Czwartek, 28 listopada 2024

imieniny: Zdzisława, Lesława, Gościerada

RSS

Dokumenty miesiącami leżały w szufladzie

26.10.2011 12:55 | 23 komentarze | raj

Przez trzy lata przedsiębiorca prosi władze miasta, by sprzedały mu działkę. Bezskutecznie.

Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Marek Sachs, właściciel dużej firmy transportowej od trzech lata pisze do urzędu miasta i przekonuje prezydenta by ten sprzedał mu działkę sąsiadującą z bazą jego firmy przy ul. Marklowickiej To nieużytki o powierzchni 35 arów. W sierpniu 2009 r. złożył oficjalny wniosek w tej sprawie. Do dzisiaj sprawa jest niezałatwiona. – Ręce opadają – mówi Marek Sachs. – Ileż to można mówić, przekonywać, tłumaczyć. Przecież nie chodziło mi żeby sprzedano mi teren od tak. Czekałem na przetarg i zamierzałem w nim wystartować jak każdy inny – mówi Marek Sachs.

Grunt trzeba podzielić

- Właściciel firmy zgłosił chęć zakupu części nieruchomości. Z tego powodu konieczne było dokonanie podziału nieruchomości – wyjaśnia Barbara Chrobok, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Wodzisławiu. - Z uwagi na brak planu zagospodarowania przestrzennego przyszły właściciel musiał wystąpić od decyzję o warunkach zabudowy. Zanim tego dokonał minęło
kilka miesięcy. Z powodu braków w dokumentacji wnioskodawca został
wezwany do jej uzupełnienia. Niestety to znów trwało kilka tygodni. Ostatecznie decyzja została wydana wiosną tego roku – dodaje Barbara Chrobok.

Skąd oni biorą te kwoty?

Wyjaśnienia pani rzecznik dziwią przedsiębiorcę. W trakcie postępowania okazało się bowiem, że dokumenty miesiącami zalegały m.in. w wydziale architektury i wydziale geodezji. – Przedstawiłem te fakty prezydentowi podczas naszej rozmowy. Uczestniczyła w nim urzędniczka, która w żywe oczy oszukiwała swojego szef, czyli prezydenta co do terminów załatwiania tej sprawy. Gdybym ja jako szef firmy dał się tak robić w konia to był splajtował – nie kryje oburzenia Marek Sachs.  Oliwy do ognia dolała propozycja, z którą w międzyczasie wystąpił do niego prezydent. Miasto zaoferowało przedsiębiorcy by ów grunt wydzierżawił. Miesięcznie za te ok. 35 arów miałby płacić ponad 6 tys. zł. – To jakaś paranoja. Przecież sama wycinka drzew i uporządkowanie terenu będzie kosztować majątek. Kilkaset złotych mógłbym zapłacić ale 6 tysięcy. Skąd oni biorą te kwoty? – pyta Sachs.

Przeniesie się do sąsiedniej gminy?

Obecnie trwa podział nieruchomości. Przetarg ma być ogłoszony w grudniu lub w styczniu. Czy właściciel firmy transportowej do niego przystąpi? – Nie wiem. Prowadzę zaawansowane rozmowy w sprawie dwóch innych działek, także poza Wodzisławiem i prawdopodobnie tam przeniosę swoją działalność – kończy przedsiębiorca.  

Rafał Jabłoński