Poniedziałek, 23 grudnia 2024

imieniny: Sławomiry, Wiktorii, Iwona

RSS

Wychowawcy byli w dwóch miejscach jednocześnie? Prokuratura wzięła pod lupę MOW i szkołę dla niesłyszących

26.08.2024 18:59 | 9 komentarzy | żet

Postępowanie prowadzone jest pod kątem oszustwa oraz poświadczenia nieprawdy. Podejrzenie o popełnieniu przestępstwa dotyczy trzech osób - pracowników Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Kuźni Raciborskiej oraz Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Niesłyszących i Słabosłyszących w Raciborzu.

Wychowawcy byli w dwóch miejscach jednocześnie? Prokuratura wzięła pod lupę MOW i szkołę dla niesłyszących
Agata Tańska - dyrektor Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Niesłyszących i Słabosłyszących w Raciborzu, Grzegorz Mitkeiwicz - dyrektor Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Kuźni Raciborskiej
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Prokuratura Rejonowa W Raciborzu nadzoruje dochodzenie dotyczące nieprawidłowości, do których miało dojść w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym w Kuźni Raciborskiej oraz w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczych dla Niesłyszących i Słabosłyszących w Raciborzu. w okresie od 12 lutego 2023 r. do 15 listopada 2023 r. Dochodzenie wszczęto 10 kwietnia 2024 r.

Nieprawda w dziennikach lekcyjnych

Jak dowiedzieliśmy się w prokuraturze, trzech wychowawców miało poświadczyć nieprawdę w dziennikach lekcyjnych poszczególnych grup wychowawczych.

- Zakwestionowano łącznie 8 dyżurów wychowawczych, które miały polegać na równoczesnym świadczeniu pracy w obu placówkach. Nadto stwierdzono 43 przypadki kończenia i rozpoczynania pracy w obydwu placówkach o tych samych godzinach - informuje Karina Spruś, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.

W tym miejscu warto zauważyć, że obie placówki dzieli odległość niespełna 17 km, a czas dojazdu samochodem wynosi 20 minut (przy braku korków i postojów na przejazdach kolejowych).

W zawiadomieniu o podejrzeniu popełnienia przestępstwa znalazła się informacja, że łączne straty Województwa Śląskiego z tego tytułu wyniosły co najmniej 1 868,42 zł*.

Podejrzenie oszustwa i poświadczenia nieprawdy

W związku z powyższym zaszły przesłanki o podejrzeniu popełnienia przestępstwa:

  • z art. 286 § 3 k.k. (oszustwo, wypadek mniejszej wagi), za co grozi grzywna, kara ograniczenia lub pozbawienia wolności do 2 lat,
  • w związku z art. 271 § 1 k.k. (poświadczenie nieprawdy), za co grozi kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5 lat,
  • przy zastosowaniu art. 11 § 2 k.k., tzn. że jeżeli czyn zabroniony wyczerpuje znamiona określone w dwóch albo więcej przepisach ustawy karnej, sąd skazuje za jedno przestępstwo na podstawie wszystkich zbiegających się przepisów.

Na tej podstawie wszczęto dochodzenie. Postępowanie prowadzone jest w sprawie. To znaczy, że nikomu nie postawiono jeszcze zarzutów.

Nie chodziło o pieniądze, tylko o koleżeńską uprzejmość

- Zebrany dotychczas materiał dowodowy nie potwierdził, aby wskazane trzy osoby działały z zamiarem wyłudzenia dodatkowych pieniędzy. Jak ustalono, jeżeli wychowawca nie był obecny w danym dniu przez okres kilku godzin na dyżurze i zastępowała go inna osoba, to zastępowany wychowawca oddawał godziny w innym dniu w pełnym wymiarze. Godziny w grafiku zgadzały się z godzinami zapłaconymi. W związku z tymi zamianami koleżeńskimi osoby nie uzyskały żadnego dodatkowego dochodu. Wychowankowie obu placówek nigdy nie pozostawali bez opieki w związku z dokonywanymi zamianami dyżurów. Postępowanie prowadzone jest w sprawie - informuje Karina Spruś, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gliwicach, w korespondencji z Nowinami.

Czy w takim razie Województwo Śląskie poniosło stratę, o której jest mowa w zawiadomieniu o podejrzeniu popełnieniu przestępstwa? Zdaniem śledczych, nie. - Z zawiadomienia wynika, że działanie tych trzech osób mogło wywołać taką szkodę, jednakże nie zostało to potwierdzone w toku dochodzenia - wyjaśnia prokurator Karina Spruś.

Nauczyciele nie dopełnili formalności

Czy dyrektorzy placówek byli świadomi praktyk, których dopuszczało się troje wychowawców? - Dyrektor nie pełni bezpośredniego nadzoru nad pracą nauczycieli w grupach wychowawczych. Jest jeszcze kierownik internatu. Na pewno dyrektor nie był świadomy takiej sytuacji. Czekam na wynik tego postępowania, bo myślę, że ta sytuacja nie była przez nich (nauczycieli - red.) zamierzoną. To jest niezgłoszenie zamiany koleżeńskiej w dyżurach, ale nie jest to tak, że nauczyciel pobierał podwójne wynagrodzenie w dwóch miejscach - mówi w rozmowie z Nowinami Agata Tańska, dyrektor Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Niesłyszących i Słabosłyszących w Raciborzu.

Grzegorz Mitkiewicz, dyrektor Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Kuźni Raciborskiej zapewnia, że tego typu działania odbywały się poza jego wiedzą. - Gdybym ja był świadomy, to bym tego typu działania i zachowania wyeliminował natychmiast. Tym bardziej że w placówce jest wdrożony system, który powinien takim praktykom przeciwdziałać. Ten system polega na tym, że każdy z wychowawców może złożyć na piśmie wniosek w sekretariacie - czy do wicedyrektora, bezpośredniego przełożonego, czy do dyrektora - z prośbą o zamianę dyżuru. No i to się dzieje. Bądźmy ludźmi, są różne sytuacje, nie zawsze ten grafik może być zrealizowany. Jeżeli jest możliwość, żeby ktoś przyszedł na zamianę, to można to zatwiedzić (zatwierdza to przełożony) i wtedy w dziennikach są rzeczywiste wpisy tych ludzi, którzy faktycznie byli na tym dyżurze - mówi Grzegorz Mitkiewicz.

Nie ma takiej możliwości, żeby podopieczni pozostali bez opieki

Dyrektor Agata Tańska wyklucza możliwość, w której podopieczni placówki zostaliby pozostawieni bez opieki nauczyciela. - Nie może się tak zdarzyć. Nauczyciel kończący dyżur nie mógłby zostawić dzieci bez opieki - mówi i wyjaśnia, że nauczyciele kończący i zaczynający dyżur muszą sobie przekazać grupę. - Jako dyrektor placówki muszę zabezpieczyć dzieci. Nie miałam zgłoszenia, żeby nauczyciel przekazujący dyżur innemu nauczycielowi zgłaszał, że nie ma nikogo na dyżurze - dodaje Agata Tańska.

- W MOW-ie pracujemy z młodzieżą trudną, z podsądnymi. Tu nie ma takiej możliwości, żeby grupa spokojnie zaczekała na wychowawcę, albo np. godzinę lub dwie pozostała bez nadzoru pracownika, bo w tym momencie może dojść do każdej przestępczej sytuacji, jaką przewiduje kodeks karny. To jest grupa, która musi mieć nadzór. W innej sytuacji stanowi zagrożenie również dla pozostałych wychowanków, pozostałych grup, pozostałych pracowników. Wykluczam ewentualność, że ktoś mógł wyjść np. wcześniej, pozostawiając grupę bez nadzoru, bez zastępcy, nawet nieformalnego. Natychmiast to by skutkowało jakimiś problemami. Absolutnie zaprzeczam, żeby mogło do takich sytuacji dojść - podkreśla Grzegorz Mitkiewicz. 

Naganne sytuacje

Dyrektor Agata Tańska mówi, że nieprawidłowości zostały wykryte w wyniku kontroli. Określa je jako sytuację naganną. Czy po ujawnieniu nieprawidłowości przeprowadzono rozmowy z pracownikami ośrodka? - Oczywiście, wszystkie te sytuacje zaraz po ujawnieniu zostały rozpatrzone na radzie pedagogicznej. Zostały wzmożone kontrole wewnętrzne, jeżeli chodzi o dyżury nauczycieli - mówi Agata Tańska. Dyrektor SOSWNiS dodaje, że przeprowadzone przez nią kolejne kontrole dyżurów nauczycieli nie wykryły kolejnych tego typu sytuacji. Nieprawidłowości dotyczyły więc tylko tych trzech pracowników, którzy byli zatrudnieni jednocześnie w dwóch placówkach.

- W oczywisty sposób ci ludzie zostali upomniani w związku z tymi sytuacjami i zobowiązani do właściwego postępowania - mówi z kolei Grzegorz Mitkiewicz. Dyrektor Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego zwraca uwagę, że nieprawidłowości, o których mowa, miały charakter incydentalny - nie przekraczały kilku godzin w roku, podczas gdy w internacie do przepracowania jest ponad 25 tys. godzin rocznie.

Do tej pory świecili przykładem

- To są naprawdę bardzo dobrzy nauczyciele. Jeżeli potrzebowali tej zamiany, powinno to być zgłoszone i zapewnione formalnie -  podsumowuje Agata Tańska, dyrektor SOSWNiS w Raciborzu.

Dyrektor MOW-u w Rudach, Grzegorz Mitkiewicz, mówi Nowinom, że nieprawidłości dopuścili się pracownicy, którzy byli wielokrotnie nagradzani za swoją pracę - nie tylko przez dyrektora placówki, ale również przez marszałka.

- Nie dochowali formalności i wykazali się jakimś rodzajem lekkomyślności w tej pracy. Wniosek jest taki, że możesz być bardzo dobrym pracownikiem, nawet - jeżeli chodzi o kontakty i relacje z młodzieżą - wzorcowym, ale niestety ciążą na tobie obowiązki, również formalno prawne. Musisz niestety dochować wymogom "Prawa pracy" i "Karty Nauczyciela". Jeżeli tego nie  robisz, niestety trafiasz do prokuratury. Mam nadzieję, że to jest bardzo pouczający przykład, czego nie należy robić w pracy, i że wszyscy wyciągną wnioski z tych sytuacji - mówi dyrektor MOW-u.

Grzegorz Mitkiewicz kończy rozmowę z Nowinami refleksją dotyczącą płac nauczycieli, które wpływają na zachowania zawodowe pedagogów. - Człowiek, który jest dobrze wynagradzany, nie zatrudnia się w innym zakładzie pracy, tak jak było w przypadku tych trzech pracowników - podsumowuje G. Mitkiewicz.

* * *

Wobec powyższego można przypuszczać, że podejrzenie o popełnieniu oszustwa nie utrzyma się. Pozostaje jeszcze kwestia poświadczenia nieprawdy w dziennikach lekcyjnych. Jaki będzie finał tej sprawy? Tej informacji prokuratura jeszcze nie podaje, bo postępowanie nie zostało zakończone.

Wojciech Żołneczko

* Mowa o stratach Województwa Śląskiego, gdyż zarówno MOW w Kuźni Raciborskiej, jak i SOSWdNiS w Raciborzu są prowadzone przez samorząd wojewódzki.