Wtorek, 5 listopada 2024

imieniny: Elżbiety, Sławomira, Zachariasza

RSS

01.11.2024 07:00 | 1 komentarz | żet

"Po ludzku to jest zrozumiałe, że stojąc nad grobem bliskiej osoby czujemy smutek. Jednak w tym szczególnym dniu powinniśmy wydobyć radość, która wypływa z naszej wiary". O śmierci, Uroczystości Wszystkich Świętych, Dniu Zadusznym i Halloween rozmawiamy z ks. Markiem Bernackim, proboszczem parafii pw. św. Antoniego Padewskiego w Rybniku.

1 listopada powinniśmy się cieszyć, a nie płakać [WYWIAD]
- Wszystko, co jest niezgłębione i rozpoznawalne, jest tajemnicą. A tajemnice są różne - i bolesne, i radosne - mówi ks. Marek Bernacki o śmierci i związanych z nią obawach.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

- Czy katolik powinien obawiać się śmierci?

- Nie, ponieważ cała nasza wiara mówi, że śmierć jest tylko przejściem do kolejnego etapu życia, przejściem do wieczności. Tak jak jest przejście z łona matki na świat, tak jest i przejście ze świata do wieczności. Jeśli tak będziemy rozumować, nie trzeba obawiać się śmierci, bo wieczność przeżywana z Bogiem jest piękna.

- Jednak nawet osoba wierząca nie ma pewności, co usłyszy na Sądzie Ostatecznym.

- Nikt z nas nie ma tej pewności, bo nikt z nas nie doświadczył momentu śmierci, żeby powiedzieć, jak tam będzie. Oczywiście, są przypadki śmierci klinicznej, ale to pozostawmy. Mamy naukę Kościoła, to co wynika z naszej wiary. Czytając Słowo Boże, Pismo Święte, możemy dowiedzieć się, co nas czeka, jak będzie wyglądała ta wieczność i Sąd Ostateczny.

- Potocznie mówi się, że jak ktoś jest dobry, to po śmierci idzie do nieba, a jak zły, to do piekła. Natomiast tekst "Wyznania wiary" mówi o "oczekiwaniu wskrzeszenia umarłych i życia wiecznego w przyszłym świecie". To gdzie właściwie, według teologii chrześcijańskiej, katolickiej, trafiają zmarli po śmierci? Bo to nie jest jeszcze koniec czasów.

- To nie jest koniec czasów. Przede wszystkim nasza wiara uczy nas, że przez całe życie na ziemi zasługujemy sobie na wieczność. My sami. My sami wybieramy sobie wieczność. To jest bardzo ważne, bo to nie Pan Bóg nas potępia w kontekście piekła, ale my sami potępiamy siebie, żyjąc źle - odrzucając Boga. Niebo to nie chmurki, ale rzeczywistość, w której jest Pan Bóg. Przez życie na ziemi zasługujemy sobie na to, aby po śmierci żyć z Bogiem (jeśli to nasze życie było bliskie Bogu). Albo, przez złe życie - świadome i dobrowolne odrzucenie Pana Boga - zasługujemy sobie na wieczność bez Boga. Jeśli za życia nie chcę Boga i go odrzucam, to w wieczności też go nie będę mieć. A rzeczywistość, w której Pana Boga nie ma, to jest właśnie piekło. Jest jeszcze pytanie o tych, którzy na końcu swojego życia się nawrócili, przyjęli Boga, a przez większość życia Boga odrzucali. Co z nimi? Tutaj mówimy o miłosierdziu Bożym - taka osoba będzie zbawiona, ale będzie musiała na to poczekać, wynagrodzić to, czego nie udało się zrobić na ziemi. Czas tego wynagradzania to jest czyściec - przedsionek nieba. Ale w tym wynagradzaniu muszą nam pomóc ci, co pozostali na ziemi.

- Memento mori - pamiętaj, że umrzesz. Tak pozdrawiali się kiedyś zakonnicy. Było to w czasach, gdy zegar i czaszka, wskazujące na przemijanie i nieuchronność śmierci, gościły na niemal każdym obrazie. Czy dziś refleksja o śmierci jest obecna w życiu ludzi, tak jak była obecna przed wiekami?

- Dziś ludzie na pewno nie myślą o śmierci intensywnie, tak jakby to było przedmiotem dnia codziennego. Myślę, że też nie o to chodzi, bo mamy korzystać z życia, cieszyć się życiem. Natomiast powinniśmy mieć w tyle głowy, że tu i teraz nie jest moim celem, ale moim celem jest wieczność. Ten cel powinien być w nas. Korzystaj z życia tu na ziemi, ale myśl też o wieczności. Myśl o tym, co będzie kiedyś. Myślenie o śmierci w kontekście przygotowania się na to odejście - żeby to nie było dla mnie zaskoczeniem - takie myślenie jak najbardziej jest potrzebne i oby było w nas obecne.

- Pragnienie życia jest czymś naturalnym, choć patrząc na dzisiejszą kulturę popularną trudno nie oprzeć się wrażeniu, że ludzie ze śmiercią i tym, co się z nią wiąże - przemijaniem, starzeniem - nie chcą mieć niczego wspólnego. Spychają śmierć na jakiś margines świadomości.

- Wielu boi się śmierci. Wielu boi się umierania. Wielu stawia sobie pytania, jak będzie. Skąd się to bierze? Być może z przejaskrawienia, postawienia akcentu na życie na ziemi, bez myślenia o tym, co będzie później. Może to też wynikać z małej wiary. Statystyki pokazują, że wielu ludzi nie wierzy w zmartwychwstanie, nie wierzy w wieczność. Może to też brać się z obrazów, które widzimy - tragicznych przypadków śmierci. Trudno mi do końca powiedzieć, ale faktem jest, że wielu ludzi śmierci się boi. Może to brać się również z tego, że jest to temat nie do końca zgłębiony, a wszystko, co jest niezgłębione i rozpoznawalne, jest tajemnicą. A tajemnice są różne - i bolesne, i radosne.

- Chyba, że jest 1 listopada. Wtedy miliony Polaków przypominają sobie o śmierci i o zmarłych.

- No tak, przypominają sobie o śmierci, zapominając o świętości, o wieczności. 1 listopada powinniśmy się cieszyć, że ten zmarły, przy którego grobie stoimy, jak ufamy, jest zbawiony, jest przy Bogu, a więc jest bardzo szczęśliwy. Mało tego, nas też to czeka, jeśli będziemy pięknie żyli. Wieczność - bez bólu, narzekania, płaczu, choroby - czeka na nas. Powinniśmy się z tego powodu cieszyć, a zamiast tego często zawodzimy, bolejemy, płaczemy. Po ludzku to jest zrozumiałe. To są uczucia, emocje. Jednak stojąc nad grobem, powinniśmy wydobyć ponad ludzkie to, co wypływa z wiary. Wiara mówi nam: ciesz się. Natomiast 2 listopada możesz się smucić, bo to jest Dzień Zaduszny.

- 2 listopada jest Dzień Zaduszny, ale mamy też 31 października, czyli Wigilię Dnia Wszystkich Świętych, jaką jest Halloween. Pewnie w tym roku również, tak jak w poprzednich latach, doświadczymy bardzo krótkiej i równie emocjonalnej, ogólnonarodowej dyskusji na ten temat. Czy to jest jakiś problem?

- Trzeba jasno powiedzieć, jaka jest prawda. Prawda jest jednoznaczna - Halloween nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem. Trzeba sięgnąć do korzeni tego święta, komu ono było poświęcone, a było poświęcone bóstwom pogańskim. Natomiast jest kwestią interpretacji to, co dzieje się wokół. Czy jeśli dziecko weźmie udział w warsztatach, co można zrobić z dyni, to nie chciejmy w tym od razu widzieć zła i grzechu. Jednak jeśli nadajemy temu rangę, jeśli z tym związane są pewne obchody, jeśli z tym związany jest jakiś kult, to jest to coś przeciwko wierze, przeciwko chrześcijaństwu i nie jest to rzecz dobra. A jeśli rzecz zła, bo nie dobra, to grzech.

- W rybnickiej bazylice od kilku lat staracie się przedstawić alternatywną propozycję, czyli Bal Wszystkich Świętych.

- My w ogóle nie dopuszczamy opcji Halloween, więc trudno mówić tu o alternatywie. My po prostu dajemy propozycję Balu Wszystkich Świętych. To, co jest typowo chrześcijańskie. To, co się typowo wiąże z 1 listopada - Uroczystością Wszystkich Świętych. Proponujemy młodym Bal Wszystkich Świętych. Piękna zabawa, piękne spotkanie młodych, stroje, przebrania, historie świętych, konkursy z tym związane. Coś fantastycznego.

Wywiad przeprowadził Wojciech Żołneczko