Rolnicy z Rogoźnej przeciwni wywłaszczeniom. Przez ich pola ma przebiegać droga
To, co dla jednych oznacza rozwój, dla innych może być utrudnianiem życia. Do takiej sytuacji doszło w żorskiej dzielnicy Rogoźna. Miasto przymierza się tam do budowy nowej drogi, mającej połączyć powstające tam od kilkunastu lat domy jednorodzinne z aleją Armii Krajowej. Problem w tym, że nowa jezdnia przetnie dwa duże gospodarstwa rolne, których właściciele wielokrotnie już, i to całkiem dosłownie, ustępowali miastu pola.
Rolnicy otoczeni zabudową jednorodzinną
Rodzina pana Adriana Dzierżęgi z Rogoźnej do ziemi czuje ogromny szacunek. Jego przodkowie kupili tę ziemię w 1935 roku, dziś uprawą zajmuje się on razem ze swoim bratem, Benedyktem. Swoje produkty: pory, ogórki, ziemniaki czy kapustę, sprzedają zarówno hurtowo, jak i w przydrożnym kramie. Tam kolejki ustawiają się niemal o każdej porze dnia. Nic dziwnego — okolica przez kilka ostatnich lat bardzo szybko się rozrosła, powstało wiele domów jednorodzinnych. Ich mieszkańcy chętnie korzystają z dobrodziejstw lokalnej ziemi, choć paradoksalnie, taki rozwój może utrudnić życie rodzinie Dzierżęgów.
- W studium miejskiego planu zagospodarowania przestrzennego z 2011 roku pojawiło się 5 dróg, które miały przecinać nasze tereny. Pomyśleliśmy sobie wtedy: jedna droga na pewno będzie potrzebna, ale żeby zaraz 5? Odbyliśmy bodajże dwie rozmowy z prezydentem — ostatecznie powstały 4 nowe drogi. W roku 2016 głosowano nad kolejną zmianą planu zagospodarowania przestrzennego — też protestowaliśmy, bo zaplanowano tam jeszcze inną, piątą drogę. W 2014 r. zacząłem z żoną budować tutaj dom. Dwa lata później, gdy dom był w stanie surowym, zobaczyłem na planie drogę tuż pod moimi oknami — mówi pan Adrian.
Mniej więcej w tym samym okresie zaczęło powstawać w sąsiedztwie pól państwa Dzierżęgów nowe Osiedle Europejskie. Pojawił się problem z budową kanalizacji, wybudowano więc dwie przepompownie. Dzierżęgowie zgodzili się, by przez ich pole poprowadzono solidne rury odprowadzające deszczówkę — to wszystko zmieniło uwarunkowania wodne w tym terenie. W efekcie są miejsca, gdzie woda stoi, są też miejsca, gdzie nawet nawadnianie na niewiele się zdaje.
To nie koniec
- W 2022 zasypano drugi z naszych stawów, przy okazji budowy nowego ronda w ciągu ulicy Wodzisławskiej. Rozmowa była taka: musicie, bo musicie. Nikt z nami nie rozmawiał, poza Wodami Polskimi, które z nami negocjowały. Mogliśmy się nie zgodzić, ale się zgodziliśmy — mówią Dzierżęgowie. - 7 czerwca tego roku, w piątek, przyszło zawiadomienie o wszczęciu postępowania wywłaszczającego pod kolejną drogę. Myśleliśmy, że mamy dwa tygodnie na uwagi. Okazało się, że termin mijał w poniedziałek, 10 czerwca. Szybko napisaliśmy pismo, zebraliśmy w niedzielę pod kościołem 816 podpisów od innych mieszkańców. Niektórzy od nas dowiedzieli się o wszczęciu tego postępowania. Zupełny brak komunikacji — dodają.
Sąsiedzi, państwo Swadźba, również prowadzą gospodarstwo rolne. O rozpoczęciu procedury dowiedzieli się od Wód Polskich — okazało się bowiem, że brana pod uwagę jest nawet budowa dwóch zbiorników retencyjnych na ich terenach. Budowa takich zbiorników znacznie podniesie jednak koszt całej inwestycji, nie wiadomo więc, czy one ostatecznie powstaną.
Pod koniec czerwca w miejscu planowanej inwestycji odbyła się wizja lokalna miejskiej Komisji Gospodarki Przestrzennej i Ochrony Środowiska.
- Kilka dni później poszliśmy na sesję absolutoryjną do Urzędu Miasta. Liczyliśmy, że zostanie nam udzielony głos, że przedstawimy wszystkim radnym naszą ocenę sytuacji. Temat był poruszany, choć jedynie na krótko, a nas nie dopuszczono do głosu — mówi pan Adrian.
W lipcu zdecydowali się nagłośnić sprawę, po czym wrócili do zbierania podpisów pod petycją do władz miasta o wstrzymanie całej procedury.
Miasto się rozwija, więc powstają nowe drogi
- Ta droga jest w oczywisty sposób niezbędna — mówi prezydent Żor Waldemar Socha. - O niej się myślało już dawno, a w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego została wpisana w 2011 roku. Ja wiem, że ci, którzy protestują, zebrali kilkaset podpisów, ale też doskonale wiem, że dużo więcej ludzi tak naprawdę czeka na tę drogę. Ta droga jest dla nas ważna i potrzebna. Całe dzielnice Rogoźna i Rój „wiszą” na jednej drodze, na ulicy Wodzisławskiej, i widzieliśmy, jaki był problem, kiedy trzeba było tę ulicę przebudować. Nie było tak naprawdę jak dojechać, nie dało się objazdu zrobić. Ja wiem, że te dwa gospodarstwa będą miały utrudnienia, ale mówię wyraźnie: to nie znaczy, że one przestaną działać. Tylko że do części swojego gospodarstwa będą musieli przejechać przez drogę, ale to jest rzecz powszechna. Inni rolnicy też jeżdżą przez drogi — zaznacza prezydent.
Dzierżęgowie zwracają uwagę, że chodzi nie tylko o konieczność przejazdu przez drogę, ale też o jej czyszczenie, o zmianę warunków hydrologicznych na podzielonym odtąd polu, wreszcie o przystanki autobusowe, które widzieli zaznaczone w miejskich dokumentach na środku swojego pola.
Kilkaset metrów dalej, gdzie również przebiegać ma opisywana droga, mieszkańcy także sprzeciwiają się tej inwestycji. Nie chcą zgodzić się na oddanie części swoich działek — w skrajnych przypadkach mowa jest o pasie o szerokości nawet kilku metrów.
Pan Mariusz, który mieszka na Osiedlu Europejskim, mówi: - Jeśli o mnie chodzi, ta nowa droga nie jest tu nikomu potrzebna.
Ludzie:
Waldemar Socha
Prezydent Żor