prokuraturze też trudno było wezwać Czecha na przesłuchanie, ale w końcu się udało. Nie jest wykluczone, że z sądem będzie podobnie – mówi Tomasz Pawlik.
Artur Marcisz
Komentarze
8 komentarzy
...Dajcie namiary na Czecha...rozliczymy go...!!!
Jestem uznany za całkowicie niezdolnego do pracy i samodzielnej egzystencji oraz Wyrokiem Sądu Pracy uznano mi 100 procent trwałego uszczerbku na zdrowiu.
Lecz prokuratura wodzisławska oraz sąd aby ukręcić sprawę stwierdziła że jestem zdrowy to jest dopiero skandal.
Wyrok Sądu Najwyższego mówi, wyraźnie że wypadkiem ciężkim jest zdarzenie w którym została uznana całkowicie za niezdolnego do pracy ale wodzisławski sąd nie bierze pod uwagę Orzeczeń Sądu Najwyższego.
Prokurator przez rok czasu trzymał w szufladzie moje zawiadomienie o popełnionym przestępstwie celowo nie nadając mu biegu ale sąd wodzisławski stwierdził że wszystko jest ok widocznie Wodzisławiu obowiązuje prywatne prawo karne.
Ale tej sprawy tak nie zostawię i będę walczył do końca.
Prokurator aby wybrnąć z tej sytuacji stwierdził, że odmiennie podawałem fakty dlatego nie nadawał biegu sprawie.
Zwróciłem się o wskazanie mi w piśmie w którym momencie zeznawałem odmiennie bo przecież w świetle prawa jest to składanie fałszywych zeznań.
Nie mogę się doczekać na pismo z prokuratury jak również postępowania przeciwko mojej osobie. Od ponad ponad roku staram się o te pisma ale bezskutecznie prokuratura uważa, że nie przysługują mi żadne prawa i tak właśnie mnie traktuje.
Na dowód moje prawdomówności mam prawomocne Wyroki, w których wyraźnie i po polsku jest stwierdzone, że jestem inwalidą ale nie w wodzisławskim sądzie i prokuraturze ale tylko dlatego aby można było umorzyć sprawę.
Czują się bezkarni i tyle mam do powiedzenia czas najwyższy aby rząd pozbawił wszystkich prokuratorów i sędziów imunitetów wtedy będzie sprawiedliwość.
Panie Jabłońskie jeśli jest Pan zainteresowany tą sprawą to proszę o kontakt.
A płacicie mandaty za granicą?Z tego co wiem 90% nie płaci-taka jest uczciwość rodaków i taka jest UE
RUDKOWSI NIECH GNOJA PRZYKLUDZI IOD RAZU 25 ZA TAK MLODE ZYCIE NASI URZEDASY TODOBRZ DO BRANIA KASY ILAPOWEK SWOJE TYLKI CHOWAC UMIA
Siły życzę rodzicom Kacperka
Nie możecie się poddawać! To jest chore co dzieje się w tym poronionym kraju! Nie dziwię się,że ludzie wyjeżdżają skoro tu nawet żeby walczyć o sprawiedliwość trzeba mieć stalowe nerwy albo zapas Relanium w kieszeni,a najlepiej to najpierw udowodnić,że samemu jest się niewinnym i później dostarczyć winnego pod drzwi...Żałosne... Drodzy Państwo, wierzę,że starczy Wam sił i winny zostanie skazany!
były już programy... niewiele dały!
to do jasnej cholery po co nam Unia Europejska?! Teoretycznie mieliśmy stać się jednym wielkim Państwem,a tutaj jednego gnoja nie można ściągnąć na sprawę. Pan rzecznik z rozbrajającą szczerością stwierdza,że nawet nie wie czy wezwania zostały dostarczone! Już tekst o długotrwałej i skomplikowanej procedurze mógł sobie darować,bo tylko się ośmieszył-po to jest prawo żeby go egzekwować bez znaczenia czy coś jest skomplikowane czy nie. To w takim razie nie zajmujcie się wcale morderstwami, gwałtami i pobiciami skoro to trudne,a przyjmujcie sprawy rangi drobnych kradzieży czy źle zaparkowanych samochodów! Banda idiotów i leni! Mówię to z całym przekonaniem. Po prostu nie chce się nikomu d*py ruszyć do poważniejszej sprawy,która ciągnie się od 4lat tylko i wyłącznie przez lenistwo jednego barana z drugim,którzy są utrzymywani z moich podatków. Jeżeli ENA byłby wydany na początku,to już pewnie ten knedel byłby skazany,bo nie wierzę,że doprowadzenie go będzie trwało dłużej niż 4lata. Mistrzostwem była propozycja by w ogóle nie brać tego gościa pod uwagę,a sądzić tylko Ojca,który i tak już ponosi karę w postaci utraty dziecka. Drodzy Państwo,na Waszym miejscu od razu bym zgłosił sprawę do TV! Ekspres Reporterów, Uwaga czy Interwencja z chęcią zainteresują się tym zaniedbaniem darmozjadów z prokuratury i innych pożal się Boże organów ścigania!