Wtorek, 19 listopada 2024

imieniny: Elżbiety, Seweryny, Salomei

RSS

Wojciechowicz na tle ciał niebieskich. Na Ostrogu gratulował rekordowej frekwencji

17.11.2024 21:20 | 1 komentarz | ma.w

Dziesiąte z kolei spotkanie włodarza z raciborzanami miało najwyższą frekwencję z dotychczasowych. Sala lekcyjna z kosmiczną fototapetą była wypełniona prawie do ostatniego krzesła. - Wiadomo, Ostróg i Michał - wyjaśnili prezydentowi raciborzanie z dzielnicy, wskazując na wiceprezydenta Michała Kuligę, mieszkańca dzielnicy.

Wojciechowicz na tle ciał niebieskich. Na Ostrogu gratulował rekordowej frekwencji
Prezydent Raciborza Jacek Wojciechowicz na spotkaniu dzielnicowym w SP1 na Ostrogu
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

"Szczęście może się kiedyś skończyć"

Na pierwszy ogień poszła wizja ulicy Przejazdowej ze spowalniaczami ruchu. Zgłaszający monitował o to u Mirosława Lenka, u Dariusza Polowego, a w końcu napisano petycję.

- Odpowiedź z urzędu była taka, że skoro nie ma tam wypadków, kolizji, potrąceń to takie szykany nie są potrzebne. To jest kpina z ludzi. Na taki spowalniacz stać urząd miasta żeby nie narażać mieszkańców tej części miasta. Tą ulicą prowadził objazd dla różnych remontów. Choć można tamtędy jeździć 30 km/h, to wszyscy i tak jeżdżą przynajmniej 60 km/h - opowiadał mieszkaniec.

Następne zgłoszenie: dojazd do terenu niedaleko Rybnickiej i Cecylii - działkowicze nie mogą się tam dostać. W budżecie obywatelskim zadanie przepadło. - Proszę wysypać jakiś grys na to błoto. Żeby był dojazd. Tam było robione rondo, został nasyp po firmie, ograniczono parkowanie. Działkowicze zamiast 10, mogą postawić tylko 3 auta - przekazał mieszkaniec.

Jacek Wojciechowicz powiedział, że koszt spowalniacza nie jest żadnym argumentem na "nie", podobnie jak brak wypadków. - Szczęście się może kiedyś skończyć - zauważył. Co ciekawe, od razu pojawił się przeciwnik progów zwalniających. Tłumaczył, że to symbol braku szacunku dla przestrzegania prawa. Poza tym te progi niszczą zawieszenie samochodu. J. Wojciechowicz śmiał się, że chyba będzie trzeba głosować kto jest za progami.

Królewska będzie w 2025 roku remontowana

Mieszkaniec ulicy Huzarskiej opowiedział, że tamtejszy spowalniacz nic nie daje. - Wszystko zależy od kultury kierowców. Od Grzonki jadą Huzarską 80 km/h, a spowalniacz im nie przeszkadza - podał raciborzanin. On ma inny problem - zapchany rów odwadniający wzdłuż Huzarskiej.

- Jest zasypany, a my mieliśmy zalane piwnice. Komisja przyszła, pooglądała. Ja widziałem jak nawieziono do rowu kamienie i gruz. Pytam co z drożnością. Ten co wrzucał odparł, że tak mu szef kazał - relacjonował Wojciechowiczowi mieszkaniec dzielnicy. We wrześniu były nawalne deszcze, w rowie pełno wody, a rury zapchane i  woda nie schodzi. Zalanie posesji nie jest rzeczą przyjemną. W urzędzie się dowiedziałem, że rów będzie wyczyszczony, ale to właściciel działki, ten co zasypywał, to on powinien odpowiadać za drożność rowu. Nie robi tego, dlatego zwracam się do właściciela terenu, czyli Miasta - przekazał mieszkaniec Huzarskiej.

Pytano czy w 2025 roku będzie remontowana ulica Królewska, od Cecylii do Przejazdowej? Prezydent potwierdził.

Czy w komunikacji miejskiej pojadą autobusy elektryczne? Tak, zakup będzie dofinansowany z NFOŚ, bo tam były lepsze warunki niż w unijnym KPO.  Przy okazji prezydent spytał o opinię na temat darmowej komunikacji. Odpowiedziała seniorka, uważająca, że za przejazdy należy płacić. - Za darmo umarło, płaćcie złotówkę czy dwa. Jak za darmo, to się nie szanuje - mówiła. - Poczekam jeszcze na efekty (prezydent w radiu Vanessa mówił, że decyzja powinna zapaść w marcu - red.). W zdrowych relacjach, bilety pokrywają 50% kosztów komunikacji. Jeśli te wpływy są, to jest łatwiej organizować komunikację. Nie przesądzam jeszcze czy utrzymamy, czy zniesiemy darmowe przejazdy - podał Wojciechowicz.

Jak będzie rozwój, to zrodzą się potrzeby

- Jaki Miasto ma wpływ na losy nieruchomości po dawnym Polmosie przy Nowomiejskiej? - pytano. - Na Lwowskiej jest ten sam problem. To prywatni właściciele. Tereny te są niezagospodarowane. Teren leży, może nie marnieje ale nie przynosi chluby miastu. Jednak żeby coś wybudować musi być potrzeba. Jak nie ma zapotrzebowania, trudno się dziwić inwestorowi. Naszym celem jest rozwój Raciborza, żeby potrzeby zaczęły być. Chcemy sprowadzać do miasta mieszkańców z okolic. Mieszko będzie budował u nas swój nowy zakład. Zatrudni kolejnych ludzi. Lokalizacja: przy Mikołowskiej, w strefie ekonomicznej. Pozyskujemy tereny, uzbrajamy, tworzymy obszar inwestycyjny i w przyszłym roku 7-9 mniejszych firm powstanie. Przy rozwoju jest szansa na potrzebę nowych mieszkań, sklepów, instytucji. Tereny w prywatnych rękach czekają na lepszy czas - objaśniał Jacek Wojciechowicz.

Pani z pierwszego rzędu zwróciła uwagę na problem z sygnalizacją świetlną na ulicy Armii Krajowej przy Dino. Wyjeżdżając tam, musimy w samochodzie czekać aż ktoś przyjdzie i przyciśnie - narzekała.

Zaraz poruszono inną sprawę dotyczącą tego samego przejścia ze światłami. - Tam kierowcy nie przestrzegają przepisów, jadą na czerwonym. Załóżcie monitoring, a policja ładnie zarobi (na Przejazdowej proponowano patrol drogówki - red.) - sugerował mężczyzna.

Która tężnia lepsza - w świetle, czy w mroku?

Miejscowi domagają się sygnalizacji świetlnej na pasach przy rondzie obok Mechanika. - Żeby zamontować tam światła jak przy Dino. Jak są przerwy w szkole to robi się niesamowity korek. Młodzież idzie do Biedronki - podkreślano. - To jest problem który trzeba rozwiązać - przyznał Wojciechowicz.

Dlaczego na Królewskiej przy tężni miejskiej cały czas palą się lampy? Bo jasno tam jak kurii biskupiej jak mówili w SP1. - Wszystko co się da zapalić, można zgasić. Jednak każde oświetlenie zwiększa bezpieczeństwo. Tężnia daje poświatę dookoła, jest przyjemniej - ocenił prezydent.

Przy okazji włodarz przyznał, że pświetlenie w Raciborzu robi smutne wrażenie. - Lampy świecą ale jakby ostatnim tchnieniem. Jak się rozmawia z mieszkańcami o podwórkach, stanie kamienic - wszystko to tak wygląda. W miejsce latarni można postawić nowoczesne oświetlenie LED-owe to mniej prądu zużyje. Jednak tego się nie da w 3 miesiące zrobić. Listopad taki nieciekawy miesiąc, a oświetlenie jest w tonacji  cmentarnej. Będziemy to naprawiać - obiecał Wojciechowicz.

Do wakacji powinniśmy wiedzieć, czy PKP odpuści z torami na Brzeziu

- Ten zapowiadany w kampanii dodatkowy most na Odrze, co z nim? Bo korki się u nas robią jak w Warszawie, ciągną się od Głubczyckiej po Auchan - rzucił ktoś z sali.

- Szczerze nie rozumiem, że pomimo możliwości, kwestia drogi do Pszczyny, do autostrady nie została ruszona w poprzedniej kadencji. Tamte władze miały dobre relacje i z województwem i z rządem. Możliwości były lepsze niż efekty, np. rozbudowa aquaparku - mówił prezydent, tłumacząc, dlaczego nadal nie ma drugiego mostu nad Ulgą. Dodał, że polityka państwa PiS była taka, że nie wolno likwidować linii kolejowych. - Był prikaz i od tego momentu projekt, w którym nie ma linii kolejowej na Dębiczu upadł. Można robić nowy projekt górą, nad linią, ale to kosztuje 100 mln zł więcej. My naciskamy - żeby PKP wycofało się z tej linii kolejowej. Jak to zrobią, to mamy wciąż ważny aktualny projekt z czasów prezydenta Lenka. Wtedy jest szansa, żeby to zrobić - stwierdził Jacek Wojciechowicz na Ostrogu.

Usłyszał od jednego z uczestników, że na odpowiedź z PKP będzie czekał 2 lata, jak jego kolega. - Dopiero sąd przymusił kolej - zaznaczył.

Prezydent odparł, że nie po to jeździ do Warszawy na ulicę Targową, do zarządu PKP, żeby tak długo czekał. - Jak trzeba to się tam położę, nie odpuszczę. Ja grzecznie z nimi rozmawiam. Przychodzę z prośbą, bo nie chcę zawracać głowy ministrowi czy premierowi. Zakładam, że do wakacji 2025 poznamy ich decyzję. - Przyjmuję zakład, o kawę w wiadomym miejscu - stwierdził mieszkaniec. Ustalono, że zakład obowiązuje do połowy wakacji.

Smród płynący z rejonu oszczyszczalni

Mieszkańcy mieli pytanie do swego sąsiada - Michała Kuligi. - Na osiedlu 30-lecia śmierdzi przez lato, że szok. Interweniuję w wodociągach i chwilowo jest spokój, ale później od nowa. Okna się nie da otworzyć. 5-6 lat z tym walczę. Śmierdzi od strony oczyszczalni - narzekał mieszkaniec. Wiceprezydent powiedział, że rozmawiał na ten temat w spółce miejskiej. - Obiecali to sprawdzić - przekazał. Od raciborzanina usłyszał, że jak otwierano oczyszczalnię, to była lepsza od tej w Wiedniu. - Wtedy tak źle nie było jak teraz - podkreślił.

Jeden z uczestników zapytał, czy ktoś z obecnych widział ostatnio pieszy patrol straży miejskiej na mieście. - Oni tylko jeżdżą, tak nic nie załatwią. Ja przez godzinkę jeździłem za strażnikami. Widziałem jak jeżdżą bez sensu, a na Komunalnej mieli drzemanko - skarżył się mieszkaniec. Nawet prezydent Wojciechowicz przyznał, że na swoich długich spacerach nigdy w Raciborzu nie spotkał ani patrolu straży miejskiej, ani policji. Tu z wyjaśnieniem pospieszył Michał Kuliga. - Pytałem dlaczego tak jest? Mówią, że szybsza reakcja jest przy poruszaniu się w pojeździe. Wiceprezydent widział strażników patrolujących na piechotę, ale było to na dworcu kolejowym w Katowicach. Wojciechowicz zapisał uwagę z Ostroga i stwierdził, że takie patrole piesze przydałyby się w Raciborzu.

Raciborzanka z dzielnicy poruszyła problem zatłoczonego mostu nad Odrą. - Latem, jak jeżdżą tamtędy rowerzyści, albo na hulajnogach, to trzeba uciekać na jezdnię. Barierki postawcie na moście, to się skończy taka jazda - apelowała do włodarza. - My tu walczymy o jeszcze jedną kładkę nad Odrą. Nas dużo z Ostroga tamtędy chodzi. Wywalczyliśmy tężnię, chcemy dożyć kładki - prosiła mieszkanka. Wspomniała, że poprzednie władze zapowiadały taką inwestycję.

- Ta ich kładka jest tylko w sferze werbalnej. Zrobiono wizualizację, ale nie projekt. Chodnik na moście jest za wąski i w strasznym stanie - przyznał włodarz miasta.

Podtopienia na Brzozowej

Jedno z pytań dotyczyło terenu przy miejskiej tężni na Ostrogu. - Bo jest to niedokończone - ocenił. Michał Kuliga mówił, że najważniejsze, że tężnia jest. - Udało się nam to zrealizować, a było ciężko i na poziomie porozumienia, na poziomie finansowym. Wspólnie udało się. Można w obszarze tężni małą zieleń zrobić, żeby była bardziej zielona, zacieniona - kontynuował. Przypomniał, że całościowy projekt (zrealizowano dotąd część) zaproponowany przez uczelnię wyliczono na 6 mln zł.

Raciborzanin z ulicy Brzozowej przekazał, że co roku tamtejsi mieszkańcy mają po ulewie zalane piwnice. - W czerwcu i we wrześniu to się zdarzyło. Od 25 lat tam mieszkam i problemy zaczęły się przed 10. laty. Dotąd zdarzało się to raz w roku, teraz po raz pierwszy - dwukrotnie. Obawiamy się przyszłości - mówił.

Na Brzozowej zorientowali się, że pod zabudowę przeznaczony jest teren między dawnymi stajniami, a wałem, tzw. łączka. - Jeśli chodzi o kanalizację deszczową, ta sytuacja się wtedy pogorszy. Bo nasze piwnice są zalewane, odkąd powstało osiedle szeregowców. Teraz przy sklepie z elektronarzędziami mamy regularnie rozlewisko - przekazał prezydentowi.

Wojciechowicz wyjaśnił, że problem jest ogólnomiejski i stan alarmowy jeśli chodzi o deszczówkę pojawia się także w innych częściach Raciborza. - Wodociągi muszą rozwiązać problem deszczówki i jest to robione w sensie projektowym.

Co do zabudowy tej łączki, to Miasto przesądziło o tym lata temu, a mówię o tym w kontekście sprawy nowych bloków przy Wileńskiej. Tam jest plan z 2006 roku. 18 lat jego obowiązywania i właściciel postanowił budować. Zrobił się wielki dramat. W 2008 i 2011 roku właściciele terenów pod obecną zabudowę oferowali ich kupno Miastu i wspólnotom. Miasto nie kupiło, nie zmieniało planu. Dziś jest kłopot, a poprzednicy próbują wszystko zwalić na mnie - stwierdził J. Wojciechowicz.

Za co Kuliga dostał po głowie?

Czy na Huzarskiej nie można rozważyć wprowadzenia strefy ruchu, w której pieszy ma pierwszeństwo? Okazuje się, że jakieś 8 lat temu Michał Kuliga już proponował takie rozwiązanie na osiedlu. - Po głowie dostałem od mieszkańców, bo parkowanie byłoby dozwolone tylko w wyznaczonych miejscach. Nie stanąłbym już pod domem - zaznaczył.

Seniorka była ciekawa, czy Miasto wprowadzi zwolnienie z opłaty śmieciowej dla samotnych emerytów. Napotkała sprzeciw innych uczestników spotkania. - Jak produkujemy śmieci, to musimy płacić za ich wywóz - usłyszała. Prezydent się tu zgodził i powiedział, że opłata nie jest wysoka i nie będzie zwolnień.

Czy linia kolejowa Racibórz - Racławice będzie odbudowana? - Na razie przygotowywana jest dokumentacja. Zajmuje się tym marszałek województwa opolskiego. Coś się z tym dzieje, ale sama inwestycja to PKP. Miasta samego nie byłoby stać na takie przedsięwzięcie. Racibórz dokłada się do dokumentacji - mówił Wojciechowicz. Z sali padło, że w Głubczycach zaczęli odbudowę dworca kolejowego.

Czy istnieje jeszcze plan budowy spalarni odpadów na Ostrogu? - Nie ma żadnej dokumentacji w tym zakresie. Nasze wysypisko śmieci jest przewidziane na 20 lat. Ograniczyłem przywóz dodatkowych odpadów z Polski, staramy się tak robić, żeby można było je wykorzystać jak najdłużej - podkreślił.

Apelowano o remont chodników na starej Rudzkiej. - Chodniki tam same chodzą - usłyszał prezydent. Zapowiedział remont w przyszłym roku.

Mieszkańca ciekawił teren pod Łężczokiem, nazywany "Orzeszków". - Czy to Racibórz, czy Nędza? Zawsze są sprzeczki o to, śmieci się sypie i zasypuje. Pod Łężczokiem są gruz i śmieci, a nic nie ma pilnowane - podkreślił. Wojciechowicz przyznał, że nie sądzi, aby teren należał do Miasta.