Lekarz nie udzielił pomocy 13-latkowi. Usłyszał wyrok w zawieszeniu, sąd ukarał także nauczycielkę chłopca
Sąd Okręgowy w Rybniku utrzymał w mocy wyrok sądu I instancji, skazujący lekarza i nauczycielkę za narażenie 13-letniego chłopca na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Wyrok ws. lekarza, który nie udzielił pomocy 13-latkowi
Lekarz został skazany na karę pół roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na 2 lata, grzywnę w wysokości 10 tysięcy złotych oraz obowiązek informowania sądu o przebiegu okresu próby.
Postępowanie karne wobec nauczycielki zostało warunkowo umorzone na dwa lata, została też zobowiązana do wpłaty 4 tysięcy złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej. Zgodnie z wnioskami prokuratora, sąd zasądził także nawiązki od oskarżonych na rzecz pokrzywdzonego w kwotach odpowiednio - 25 i 5 tysięcy złotych.
Wyrok ten, wydany przez sąd I instancji, został utrzymany przez Sąd Okręgowy w Rybniku.
Wychowawczyni i lekarz znali historię leczenia chłopca
Pokrzywdzony w wieku niemowlęcym zachorował na wodogłowie w związku z czym założono mu tzw. zastawkę Pudenza odprowadzającą nadmiar płynu mózgowo-rdzeniowego. Od operacji pozostawał pod kontrolą neurologiczną oraz neurochirurgiczną.
Lekarze wykonujący operację założenia zastawki poinformowali rodziców, iż w przyszłości może zaistnieć konieczność wymiany zastawki. Opisali także, że w przypadku jej dysfunkcji mogą wystąpić silne bóle głowy i wymioty. Podkreślili, absolutną konieczność bezzwłocznego wezwania pogotowia ratunkowego lub natychmiastowego udania się do szpitala w przypadku wystąpienia takich objawów.
Matka pokrzywdzonego informowała wychowawcę i nauczyciela wychowania fizycznego o chorobie syna oraz o tym, że w przypadku wystąpienia wskazanych objawów należy zadzwonić do niej oraz wezwać pogotowie ratunkowe. Przedkładała także wychowawczyni zaświadczenia lekarskie wydane przez specjalistę neurologii dziecięcej, z których wynikało, że chłopiec jest po operacji wodogłowia z założeniem zastawki komorowo-otrzewnowej, a z uwagi na zaburzenia koncentracji wskazanym jest, aby siedział w pierwszej ławce.
Chłopiec został pod opieką kolegi
12 czerwca 2018 roku Paweł R. wraz z klasą pod opieką nauczycieli wziął udział w wycieczce do kina. Już w trakcie seansu, jak również po wyjściu z kina chłopiec zaczął się źle czuć, a w drodze powrotnej autobusem miejskim zwymiotował. Wychowawczyni, zgodnie ze zgodą dostarczoną przez rodziców ucznia kilka dni wcześniej, pozwoliła mu opuścić autobus zanim ten dotarł do szkoły.
- Chłopiec wyszedł na przystanku, pozostawiony pod opieką innego kolegi z klasy, który na prośbę nauczycielki miał odprowadzić Pawła R. do domu. Po wyjściu z autobusu, w związku z nasilającym się u chłopca bólem głowy, wymiotami oraz omdleniami, towarzyszący mu kolega zadzwonił po pogotowie ratunkowe - przytacza bieg zdarzeń rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gliwicach, prokurator Karina Spruś.
Po przyjeździe zespołu karetki pogotowia, obecna na miejscu matka pokrzywdzonego poinformowała lekarza, że w związku z wodogłowiem u syna, we wczesnym dzieciństwie, przeprowadzono operację polegającą na założeniu zastawki odprowadzającej płyn mózgowo–rdzeniowy.
- W ocenie kobiety objawy syna wskazywały na dysfunkcję zastawki, a tym samym na konieczność pilnego przetransportowania chłopca do szpitala. Pomimo tego kierownik zespołu ratownictwa medycznego, po przeprowadzeniu badania, zalecił podać pokrzywdzonemu leki i pozostawił chłopca pod opieką matki. Po powrocie do domu oraz zaobserwowaniu u Pawła R. nadmiernej senności i utraty przytomności, matka ponownie wezwała pogotowie ratunkowe - dodaje prokurator K. Spruś.
Na miejsce przyjchał ten sam zespół medyczny, który ponownie przebadał pokrzywdzonego. Tym razem lekarz zdecydował o przewiezieniu chłopca do szpitala. Tam stwierdzono dysfunkcję zastawki komory mózgowej i pilnie przekazano pokrzywdzonego transportem lotniczym do dalszego leczenia na Oddział Neurochirurgii Dziecięcej Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, gdzie przeprowadzono natychmiastową operację. Po przebytym w Katowicach leczeniu chłopiec nie kontaktował się werbalnie i pozawerbalnie z otoczeniem. Aktualnie, dzięki intensywnej rehabilitacji, jego stan zdrowia uległ poprawie.
Prokuratura Okręgowa w Gliwicach oceniła wyrok jako słuszny w zakresie wymierzonych kar, nie podzielając jednak poglądu w zakresie przyjętej przez sądy obu instancji kwalifikacji prawnej przestępstwa zarzuconego lekarzowi. Po zapoznaniu się z pisemnymi motywami sądu zostanie podjęta decyzja o ewentualnym wywiedzeniu kasacji w tym zakresie.
źr. Prokuratura Okręgowa w Gliwicach, o. sqx
Komentarze
9 komentarzy
Komentarz został usunięty ponieważ nie jest związany z tematem
Ciekawe czy w ogóle przeprosiła mamę Pawła.Wyrok jest śmieszny i niski.Powinni mieć przede wszystkim zakaz wykonywania zawodu dożywotnio...Kwoty też są śmiesznie niskie,co to jest 25 tys. i 5 tys? 2 tygodniowy turnus Pawła w specjalistycznych ośrodkach to są większe koszty.W życiu bym nie potrafiła spojrzeć tej matce w oczy a co dopiero zbliżać się do obcych dzieci.Pewnie spłynęło jak po kaczkach
Komentarz został usunięty ponieważ nie jest związany z tematem
Komentarz został usunięty ponieważ nie jest związany z tematem
A co z nauczycielką?Czy ona dalej uczy i ma pod opieką dzieci?Dla mnie w pierwszej kolejności zawiniła ona,bo gdyby pojechała z Pawełkiem to wszystko inaczej by się potoczyło.Zero empatii,wielka mi nauczycielka tfu
Strach pomyśleć
Kiedyś nauczyciel miał autorytet. Teraz częstym widokiem, są ludzie z dziarami .... Wiem x % społeczeństwa ma te bazgroły na ciele. Polska idzie na dno...
Prawo w Polsce, pół roku zawiasów i 10 tysięcy złotych dla lekarza. Lekarza, ja pier do le.
Podczas pandemii taki "lekarz" przytulał tyle za dwa dyżury.
Niestety niektórzy a może większość nauczycieli nie traktuje jednakowo wszystkich uczniów są wybrańcy dzieci z trójek klasowych i innych lizusów i na nich idzie cała atencja nauczycieli a reszta jest traktowana po macoszemu