System oświaty czeka nie reforma, a REWOLUCJA
Sławomir Broniarz prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego spotkał się dziś w rudzkim opactwie ze środowiskiem oświatowym z Rybnika i okolic.
Spotkanie z nauczycielami, pracownikami administracji i obsługi szkół poświęcone było projektowanym przez Ministerstwo Edukacji zmianom w prawie oświatowym. - To co projektuje pani minister dalekie jest od reform. To swoista rewolucja, a wiele zmian może być krokiem wstecz - uważa szef związku.
ZNP chce aby edukacja przedszkolna była finansowana z budżetu państwa. - Obecne utrzymywanie placówek z finansów samorządów sprawia, że nauka w przedszkolach nie może być integralną częścią systemu edukacji - uważa Broniarz, dodając, że wiele samorządów sobie z tym nie radzi. Od 2016 roku planuje się finansowanie edukacji 4 i 5-latków z tzw. subwencji przedszkolnej. - To może być rodzaj kiełbasy wyborczej - ocenia plany MEN związkowiec.
Czy niż demograficzny grozi nauczycielom utratą miejsc pracy? Łączenie placówek - przedszkoli ze szkołami, a gimnazjów ze szkołami ponadgimnazajalnymi w zespoły - nie można zdaniem Broniarza traktować jako alternatywy. - To jedynie furtka dla samorządów, aby w tym kierunku szły. Kulminacja niżu demograficznego, po 2014 roku z kulminacją w 2020 r. musi się odbić na stanie zatrudnienia nauczycieli - twierdzi Sławomir Broniarz. Jego związek lansuje przekwalifikowania nauczycieli, aby byli "jak najbardziej użyteczni na rynku usług edukacyjnych, nie tylko w szkole". - Trzeba oswoić się ze świadomością, że system opieki nad dzieckiem, nad rodziną, wcale nie musi się ograniczać do pracowników socjalnych to mogą robić także nauczyciele. Trzeba otworzyć dla nauczycieli to wszystko co wiąże się ze wsparciem dla rodzin, a nie tak jak dziś powierza się taką opiekę częściowo systemowi edukacji, a część pomocy społecznej. To pole do popisu dla pedagogów - podkreśla szef ZNP.