161 000 zł z kasy miejskiej dla Unii Racibórz. Prezes Cyran: to na pewno nie starczy do końca roku
Prezydent Wojciechowicz zaproponował radzie miasta dokapitalizowanie spółki miejskiej Unia Racibórz. Chodzi o kwotę 161 tys. zł. Wcześniej Miasto przekazało klubowi 600 tys. zł, ale pieniądze skończyły się w połowie roku.
W kasie klubowej zastał tysiąc złotych
Przed rokiem koszt działalności spółki wyniósł 900 tys. zł za 2023 rok. Prezydent Wojciechowicz stwierdził, że miejska spółka jest pozbawiona finansowania i Miasto chce wypracować nowy model jej działalności. - Uznaliśmy, że w sytuacji, gdy klub ma za niskie środki, te 161 tys. zł chcemy przeznaczyć na jego potrzeby - wyjaśnił na sesji radnym.
Obecny był prezes spółki Marek Cyran, który oświadczył, że cieszy się, że o Unii rozmawia się na sesji. Sternikiem klubu jest od 13 miesięcy. Zastał budżet spółki w kwocie 1040 zł. Zauważył, że na 2024 rok Unia dostała z UM - 600 tys. zł, ale 250 tys. zł trzeba było spłacić zaległości w ZUS i urzędzie skarbowym.
Cyran powiedział, że pieniądze idą na koszty utrzymania drużyn, zakup sprzętu, opłaty, wyjazdy, zawody. - Obiekt przy Srebrnej wymagał wielu prac, one też kosztowały, choć wiele wykonano społecznie - powiedział prezes.
Wędruje po urzędach i żebrze o środki
Marek Cyran nadmienił, że w klubie oszczędza się, na czym tylko można, a on chodzi po urzędzie i czuje się jak żebrak proszący o pieniądze.
- My potrzebujemy pieniędzy na wydatki bieżące. W sobotę kończy się sezon, w niedzielę akademia go kończy, będą wakacje. Jestem już po rozmowach w urzędzie, pod koniec sierpnia siądziemy w klubie, żeby nad Unią się zastanowić - zadeklarował Cyran.
Radna Justyna Poznakowska z Lepszego Raciborza zawnioskowała o upublicznienie raportu prezesa technicznego Unii Adama Rutowicza. Wie, że po audycie stwierdzono, że spółka jest nierentowna. Radną interesuje, czy spółka ma szansę bytności na przyszłość. Podkreśliła, że rada pomaga Unii, przekazała środki na modernizację stadionu przy Srebrnej. Użyła barwnego porównania z nawiązaniem do klasyki literatury. - Zaczynało się z Unią jak z Cezarym Baryką, ze Szklanymi Domami, a wyszli Nędznicy. Podziałem środków dla Unii Miasto krzywdzi resztę działalności sportowej - mówiła.
Na zapowiedzi prezesa, że spółka musi się jeszcze rozkręcić, Poznakowska odparła, że ona też prowadziła kiedyś działalność gospodarczą i jak widziała, że ta nie ma szans się rozkręcić, to trzeba było ją zamknąć - oznajmiła.
Dyskusja w sierpniu? To będzie za późno
Ludmiła Nowacka zauważyła, że piłkarze z Unii otrzymują najwyższe kwoty wobec innych sportowców. Przyznała, że rada zaakceptowała model spółki. - Jednak średnio nam się to udało. Próbowaliśmy pomóc, jednak dostęp do dokumentów był utrudniony. Chyba ich nie było wcale. Wcześniej Unię prowadziło stowarzyszenie i też nie radziło sobie, a część kosztów ukrywano w szkołach - relacjonowała.
Zdaniem byłej wiceprezydent sierpień jest zbyt późnym terminem na dyskusję. - Pan tym zarządza, czy rodzi się w klubie jakaś koncepcja? Nie możemy tylko dyskutować, bo wciąż tylko wydajemy pieniądze na spółkę - zaznaczyła Nowacka.
Prezes zapewnił, że zarządzający mają plan i mają cele, a on od 30. lat siedzi w piłce i jest przekonany do swoich kompetencji i doświadczeń.
Michał Fita stwierdził, że pamięta, jak prezydent Polowy zapewniał, że Unia nie będzie kosztowała budżetu więcej niż 350 tys. zł, a teraz słyszy, że wydano nań 600 tys. zł i trzeba wydać kolejne 161 tys. zł. - Jak mamy rozmawiać co dalej, to zadajmy szersze pytanie: co dalej z całym środowiskiem sportowym? Tu mówimy o jednej spółce, a mamy w mieście wiele klubów, bardziej utytułowanych. Ta dyskusja w sierpniu powinna być o całym sporcie w Raciborzu. Trzeba się zastanowić jak systemowo podejść do tematu. Może powinna być jedna instytucja zarządzająca sportem? - mówił były wiceprezydent Raciborza.
Marian Czerner spytał, czy 161 tys. zł wystarczy Unii na działalność do końca roku? Cyran odparł, że na pewno nie. Justyna Poznakowska była ciekawa, czy prezes doczeka ze spółką końca roku, bo zrezygnował wcześniej z funkcji. Szef spółki odparł, że musi z czegoś żyć i podjął pracę zarobkową, bo w Unii nie otrzymywał wypłaty.