Sobota, 12 października 2024

imieniny: Eustachego, Maksymiliana, Serafina

RSS

Na Paprotniku stanął nadajnik

13.07.2011 08:49 | 17 komentarzy | art

Na nic protesty mieszkańców. Naprzeciwko osiedla domów stanął nadajnik sieci komórkowej.

Na Paprotniku stanął nadajnik
Przeciwko budowie tego nadajnika protestowali mieszkańcy Paprotnika. Ich protesty zdały się na nic.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Maszt został wzniesiony tuż w sąsiedztwie piekarni przy ulicy Granicznej na zlecenie firmy P4 operatora sieci Play Po drugiej stronie drogi znajdują się budynki mieszkalne. Ich mieszkańcy od wielu miesięcy protestowali przeciwko budowie nadajnika. Wniosek o pozwolenia na budowę wpłynął do starosty w czerwcu ubiegłego roku. Ten wielokrotnie wzywał inwestora do uzupełnienia dokumentacji. W sierpniu 2010 wydał decyzję odmowną, ale wojewoda ją uchylił i ostatecznie w styczniu tego roku starosta wydał decyzję pozytywną. – Trzy tygodnie temu zainstalowali nadajniki. Pracownicy, którzy się tym zajmowali przyszli do nas na plac z jakimiś miernikami. Stwierdzili, że natężenie mieści się w dopuszczalnych granicach. Powiem szczerze, że nie za bardzo tym pomiarom ufam. Wydaje mi się, że oni tym natężeniem potrafią jakoś sterować – mówi pani Edyta, mieszkanka Granicznej. Jej zdanie podziela wielu mieszkańców Paprotnika.

 

Oceny mieszkańców wysoce negatywne

Winą za powstanie nadajnika mieszkańcy obarczają władze gminy i powiatu. Sprawa została poruszona na ostatniej sesji rady gminy. – Mieszkańcy Paprotnika, a przynajmniej ich część są bardzo niezadowoleni z faktu, że nadajnik ten został wybudowany. Oceny w tej sprawie jakie miałem okazję usłyszeć względem nas radnych a także Urzędu Gminy są wysoce negatywne – stwierdził radny Andrzej Godoj. - Jako urzędnicy musimy stosować się do przepisów prawa administracyjnego. Nasze chciejstwo nie ma w tym względzie znaczenia. Myśmy zrobili w tej sprawie wszystko co było możliwe. Nie możemy też zmusić właściciela działki do zmiany sposobu jej użytkowania – odpowiedział Czesław Burek, wójt Lubomi.

 

Wojewoda odrzucił wniosek mieszkańców

Podobnie twierdzi starosta, który wydał decyzję. - Wobec udostępnienia przez prywatny podmiot nieruchomości, na której stacja została zlokalizowana, starosta, który działa na podstawie i w granicach prawa, nie miał możliwości wydania decyzji innej niż pozytywna – podkreśla Wojciech Raczkowski, rzecznik prasowy starostwa powiatowego w Wodzisławiu. Starostwo podkreśla, że decyzja ta została potwierdzona przez liczne rozstrzygnięcia organów nadzoru. Od decyzji starosty o pozwoleniu na budowę odwołali się bowiem do wojewody śląskiego mieszkańcy. - Wojewoda umorzył to postępowanie odwoławcze, a wniosek o unieważnienie decyzji odrzucił. Rozstrzygnięcia wojewody w tej sprawie zostały również zweryfikowane i utrzymane w mocy przez Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego – przypomina rzecznik.

 

Gmina zleci kontrole

Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że nadajnik stanął na terenie, należącym do Spółdzielni Gminnej Samopomoc Chłopska. Prezesem spółdzielni jest żona sekretarza Urzędu Gminy w Lubomi Urszula Bizoń. – Swoje stanowisko przedstawiłam już poprzednim razem, kiedy wasza gazeta pierwszy raz pisała o tym nadajniku. Mogę jedynie dodać, że otrzymałam pismo z Katowic, z którego wynika, że nadajnik zachowuje wszystkie parametry bezpieczeństwa. To wszystko co mogę dodać – wyjaśnia Urszula Bizoń. - Myślę, że dla mieszkańców ważniejsze od tego czy nadajnik stoi czy nie, jest rozstrzygnięcie tego czy jego działanie jest dla ludzi szkodliwe lub nie. Możemy kontrolować natężenie fal za pomocą odpowiednich służb. I to będziemy robić. Oczywiście nie od razu bo nie miałoby to sensu. Wniosek o przeprowadzenie badań złożymy po jakimś czasie – zapewnia wójt. 

Artur Marcisz

 

Ludzie:

Czesław Burek

Czesław Burek

Wójt Gminy Lubomia