Poniedziałek, 23 grudnia 2024

imieniny: Sławomiry, Wiktorii, Iwona

RSS

„Lulajże Jezuniu” śpiewaj jak kołysankę dla dziecka. O kolędach rozmawiamy z ks. dr. Wiesławem Hudkiem

5 godzin temu | 1 komentarz | ska

O kolędach i pastorałkach, a także refleksjach, jakie rodzą się przy śpiewie pieśni bożonarodzeniowych rozmawiamy z ks. dr. Wiesławem Hudkiem, muzykologiem oraz przewodniczącym Komisji Muzyki Sakralnej Archidiecezji Katowickiej oraz duszpasterzem organistów, a na co dzień proboszczem Sanktuarium pw. Matki Bożej Fatimskiej w Turzy Śląskiej.

„Lulajże Jezuniu” śpiewaj jak kołysankę dla dziecka. O kolędach rozmawiamy z ks. dr. Wiesławem Hudkiem
Ks. dr Wiesław Hudek przekonuje, aby wsłuchać się w głębię tekstu kolęd, zarówno tych opisujących wydarzenia z Ewangelii, jak i tych mających wymiar teologiczny.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

„Lulajże Jezuniu” śpiewaj jak kołysankę dla dziecka. O kolędach rozmawiamy z ks. dr. Wiesławem Hudkiem

Szymon Kamczyk. - Na początku naszej rozmowy cofnijmy się do roku 1818, kiedy w austriackim mieście Oberdorf bei Salzburg podczas pasterki po raz pierwszy zabrzmiała „Cicha noc”. Dziś ta kolęda to dla wielu symbol, z dużym osadzeniem także w polskiej tradycji.

ks. dr Wiesław Hudek. - Na pewno jest to najpopularniejsza kolęda. Przetłumaczona jest na ponad 300 wariantów językowych. Ten kołysankowy charakter i bardzo piękna prozodia melodii powodują, że jednoznacznie kojarzy nam się ze Świętami Bożego Narodzenia. Także narracja, która jest opisem wydarzeń ewangelicznych przyczynia się do takiego odbioru. Gdyby w ogóle sięgnąć do historii kolęd, to okazałoby się, że wiele z nich ma rodowód gregoriański i wywodzą się z twórczości łacińskiej. Kiedy w liturgii panował chorał, po to aby wiernym uprzystępnić te treści, które były zawarte w tekstach liturgicznych w języku łacińskim, pisano parafrazy. To bardzo ciekawy zabieg w naprzemiennym wykonaniu sekwencji. Najpierw była zwrotka, czy para zwrotek łacińskich, a następnie polskie tłumaczenie. Najczęściej było tak, że moduł chorałowy był wykonywany przez zespół liturgiczny (duchownych tzw. schola), a wierni śpiewali dalsze części w języku narodowym. Wiele kolęd to parafraza tych utworów gregoriańskich. A „Cicha noc” jest ulubioną kolędą, śpiewaną przez praktycznie wszystkie nacje. W Polsce mamy przynajmniej dwa warianty tekstu tej kolędy. Na Śląsku, w naszej archidiecezji śpiewamy wierniejszy niemieckiemu oryginałowi tekst. U nas np. w pierwszej zwrotce „wszystko śpi, atoli. Czuwa Józef i Maryja...”, a w Polsce „Matka Święta czuwa sama uśmiechnięta”. Jest więc różnorodność. To w dużym uproszczeniu wiąże się z przeszłością zaborową Polski, ale jest to też generalna uwaga dotycząca śpiewu kościelnego.

- A jaka jest księdza ulubiona kolęda?

- Z dzieciństwem kojarzy mi się kolęda, która w dawnych czasach była kolędą śpiewaną na gloria - „Gdy się Chrystus rodzi”. W niektórych parafiach jeszcze pokutuje tradycja, że ksiądz intonuje po łacinie „Gloria in excelsis Deo”, a organista gra wtedy kolędę „Gdy się Chrystus rodzi” z powtarzanym „Gloria, gloria, gloria in excelsis Deo” czyli „chwała, chwała, chwała na wysokości Bogu”, a zatem jest początek hymnu „Chwała na wysokości Bogu” śpiewanego w każdej mszy niedzielnej. Trzeba jednak powiedzieć wyraźnie, pomagając w ten sposób organistom i porządkując tradycje, że nie jest to zgodne z przepisami liturgicznymi. „Chwała na wysokości Bogu” czy też wyznanie wiary to są części stałe, czyli ordinarium missae. To teksty, które się nie zmieniają i nie można stosować tutaj parafraz, ani pieśni mszalnych napisanych niegdyś na te części, ani innych pieśni. Może uzasadnię to mocniej. Jeżeli w przypadku pieśni jest łacińskie odniesienie do „Chwała na wysokości Bogu”, tak w wypadku kolędy śpiewanej na credo, mamy totalne „rozejście się”. W dniu Narodzenia Pańskiego w kalendarzu liturgicznym mamy zapis, aby na słowa „a za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi dziewicy i stał się człowiekiem” przyklęknąć na jedno kolano. Ja więc zawsze pytam z dużą dozą ironii, na jakie słowa mają przyklęknąć wierni w kolędzie „Anioł pasterzom mówił”? Warto popatrzeć na to, co dzieje się w liturgii z pewną troską, ale też z szacunkiem do prawa kościelnego.

Wracając do pytania o ulubioną kolędę, bardzo lubię także kołysankę „Lulajże Jezuniu”, ale jestem uwrażliwiony na wykonanie tej pieśni. Wielokrotnie słyszałem nie śpiew, ale ryk. Zawsze tłumaczę to wiernym, żeby śpiewali to tak, jakby usypiali swojego wnuka czy inne dziecko. Dla mnie ta kolęda jest też cenna dlatego, że Fryderyk Chopin przeniósł jej fragment do swojego utworu „Scherzo h-moll”, który stał się wartością ogólnoświatową. Pokazał w ten sposób, jak ceni sobie swoje korzenie.

- Ile jest tych tradycyjnych kolęd?

- No właśnie, bardzo często powtarzamy, że lubimy tradycyjne kolędy, a gdy zajrzymy do naszego śpiewnika, znajdziemy tam ponad 80 kolęd. Okazuje się więc, że te tradycyjne kolędy dla niektórych to tak naprawdę zestaw może 10 kolęd. Wielu chciałoby, aby przez cały okres Narodzenia Pańskiego obracać się tylko wokół tych paru kolęd. To „Lulajże Jezuniu”, „Bóg się rodzi”, „Dzisiaj w Betlejem”, „Pójdźmy wszyscy do stajenki”, „Przybieżeli do Betlejem” czy „Wśród nocnej ciszy”. Te kolędy są oczywiście piękne i wartościowe, pod warunkiem, że dociera się do pewnych zwrotek. Bo jeśli ograniczamy się do dwóch zwrotek, bardzo często urywamy tekst zupełnie bez sensu. Np. w pieśni adwentowej „Archanioł Boży Gabriel” z końcem drugiej zwrotki są słowa „nic nie rzekła aniołowi”. Zatrzymujemy tu więc historię zbawienia, a przecież wiemy, że Maryja odpowiedziała aniołowi. Podobnie w kolędzie „Wśród nocnej ciszy” następują słowa „i radośnie zawołali:”, a dopiero w trzeciej zwrotce następuje wyjaśnienie, co zawołali.

- Wspomniał ksiądz o rodowodzie gregoriańskim niektórych kolęd. Które z tych będących dziś w użytku są najstarsze?

- Taka, która od razu nasuwa się z pamięci, a jest stale w użytku, to „Anioł pasterzom mówił”. Tekst pochodzi z XVI w. „Angelus pastoribus”. Jest też kolęda z Opactwa Mniszek Benedyktynek w Staniątkach, wywodząca się z antyfony „Puer natus est” czyli „Dzieciątko się nam narodziło”. Tam są dwa warianty melodyczne w Śpiewniku Archidiecezji Katowickiej. Właśnie jeden wspomniany wariant melodyczny pochodzi ze Staniątek, zaś drugi według moich badań wywodzi się z mszy luterańskiej, napisanej ok. 1620 roku przez Praetoriusa. Z kolei „Pospieszcie już wszyscy, weseli, radośni” to polska wersja „Adeste fideles”. My tę kolędę kojarzymy z liturgią papieską. Najczęściej ta pieśń jest też kojarzona z tradycją anglosaską czy kościołem anglikańskim. A tymczasem badania muzykologiczne doprowadziły do tego, że znana nam melodia pochodzi z francuskiego koncertu kościelnego. To bardzo ciekawe powiązania, które pokazują, że kolędy stosowane w liturgii maja swoją długą i intrygującą historię.

- Mamy też polskie akcenty, także w podniosłej melodii „Bóg się rodzi”...

- W naszych kolędach jest sporo tradycji ludowej, także odniesień do tańców polskich – chociażby polonez obecny w „Bóg się rodzi” Franciszka Karpińskiego. Warto zwrócić uwagę na tekst tej kolędy, bo to mały traktat teologiczny. Zachęcam, aby w tych czasach, gdy w kościołach są ekrany i tekst ulatuje nam zwrotka po zwrotce, a śpiew płynie niejako automatycznie, w ramach świątecznej refleksji przeanalizować te teksty kolęd w „Skarbcu modlitw i pieśni”. W większości kolęd będziemy mieli do czynienia z zapisem tego, co znajduje się Ewangelii. Jest więc fakt narodzenia w ubogiej stajence, pokłon pasterzy, śpiew aniołów, obecność zwierząt, następnie pokłon trzech króli (magów lub mędrców), a też pojawia się licentia poetica, która wprowadza jakieś postacie fikcyjne. Bardzo ważnym elementem jest też nasz udział w tej adoracji nowo narodzonego Jezusa. Choćby w kolędzie „Pójdźmy wszyscy do stajenki” czy w jednej z ostatnich zwrotek „Dzisiaj w Betlejem” w jednej z ostatnich zwrotek „pójdźmy też i my, powitać Chrystusa, króla nad królmi”. To wszystko sprawia, że kolędy mocno nas aktywizują w czasie liturgii i też zachęcają, a nawet wzywają do refleksji nad tajemnicą wcielenia. Niedobrze by się stało, gdyby kolędy wywoływały tylko i wyłącznie rozrzewnienie, bez teologicznego korzenia i pogłębienia wiary. Jeśli to wzruszenie nie prowadzi do radosnej refleksji, że Bóg stał się jednym z nas, co zobowiązuje nas, abyśmy pamiętali też o naszej godności jako ludzie. Jak wielki jest człowiek, skoro Bóg wybiera ludzkie ciało i ludzką naturę, aby przyjść i naprawić to, co popsuli pierwsi rodzice w raju. To także ważny element obchodów Narodzenia Pańskiego. My w Wigilię wspominamy Adama i Ewę i łączymy te pradzieje, tzw. Protoewangelię zapisaną w Księdze Rodzaju z tym, co dzieje się w noc betlejemską. Bardzo mocno zachęcam i życzę tym wszystkim, którzy będą śpiewali kolędy, aby na nowo odkrywali ich piękno.

- Chyba większość najpopularniejszych kolęd to w zasadzie kołysanki?

- Przygotowując do pracy i posługi organistów, uczniów w szkołach muzycznych II stopnia czy studentów w Akademii Muzycznej w Katowicach, uwrażliwiam ich, aby gdy wybierają kolędy do liturgii, nie zaczynali mszy od kołysanki. To jest nielogiczne. Kołysanek wbrew pozorom nie jest aż tak dużo. Wspomniana „Lulajże Jezuniu”, „Jezus malusieńki”, „Mizerna cicha” (zwłaszcza w molowej wersji). Te kolędy trzeba śpiewać na zakończenie mszy świętej, kiedy łagodnie z liturgii przechodzimy w osobistą adorację. Często wtedy idziemy do żłóbka, aby pomodlić się przy nim. Tę tradycję zawdzięczamy świętemu Franciszkowi z Asyżu, któremu zależało, aby wiernym przybliżyć ten wyjątkowy klimat nocy betlejemskiej. Trzeba też szukać kolęd, które nie będą powtarzać ciągle jednego i tego samego opisu narodzenia Pańskiego.

- Mam wrażenie, że często słyszymy w zasadzie to samo, tylko z inną melodią...

- Są też wyjątki. Jednym z nich jest kolęda eucharystyczna „Ach witajże pożądana perło droga z nieba! (…) W ciele ludzkim jest Bóg żywy, na pokarm ludziom dany”. To idealna kolęda na czas komunii świętej. W większości parafii niestety nieznana, a melodia też o charakterze poloneza, wpadająca w ucho. Zachęcam organistów czy księży o dostatecznych zdolnościach muzycznych, aby nauczyć tej kolędy wiernych, chociażby przy okazji kolędowania przed mszą. Drugi przykład to kolęda o wyrazie patriotycznym „Nie było miejsca dla Ciebie”. To pieśń, która wychyla się swoją treścią już ku wątkom pasyjnym. To też niezwykle pouczające, ale też wyrywające nas z tej sielanki bożonarodzeniowej. My w tym czasie jak gdyby chcielibyśmy się zatrzymać tylko na nocy betlejemskiej, a nie iść dalej. A znamy dobrze historię życia Jezusa z Nazaretu. Przecież po 30 latach ukrytego życia, przedtem ucieczce do Egiptu, Jezus wychodzi, aby przez 3 lata publicznie nauczać, a potem decyduje się na to, aby zbawić ludzkość przez okrutną mękę. Niewyobrażalne cierpienie, które podejmuje dobrowolnie po strasznej modlitwie w Ogrójcu. We wspomnianej kolędzie „Nie było miejsca” śpiewamy „A dzisiaj czemu wśród ludzi / Tyle łez, jęków, katuszy/ Bo nie ma miejsca dla Ciebie / W niejednej człowieczej duszy”. To bardzo mocny przekaz i rachunek sumienia. Podobnie w kolędzie „Mędrcy świata, monarchowie” jest zapowiedź Męki Pańskiej.

- Podczas kolędowania pojawiają się czasem także inne utwory świąteczne i pastorałki. Czy one są też dopuszczalne w kościele?

- Mówię otwarcie, że nie. Mamy jasne wytyczne i zasady, zapisane w dokumentach. Wyjaśnię dlaczego. To jest poważna sprawa, ponieważ mam doświadczenie kilkudziesięciu lat pracy w komisjach Ogólnopolskiego Festiwalu Kolęd i Pastorałek w Puławach. Tam po kilku edycjach musieliśmy wprowadzić w regulaminie zapis o tym, aby na dwa wykonywane w czasie przesłuchań utwory, przynajmniej jeden powinien być kolędą z repertuaru liturgicznego. Dosłownie wypisaliśmy tytuły z zestawu kolęd śpiewanych w czasie mszy świętej, czyli dopuszczonych do użytku w liturgii kościoła. Organista, który korzysta ze śpiewnika mającego imprimatur, czyli zatwierdzenie przez władzę kościelną, będzie miał do dyspozycji pieśni dopuszczone na czas liturgii. Po niedzieli Chrztu Pańskiego kończy się liturgiczny okres, w którego ramach możemy śpiewać kolędy, natomiast do 2 lutego mamy nieszpory i w po ich celebracji w drugiej części mamy możliwość, aby śpiewać kolędy. To jest tak, że często treści zawarte w pastorałkach może są śmieszne, fikuśne, ale nie przystają do powagi liturgii i modlitwy. A już kompletnie nie nadają się do wykonania w liturgii piosenki, np. o tym, że za oknem pada śnieg, czy o tym, że mamy „zaczarowane święta”. Co z tego wynika? Nie ma tam żadnego odniesienia do Narodzenia Pańskiego. Tu istnieje pewne niebezpieczeństwo, że zachwycamy się być może warstwą melodyczną, natomiast w przekazie nie znajdujemy nawiązania do istoty Świąt Bożego Narodzenia. Przypomina mi się anegdota z życia, która skłania do refleksji. Kiedyś katechetka powiedziała mi, że spotkała się z agresją ze strony rodziców, którzy byli oburzeni tym, jak mogła powiedzieć dzieciom, że św. Mikołaj był biskupem i nigdy nie jeździł z reniferami, ani nie przebywał z elfami… Proszę popatrzeć, do czego to prowadzi. Co innego, jeśli mielibyśmy do czynienia z kimś niewierzącym, ale mówimy o dzieciach uczestniczących w nauce religii.

- Czy możemy już na koniec zaprosić na Pasterkę do Turzy Śląskiej?

- Korzystając z tej okazji zapraszam serdecznie do Sanktuarium w Turzy Śląskiej na mszę pasterską, czyli mszę o północy. Zachęcam do udziału w liturgii wieczornej, modlitwie Kościoła i nieszporach także 25 grudnia o 17.00. W ramach nieszporów śpiewamy bardzo dużo kolęd. Mamy tutaj bardzo dobrego kierownika muzycznego naszego sanktuarium – pana Arkadiusza Pawliczka. Był kiedyś moim uczniem, później studentem Akademii Muzycznej w Krakowie, a przez pewien czas studiował także w Lubece, czyli tam, gdzie tworzył muzykę wielki Dietrich Buxtehude. Już dziś zapraszam na wiele muzycznych wydarzeń, związanych z Narodzeniem Pańskim, m.in. kolejną edycję Festiwalu Kolęd, Pastorałek i Utworów Bożonarodzeniowych, który odbędzie się w niedzielę Chrztu Pańskiego o 17.00 będą nieszpory, a potem recital dwóch chórów, organizowany przez Adama Kuśkę. Serdecznie zapraszam!