Uwaga - trujący barszcz
Do naszej redakcji zgłosił się mieszkaniec gminy Krzyżanowice, którego zaniepokoiła trująca roślina rozrastająca się na ogólnodostępnym terenie. Chodzi o Barszcz Sosnowskiego.
– Barszcz rośnie tuż przy drodze asfaltowej z Bolesławia do Owsiszcz. Rozrasta się już od kilku lat coraz bardziej. Duże skupisko tej rośliny jest również widoczne patrząc od restauracji "Bravo" w kierunku Bolesławia. Rośnie tam na nieużytkach jakieś 100 metrów od głównej drogi. Roślina poparzyła dotkliwie w tamtym roku chłopców z Tworkowa, którzy zrobili sobie w niej obóz. Ślady na skórze mieli jeszcze po dwóch miesiącach, pomimo dość szybko udzielonej pomocy medycznej. Roślina prezentuje się okazale i dorasta do wysokości dwóch metrów. Kusi swoim wyglądem by ją dotknąć, zerwać, zobaczyć z bliska – opisuje i ostrzega Piotr Jeziorski, zaniepokojony mieszkaniec gminy Krzyżanowice.
Barszcz sprowadzono do Polski w latach 50-tych ubiegłego wieku. Miał być rośliną pastewną, lecz szybko się zorientowano, że jego wartość paszowa jest znacznie niższa niż się spodziewano. Roślina jednak wymknęła się spod kontroli i zaczęła rozprzestrzeniać się jako chwast na terenie całego kraju. Szybko również okazało się, że barszcz nie jest przyjemny dla człowieka.
– Parzące działanie tego związku nasila się podczas słonecznej pogody i wysokiej temperatury oraz dużej wilgotności powietrza. Kontakt z tymi roślinami powoduje zapalenie skóry, powstawanie pęcherzy, nie gojące się rany i długo nie zanikające blizny oraz zapalenie spojówek. Działanie to jest szczególnie niebezpieczne dla alergików i dzieci. Ta negatywna cecha barszczu Sosnowskiego spowodowała konieczność intensywnego zwalczania tego chwastu – brzmi oficjalny komunikat Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa.
Czy jednak funkcjonują przepisy nakazujące usuwanie barszczu Sosnowskiego? – Nie ma takich przepisów. Obecnie roślina jest traktowana jak jeden z wielu chwastów i jej usuwanie zależy od woli właściciela gruntu – uściśla Bogdan Górski naczelnik Wydziału Ochrony Upraw i Techniki przy PIORiN.
Gmina Krzyżanowice, na terenie której odnotowano występowanie rośliny, reaguje na takie przypadki. Wolfgang Kroczek kierownik referatu rolnictwa informuje, że pracownicy urzędu gminy, kiedy tylko dostaną sygnał o pojawieniu się barszczu na terenie podległym gminie, interweniują. – Wycinamy, wykaszamy i opryskujemy te chwasty, gdyż to niebezpieczna roślina. Nie mamy jednak prawa ingerować na terenach prywatnych – wyjaśnia kierownik. Do referatu nie zwrócił się do tej pory żaden rolnik z prośbą o pomoc w usunięciu rośliny. Przypominamy, że aby samemu wykaszać barszcz należy dokładnie okryć skórę i oczy najlepiej materiałami wodoodpornymi.
Osoby, które miały kontakt z parzącym chwastem zwykle opisują to zdarzenie jako bardzo bolesne. Objawy poparzenia pojawiają się po kilkunastu minutach. W ciągu kolejnych godzin nasila się zaczerwienienie skóry i pojawiają się pęcherze. Stan zapalny utrzymuje się przez kilka dni. Miejsce podrażnione zachowuje podwyższoną wrażliwość nawet do kilku lat.
W raciborskim pogotowiu ratunkowym przypadki poparzenia Barszczem Sosnowskiego są odnotowywane rzadko. Lipiec i sierpień to jednak okres, w którym włoski na liściach i łodygach wytwarzają najwięcej parzącej substancji.
W przypadku kontaktu skóry z roślina zaleca się jak najszybsze mycie podrażnionego miejsca wodą z mydłem. Dodatkowo należy unikać wystawiania podrażnionej skóry na promienie słoneczne. Powyższe dotyczy również oczu. Poparzenia są leczone przez lekarzy m.in. kojącymi maściami.
Na zdjęciu poparzenie skóry po kontakcie z Barszczem Sosnowskiego (fot. wikipedia)
Komentarze
4 komentarze
KTO WIE W JAKIM TERMINIE PLANOWANE JEST OTWARCIE SKLEPU BIEDRONKA W KRZYŻANOWICACH /PROSZĘ O ODPISANIE
NIe wiem czy to jest to, ale w Pietrowicach też dużo tego rośnie przy często uczęszczanym chodniku, ale kosili trawe ostatnio więc tego nie ma już
no tak już jest rządzący naszą gminą zajmują się spływem kajakowym lub szkubaniem pierza a nie ważnymi sprawami
W Białym Dunajcu jest tego bardzo duzo,takze przy zakopiance,sa tylko tabliczki ostrzegajace przed poparzeniem,ale przeciez male dzieci nie umieja czytac,wiec o nieszczescie nie trudno