Bezprawnie odebrali mu owce, teraz sam musi zapłacić grzywnę. Sąd apelacyjny podtrzymał wyrok
Wyrok wydany przez Sąd Rejonowy w Wodzisławiu Śląskim został utrzymany w mocy. Apelacja nie zmieniła sytuacji pana Krzysztofa, który stracił owce i musi zapłacić zasądzoną mu grzywnę.
O sprawie pana Krzysztofa pisaliśmy już w Nowinach wiele razy. Mężczyzna został poszkodowany przez dwie osoby podające się za obrońców zwierząt, które weszły na jego działkę w asyście policji i zabrały znajdujące się tam dwie owce. Działali w trybie interwencyjnym, stosowanym, jeśli zwierzę padło ofiarą znęcania i znajduje się w stanie bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia do czego jednak nie doszło - co potwierdza wyrok Sądu Rejonowego w Wodzisławiu Śląskim.
W zakończonym już procesie na ławie oskarżonych zasiadł pan Krzysztof Filas z zarzutami znęcania się nad zwierzętami. Sąd Rejonowy zmienił kwalifikację czynu z przestępstwa na występek i wydał wyrok skazujący. Uzasadniał, że właciciel zwierząt nie zachował wymaganych środków ostrożności, w następstwie zaniedbań naraził owce na urazy i uszkodzenia ciała (m.in. z powodu znajdujących się na działce gruzu i odpadów budowlanych), a także naruszył obowiązek zapewnienia im opieki i właściwych warunków bytowania. Panu Krzysztofowi wymierzono łączną karę grzywny w wysokości 1500 złotych, z czego część ma trafić na konto wodzisławskiego stowarzyszenia "Koty Psy i My".
Jednocześnie sąd orzekł, że owce zostały odebrane bezprawnie. Skala naruszeń nie zagrażała bowiem ich zdrowiu ani życiu, a ich wygląd w momencie odbioru wskazywał, że są w dobrym stanie. Jednak bezpodstawne działanie nielegalnego stowarzyszenia nie było przedmiotem sprawy, dlatego wątek ten nie był szerzej podejmowany.
Odwołanie od powyższego wyroku Sądu Rejonowego w Wodzisławiu Śląskim złożył obrońca pana Krzysztofa, wnosząc o jego uniewinnienie. W listopadzie w Sądzie Okręgowym w Rybniku odbyła się rozprawa odwoławcza. Strony przedstawiły swoje stanowiska. Pod koniec listopada sąd wydał wyrok utrzymujący w mocy wyrok sądu I instancji.
Mecenas Rafał Rduch, zapowiada wniesienie sprawy o przywłaszczenie zwierząt. Do dziś nie wiadomo, co stało się z owcami, które pan Krzysztof na wskazanej działce hodował od kilku lat.
Sprawdź także: Owce zostały odebrane bezpodstawnie. Pan Krzysztof walczy w sądzie o uniewinnienie
Komentarze
7 komentarzy
Dużo "organizacji" kradnie na zamówienie zwierzęta zasłaniając się "ochroną" zwierząt (bo łańcuch za krótki o 5 cm czy kupka kamieni w rogu pastwiska) - co jakiś czas dla przykrywki zajmą się naprawdę potrzebującym zwierzęciem. Gdzie są te organizacje jak trzeba odebrać kilkanaście kotów "kociarom" które uprzykrzają życie sąsiadom? Czemu nie zajmująs się zbieraniem karmy i datków dla schronisk? Błąd sądu i prokuratury - niezbadanie sprawy oraz oskarżenie niewłaściwych osób. Na ławie oskrżonych powinni siedzieć złodzieje z "organizacji" oraz policjanci.
Ten kraj to Białoruś. Sądy to kpina
Chore prawo chorego kraju
powinien zastrzelić intruzów, kupujcie broń
Sąd orzekł, że owce miały się mimo gruzu dobrze, by potem stwierdzić, że gruz jednak zagrażał zwierzętom. To, że owce zajumano przy pomocy policji i czy tzw. obrońcy zapewnili zwierzętom dobre warunki, to już sędziów nie obchodzi.
Boskie wyroki są podobno niezbadane, ale gdzieim tam do wyroków ziemskich.
Owce SKRADZIONO przez NIELEGALNĄ "organizację", do tego przy asyscie policji (czyli de facto policja POMOGŁA w kradzieży). Funkcjonariusze sami powinni odpowiadać karnie za pomocnictwo.
Skandal, żeby zabrać człowiekowi jego własność w ten sposób. Czy ci "ekolodzy" trzymali potem te odebrane owce w swoich domach? Czy może sprzedali komuś na kebab?