Poniedziałek, 23 grudnia 2024

imieniny: Sławomiry, Wiktorii, Iwona

RSS

Słone szambo i wstręt do jadu. Czy Zbiornik Kotlarnia broniłby Kuźni przed powodzią? Mówiła o tym na sesji posłanka Lenartowicz

26.09.2024 13:42 | 10 komentarzy | ma.w

O zbiornik, który nie powstanie, spytał na sesji powiatowej radny Tomasz Kusy z PiS. Skierował pytanie do pani poseł Gabrieli Lenartowicz. Przybyła na posiedzenie w Raciborzu (24 września) z bieżącym raportem o swojej działalności parlamentarnej.

Słone szambo i wstręt do jadu. Czy Zbiornik Kotlarnia broniłby Kuźni przed powodzią? Mówiła o tym na sesji posłanka Lenartowicz
Gabriela Lenartowicz posłanka Platformy Obywatelskiej
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Lej depresyjny zasysa wodę z okolicy

Kusy dopytywał o wielkie inwestycje związane z Odrą, bo Lenartowicz mówiła na sesji o powodzi i walce z żywiołem. Radny z PiS przypomniał temat kanału Odra-Łaba-Dunaj i był także ciekaw co polityk Platformy Obywatelskiej sądzi o wycofaniu się Wód Polskich z budowy zbiornika Kotlarnia. Przez poprzednie władze samorządowe Kuźni Raciborskiej był traktowany jako ważny obiekt ochrony przeciwpowodziowej dla gminy.

Posłanka Lenartowicz postanowiła szeroko potraktować temat i opowiedziała, skąd wziął się pomysł na budowę zbiornika w Kotlarni.

- Wydobywany jest tam piasek i robi to prywatna spółka. Wskutek tej działalności powstał lej depresyjny, który powoduje odwodnienie okolicznych cysterskich kompozycji krajobrazowych oraz lasów. Kopalnia wydobywa ten piasek, ma zakończyć wydobycie w 2026 roku i ma w obowiązku zrekultywować tę wielką dziurę w ziemi - na obszarze 500 ha - w kierunku mokrym. W tej chwili pompuje tam wodę odwadniając wszystko, co jest w okolicy, zasysa wodę z okolicy by móc wydobywać i zarabiać duże pieniądze na tym piasku - stwierdziła przed radą powiatu Gabriela Lenartowicz.

Dodała, że w momencie jak kopalnia przestanie pompować, to lustro wody się naturalnie podniesie do poziomu wód gruntowych. - I będziemy mieli zbiornik o charakterze rekreacyjnym - nadmieniła.

Piękny projekt lobbowany przez polityków

- Chociaż to obowiązek spółki, to w kopalni wymyślili sobie, że można to zrobić za publiczne pieniądze, zamiast zrobić rekultywację i wydać prywatne pieniądze. Zaczęli lobbować w tej sprawie, ale to zostało zablokowane przez ministerstwo, bo to byłoby bezprawne. Przecież chodzi o wypełnienie obowiązku eksploatującego - kontynuowała na sesji G. Lenartowicz.

Powiedziała też, że kopalnia wymyśliła z interesariuszami, że trzeba by powiększyć wydobycie o następne złoże, bo są na to grunty - 300 ha pod las, należące do Lasów Państwowych.

- Stworzono piękny projekt lobbowany przez polityków PiS na różne sposoby. Jeździliśmy do Kotlarni jako komisja sejmowa, promował to były burmistrz Paweł Macha i wójt Bierawy też. Wymyślono porozumienie, Lasy Państwowe się zdeklarowały, a wiadomo, przez kogo były wtedy dysponowane - zuważyła przed radą powiatu posłanka Lenartowicz.

Posłanka powiedziała, że Wody Polskie miały być inwestorem i “miały zrobić robotę zamiast kopalni i jeszcze zapłacić kopalni, że ona wykopie tę drugą dziurę, a do tego weźmie pieniądze za wydobyty żwir”. 

Rzeczka zbierająca słone wody z kopalni

Ówczesny koszt inwestycji oszacowano na 80 mln zł. - Wymyślono coś jeszcze: charakter przeciwpowodziowy inwestycji, bo miano skierować do zbiornika wody Bierawki, rzeczki zbierającej słone wody z kopalni. Taka słona woda to 5 gram soli na litr wody, to jest solanka. Pojawiły się określenia: morze martwe, słone szambo. - Byłaby złota alga, a także nowe glony szkodzące ludziom. To chciano mieszkańcom zafundować - podkreśliła Gabriela Lenartowicz.

Wody Polskie zleciły studium wykonalności inwestycji. Kosztowało 200 tys. zł. Kiedy ujrzało światło dzienne, to okazało się, że: 

  • budowa jest niezgodna z prawem;
  • wyrządzi szkody środowiskowe i zdrowotne;
  • nie będzie miała charakteru przeciwpowodziowego, a jedynie rekreacyjny; 
  • koszty wyniosą nie 80 mln zł i nie 180 mln zł tylko 360 mln zł z publicznych pieniędzy

- Wody Polskie jak to dostały, dowiedziały się, że zbiornik będzie nieefektywny i postawiony wbrew prawu, to wycofały się i zakomunikowały to. Byliśmy umówieni w RZGW w Gliwicach na spotkanie wyjaśniające, ale to już był termin powodziowy. Jak się uspokoi sytuacja to wrócimy do tematu - zapowiedziała Lenartowicz.

Guziczki i majtki strażników wód

Pani poseł dodała jeszcze, że zbiornik Kotlarnia był na liście inwestycji w ustawie o tzw. rewitalizacji Odry. - Ten dokument w większości zawierał opis mundurów straży wód polskich z opisami guziczków i majtek, jakie mają nosić strażnicy, a lista inwestycji hydrotechnicznych była chyba z lat 70. ubiegłego wieku. Do tego większość przewidziano… na Wiśle. Te inwestycje obliczono na kilkadziesiąt miliardów - w samej ustawie przewidziano nakłady w ciągu 10 lat w kwocie zaledwie 1,2 mld zł - relacjonowała G. Lenartowicz.

Radziła skupić się na realnym przeciwdziałaniu powodzi, “żeby woda była zdrowa i nas nie zalewała i nie było suszy”.

- Nie ma co cierpieć, że komuś się coś śni w związku z Odrą, bo my nie mamy ani rzeki Jangcy, ani Renu. Nawet na Loarze tylko jachciki pływają - odniosła się do wątku z Kanałem Odra-Dunaj.

Nadmieniła jeszcze, że za Zbiornik Racibórz Dolny wszyscy przypinają sobie ordery, a to przecież praca wielu pokoleń. - Jakie były ataki, że to ma być zbiornik mokry już, od razu. Teraz mamy różnicę - suchy polder na 185 mln m3 i polder Buków na 50 mln m3 były żywą rezerwą powodziową, a zbiorniki kaskadowe Nysa, Otmuchów - razem miały możliwość retencji tylko na 50 mln m3 i wcześniej trzeba spuścić wodę, żeby ją miały - przekazała radnym powiatowym posłanka Platformy Obywatelskiej.

Na koniec odniosła się osobiście do zadającego pytanie Tomasza Kusego. - Jestem przyzwyczajona do interlokutorów, którzy nie czytają ustaw, ale atakują. Warto się skupić na współpracy, a nie na jadzie, na sianiu nienawiści. Do konstruktywnych prac przystąpmy - podsumowała na sesji w starostwie Gabriela Lenartowicz.

Ludzie:

Gabriela  Lenartowicz

Gabriela Lenartowicz

Poseł na Sejm RP