Wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły. Historia upadku Rafako
Rafako było potęgą w latach PRL. Przeszło suchą noga przez kryzysowe lata 90. XX wieku. Rosło w pierwszej dekadzie XXI wieku. Następnie wygrało dwa wielkie przetargi na budowę bloków w Opolu i Jaworznie. Jednak później było już tylko gorzej.
Cudowne lata
Firmy takie jak Rafako nie upadają z dnia na dzień. To długotrwały proces, którego symptomów nie będziemy szukać w minionych miesiącach, lecz latach. Tak jak z wielkimi imperiami, tak i z wielkimi podmiotami gospodarczymi, trudno wskazać cezurę, kiedy jeszcze było dobrze, a kiedy coś zaczęło się już psuć. Tak jest również z Rafako, które swoje najlepsze lata przeżywało niewątpliwie w okresie PRL. Zakład przyciągał do Polski specjalistów z odległych regionów Polski, zatrudniał tysiące osób, realizował liczne inwestycje w Polsce i za granicą.
Transformacja po 1989 roku przynosi przemiany własnościowe, ograniczenie działalności, ale Rafako wychodzi z tego wszystkie obronną ręką. Raciborski czempion nie podziela losów wielu innych zakładów przemysłowych, które upadają w tamtym czasie. Wejście na giełdę, zainteresowanie inwestorów, pozwalają z nadzieją patrzeć w przyszłość. Nie zmienia tego nawet katastrofa z 1997 roku, po której Rafako również podnosi się - głównie dzięki niesamowitemu zaangażowaniu pracowników, którzy własnymi rękami podnoszą zakład po powodzi.
Rafako w pierwszej lidze
Najnowsza historia Rafako zaczyna się jakieś 10-15 lat temu. Spółka z Raciborza pod przewodnictwem Wiesława Różackiego pręży muskuły - z producenta kotłów wskakuje do najwyższej ligi generalnych wykonawców inwestycji energetycznych. Najpierw w konsorcjum z Alstomem buduje blok w Bełchatowie, a później razem z Polimexem-Mostostalem i Mostostalem Warszawa walczy o kontrakt przy budowie bloków energetycznych w Opolu. Choć udaje się wygrać przetarg, frukta przechodzą Rafako koło nosa. Spółka z Raciborza zawiera ugodę z Alstomem, któremu zleca prace w Opolu. W zamian za to Alstom wypłaca na rzecz Rafako 43,5 mln euro w ramach rozliczenia projektu Bełchatów.
Ugoda z Alstomem rozwiązuje Rafako ręce i otwiera drogę do upragnionego Jaworzna. Budowa najnowocześniejszego w Polsce bloku na parametry nadkrytyczne ma dać Rafako pracę na długie lata. Radość ze zwycięstwa w przetargu i podpisanie kontraktu odsuwa na bok niepokój, który towarzyszy załodze od czasu przejęcia firmy przez PBG. Nowy, główny akcjonariusz, staje na krawędzi upadłości, a Rafako jest jego najcenniejszym aktywem.
Rafako w Grupie PBG
Jeśli dziś zapytamy pierwszego z brzegu rafakowca, kiedy to wszystko zaczęło się psuć, bez wątpienia wskaże na moment, w którym PBG stało się głównym akcjonariuszem Rafako. Wśród pracowników do dziś krążą opowieści o niegospodarności z tamtych lat, która kłuła ich w oczy. Mimo zapowiedzi przyszłych kłopotów Rafako wciąż jest w relatywnie dobrej kondycji. Co prawda ciąży mu przynależność do Grupy PBG, ale mimo wszystko udaje się zdobywać wielomilionowe zlecenia.
Problem w tym, że kolejne kontrakty, zwłaszcza te długoterminowe, z czasem przestają być rentowne. Na rynku budowlanym trwa boom, rosną ceny materiałów i usług w budownictwie, pensje idą w górę, a jak pensje, to i koszty. Portfel zamówień wciąż jest imponujący, wypchany projektem Jaworzno, ale powoli przestają go wypełniać mniejsze zlecenia. Okazuje się, że licząca ponad dwa tysiące osób załoga Rafako jest zbyt liczna. Rozpoczynają się programy dobrowolnych odejść. To na razie. Z czasem przyjdzie pora również na zwolnienia grupowe, restrukturyzację, poszukiwania inwestora. Problemy pogłębiają kontrahenci pokroju Gaz-Systemu, którzy wypowiadają umowy.
Wojna o Jaworzno
Budowa bloku energetycznego w Elektrowni Jaworzno napotyka komplikacje. Na ostatniej prostej dochodzi do poważnej awarii, która rodzi kolosalne koszty związane z naprawą oraz wydłużeniem realizacji inwestycji. Relacje z zamawiającym, Tauronem, zaczynają się psuć. Kwota wierzytelności Rafako rośnie. Szanse na realizację układu, który z tak wielkim trudem udało się zawrzeć z wierzycielami, maleją. Gdzieś w tym wszystkim jest jeszcze nadzieja, bo spółką z Raciborza interesuję się najbogatszy Polak, miliarder Michał Sołowow.
Z czasem spór Tauronu i Rafako przeradza się w otwartą wojnę, w której biorą udział również politycy. To czasy rządów PiS. Ośrodków decyzyjnych jest kilka. Wiadomo, że najważniejszy jest prezes Jarosław Kaczyński, ale w takich sprawach zdaje się na swoich zaufanych współpracowników, a wśród nich nie ma zgody. Co z tego, że frakcja premiera Morawieckiego zdaje się sprzyjać Rafako, skoro wicepremierowi Sasinowi bliżej jest do skonfliktowanych z Rafako Tauronem czy Gaz-Systemem.
Swoje chce ugrać również opozycja, czego kulminacyjnym punktem jest przyjazd Donalda Tuska do Rafako. Przyszły premier mówi, że nie może być tak, że spółka Skarbu Państwa (ma na myśli Tauron) doprowadza do upadku taką firmę jak Rafako. Jego wizyta wlewa nadzieję w serca rafakowców. Tym bardziej że swoją przychylność dla Rafako wciąż deklaruje premier Mateusz Morawiecki. Rafako i Tauron wracają do rozmów, dochodzi do podpisania ugody. Tauron otrzymuje pieniądze z gwarancji bankowych (240 mln zł!), które z automatu stają się wierzytelnością Rafako. Dług Rafako wzrasta do gigantycznych rozmiarów. Miliarder Michał Sołowow traci zainteresowanie raciborską spółką.
Tymczasem dochodzi do zmiany władzy w Polsce. W Rafako żywe jest wspomnienie wizyty Donalda Tuska. Trzymają się go kurczowo ci rafakowcy, którzy po tych wszystkich latach wciąż zostali na pokładzie.
Długi Rafako są tak wielkie, że firma nie odrodzi się, jeśli nie będzie zgody na konwersję wierzytelność na akcje. Jednak tutaj "za" muszą wyrazić zarówno banki, będące obligatariuszami PBG, jak i gwaranci inwestycji w Jaworznie (choć w akcjonariacie Rafako nadal występuje PBG, to w praktyce tej spółki już nie ma, a tym, co zostało z PBG, rządzą ci, którzy pożyczyli PBG największe pieniądze i najwięcej stracili na upadku tej firmy, czyli banki). Znalezienie inwestora w takich warunkach zdaje się graniczyć z cudem.
Politycy chcieli dobrze, ale... nie wyszło
Cudu nie ma. Jest za to cios w plecy. Zadaje go JSW Koks, czyli spółka Skarbu Państwa, która wycofuje się z mediacji w sprawie budowy elektrociepłowni w Radlinie. To jedna z ostatnich dużych inwestycji, którą realizowało Rafako. Cios jest o tyle nieoczekiwany, że zadaje go spółka Skarbu Państwa. Kto uwierzył w słowa Donalda Tuska, które padły podczas wizyty w Rafako, ten łapie się teraz za głowę. Premierowi wciąż ufają związkowcy z Rafako, którzy piszą list do Donalda Tuska. Starają się dostarczyć go bezpośrednio do szefa rządu, z pominięciem mediów. Nic z tego nie wychodzi, bo dziennikarze i tak docierają do listu. Omawiając go, piszą o ciosie zadanym przez spółki Skarbu Państwa. Związkowcy starają się ratować sytuację i wydają oświadczenie, w którym stanowczo sprzeciwiają się rzekomemu przeinaczaniu ich słów. Szefowie związków twierdzą, że spółki Skarbu Państwa takie jak PFR czy KUKE są przyjaźnie nastawione do Rafako (zapominają, że spółkami Skarbu Państwa jest też większość gwarantów inwestycji w Jaworznie, którzy nie przyjęli oferty zamiany wierzytelności Rafako na akcje spółki).
Przyjaźnie nastawiony do Rafako był również Donald Tusk. Wcześniej premier Mateusz Morawiecki. I cała świta senatorów oraz posłów od prawa do lewa.
I tak to właśnie, wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły*.
Wojciech Żołneczko
* Oczywiście, wciąż jeszcze istnieje możliwość, że politycy wpłyną na spółki Skarbu Państwa w takim stopniu, że uratowanie Rafako stanie się możliwie. Jednak patrząc na drogę, którą przeszło Rafako w ostatnich latach, szanse na to są niewielkie.
Zobacz również:
Komentarze
15 komentarzy
Przecież na nich nie głosowałeś to co się odzywasz trollu?
Co pis zrobił przez 8 lat?
Przecież Tusk i Budka mieli uratować Rafako. Czyżby po wyborach zmienili zdanie.
A co ma piernik do wiatraka, albo lepiej dworzec do RAFAKO?? PKP SA miało uratować RAFAKO? Twoje rozumowanie jest takie: Racibórz ma mieć sypiący się dworzec bo RAFAKO upada. Dobrze, że Woś doprowadził do budowy nowego dworca i wielu innych rzeczy, W sprawie RAFAKO też pomagał, rozmawiał między innymi z Sasinem, Nowiny o tym pisały.
czemu woś zamiast budować dworzec nie ratował Rafako???
czy aby niejaki sasin (ten od wyborów kopertowych) tam czasem nie doradzał ?
Gorzej jeśli skończy się jak z dawnym Polmosem, po którym nie ma już śladu. Wiemy kto obecnie rządzi i raczej ciężko wyobrażać sobie jakieś prorozwojowe decyzje.
To dla Raciborza chwilowo bardzo zła wiadomość, ale w dłuższej perspektywie to może być lepsze niż taki wieczny stan zawieszenia i degrengolady. Może na tych gruzach powstanie coś zdrowszego niż ten dzisiejszy twór.
to znaczy ratujemy RAFAKO a dobijamy kogoś innego ?
po co ?
Będzie dobrze tylko uśmiechnijcie się.
Teraz nie trzeba mieć już paszportu niemieckiego żeby na szparagi do bauera jechać.
Wojnarowicz z Tuskiem uratują Rafako. Przecież samą Lenartowicz pozdrawiała od premiera. Uśmiechnąć się i głosować za demokratami!
Ojoj nie pomógł hrabia z Gdańska. Macie nauczkę byli przy korycie raz znowu ich wybraliście.na szparagi
Rzeczywiście artykuł dobry.
1/ Rybnika nie zamykają.
Zamykają/ likwidują, a raczej wygaszają - w sensie wygaszanie starych bloków.
Będzie, za parę lat blok gazowy, który powinien przejąć zadanie.
2/ A RAFAKO - przyjście PBG zapoczątkowało upadek.
3/ Resume - nikt nie chciał, czyt. nie był zainteresowany (także w RAFAKO), aby firma żyła i odżyła.
Tyle...
W Raciborzu Rafako a w Rybniku Elektrownie zamykają !
Dobrze opracowany tekst. Szkoda tylko ludzi, którzy wierzyli w bajki "meneżerów" i polityków wszystkich chyba partii politycznych naszego kraju... Kilkanaście lat temu przespano możliwość zmiany strategii spółki, nie zadbano kontraktami o serwis już powstałych urządzeń. Dzisiaj każdy płacze, ale w głebi serca każdy pracownik od kilku lat chyba wiedział w jakim kierunku zmierza ten okręt.
Podobny los czeka odlewnie z Kuźni Raciborskiej. Koniec miesiąca ludzie całej wypłaty nie dostali.