Czwartek, 28 listopada 2024

imieniny: Zdzisława, Lesława, Gościerada

RSS

24.06.2011 17:50 | 7 komentarzy | woj

65 lat temu Stanisław Kuc, młody podoficer stacjonujący w Owsiszczach poszedł zamówić do miejscowego piekarza chleb. Z piekarni wrócił z Luizy, jedną z czterech córek piekarza i swoją przyszłą żoną. Tak się zaczęła historia pary, która 10 czerwca 2011 r. obchodziła stalowe gody.

Dużo zależy od kobiety
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Już po pół roku odprawiono wesele. Na uroczystość zeszli się z okolicznych wiosek. Wszyscy byli ciekawi co będzie ze ślubu żołnierza Polaka, który przyjechał na Śląsk z kresów i miejscowej Niemki. Nikt nie przewidział, że będą razem 65 lat.

Po ślubie młoda para przeprowadziła się do Milicza miedzy Wrocławiem a Poznaniem. Tu, własnymi rękami odbudowywali zdewastowany dom. Za żołd i pieniądze ze sprzedaży papierosów wstawili okna. Na młodą Luizy Polacy patrzyli z nieufnością. Mówili o niej „Niemka”. – Kiedy zaczęłam piec chleb i zdziwiłam miejscowego nauczyciela, że potrafię pisać po polsku, ludzie się szybko do mnie przekonali – uśmiecha się Luizy. Chleb młodej Niemki był o tyle dobry, że Miliczanie woleli go od tych z miejscowych piekarni. – W wiosce piekli na drożdżach, a mój ojciec zawsze mówił <ostatnia gospodyni co na drożdżach chleb piecze> – wspomina.

Luizy ciągnęło do rodzinnych stron. Po siedmiu latach, wspólnie z mężem zamieszkali w Raciborzu. Stanisław nie chciał zostać w wojsku. Długo pracował w przedsiębiorstwie transportowo-budowlanym przy ul. Reymonta, potocznie zwanym „haiks”.

Żona była wychowana na wiosce i ciągnęło ją do ziemi. Zdecydowali się na przeprowadzkę do Gamowa. Tu mieszkali w domku na środku pola. Luizy była szczęśliwa. Radość nie zniknęła gdy po kilku latach kupili zniszczone gospodarstwo w Pietraszynie. Stanisław pracował dodatkowo przy rozbiórkach, a wszystkie pieniądze przeznaczali na dom i dzieci. Już wtedy mieli córkę i dwóch synów. Dziś Państwo Kuc mają 10 wnuków i 16 prawnuków. – Jesteśmy rodziną produkcyjną – uśmiecha się pan Stanisław.

W Pietraszynie mieli 12 ha pola. Poza uprawami był liczny inwentarz. – Nie mieliśmy czasu na zajęcia poza pracą, całe życie zarabialiśmy na wychowanie dzieci – mówią wspólnie jubilaci. Pomimo sędziwego wieku Luizy do dziś uprawia swój ogródek. Ma niespożytą energię, jeździ na rowerze, tańczy i biesiaduje przy muzyce.

– Gdybym miał zdrowe nogi pojechałbym do pracy w Holandii. Cieszę się, że chociaż głowa mi sprawnie pracuje – zapewnia pan Stanisław. Podoficer Kuc jest znany z tego, że nigdy nie chciał jeść lekarstw. Zamiast tego, na chorobę wolał wypić jeden kieliszek wódki.

Jaka jest recepta państwa Kuc na 65-letni związek? – Dużo zależy od kobiety. Czasem trzeba męża wystraszyć, ale nie wolno go bić – śmieje się Luizy. – Nieporozumienia zawsze się zdarzają, ale trzeba wierzyć, że zawsze po nich znów będzie dobrze – odpowiada Stanisław.

12 czerwca w kościele w Pietraszynie odbyła się msza święta za stalowe gody państwa Kuc. Po mszy, rodzina i znajomi udali się na zabawę do Borucina, gdzie dalej świętowano stalowe gody.
(woj)

Na zdjęciu: Luizy i Stanisław Kuc w towarzystwie swojej córki Reginy Kuczery i prawnuczki Iwety Lorek.