Miejsca pracy w dawnej mleczarni nie powstaną
Zakład, który w byłej mleczarni miał produkować drożdże nie powstanie.
Zbigniew Liskowski, biznesmen z Konina przed dwoma laty kupił teren i budynki po Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Bełsznicy. Planował uruchomić tu zakład produkujący suszone drożdże piwowarskie. Te są składnikiem pasz zwierzęcych. Ostatecznie pomysł zakończył się klapą. Zakładu nie będzie. I to mimo tego, że przedsiębiorca utopił w byłej mleczarni sporo grosza. – Wyremontował cały budynek administracyjny, który nadaje się do zamieszkania. Wymienił niedrożną kanalizacją zakładową, podwyższył jedną z hal, dokonał wielu przeróbek. Miał tu już nawet przywieziony materiał do produkcji drożdży, ale po jakimś czasie go wywiózł. Od miesięcy nic się tu nie dzieje. Podobno zamierza spółdzielnię sprzedać – opowiada mieszkaniec Bełsznicy, sąsiadujący z byłą mleczarnią.
Akcyza za odpady po produkcji piwa
- Zakład nie powstanie bo uniemożliwiły mi to chore przepisy prawne. Urząd celny zażądał ode mnie nierealnego zabezpieczenia finansowego w wysokości 8 milionów złotych. Gdybym dysponował taką kwotą to nie muszę prowadzić biznesu – denerwuje się Zbigniew Liskowski. Przedsiębiorca planował produkcję drożdży z tzw. gęstwy drożdżowej, będącej odpadem po produkcji piwa, a więc zawierającej alkohol. Celnicy uważają więc, że przedsiębiorca musi mieć zabezpieczenie na poczet podatku akcyzowego.
– Artykuł 93 ustawy o podatku akcyzowym mówi, że objęty zostaje nim każdy produkt zawierający powyżej 1,2 procenta alkoholu – wyjaśnia Aldona Węgrzynowicz, rzecznik prasowy Izby Celnej w Katowicach. Ponadto wskazuje na interpretację Izby Celnej w Poznaniu, dotyczącą podobnego problemu jednej ze spółek działających w Wielkopolsce, również produkującej z odpadowych drożdży piwowarskich. Wynika z niej, że do alkoholu etylowego, objętego podatkiem akcyzowym zalicza się również wspomniane drożdże. Dlatego celnicy stoją na stanowisku, że podatek za nie należy płacić.
Z tym nie zgadza się Liskowski, który uważa przepis za zupełny absurd. – To jest wykańczanie przedsiębiorców. Jaki z tych drożdży alkohol? Przecież to jakiś absurd – nie kryje rozgoryczenia przedsiębiorca z Konina.
Zła wiadomość dla bezrobotnych
Mimo zainwestowanych w częściowy remont budynków mleczarni środków Liskowski zamierza obiekt sprzedać. – Skoro uniemożliwia mi się zamierzoną produkcję to zakład jest mi po prostu niepotrzebny – tłumaczy. Ogłoszenie znajduje się na portalach agencji nieruchomości oraz na portalu allegro. Na tym ostatnim cena za obiekty wynosi 700 tys. zł.
Rezygnacja z uruchomieniu zakładu to zła wiadomość dla osób, które miały szansę na znalezienie tu pracę. Przedsiębiorca zapewniał, że pierwszeństwo będą miały osoby, które kiedyś w mleczarni pracowały a do dziś nie znalazły innego zatrudnienia. Planował zatrudnić 30 osób. Z tych planów nic nie wyjdzie. Chyba, że znajdzie się ktoś kto obiekt kupi i zaproponuje inny scenariusz jego wykorzystania. To jednak na razie mglista perspektywa.
(art)