Czekali na to trzy lata, ale się doczekali. Projekt "Muzeum w Liceum" zawitał do Raciborza [ZDJĘCIA]
- Żyjemy pod wpływem terroru chwili, a sztuka pozwala nam na moment się zatrzymać. Skłania nas do refleksji - mówi o projekcie Joanna Gizowska-Kurek, nauczyciela języka polskiego w Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 1 w Raciborzu.
Zaczęło się od... posta na Facebooku
Dzięki bibliotekarce Annie Rozłuckiej-Jankowskiej oraz polonistce Joannie Gizowskiej-Kurek, sala humanistyczna w I LO wzbogaciła się o reprodukcje obrazów największych polskich malarzy. - Pewnego razu, przeglądając Facebooka, natrafiłam na otwarcie takiej wystawy w innym mieście. Zobaczyłam, że organizuje to Fundacja "Niezła Sztuka". Zainteresowałam się tym, poczytałam na ten temat, skontaktowałam się z fundacją. Czekaliśmy długo, bo Fundacja "Niezła Sztuka" żyje z darowizn, ale w tym roku się udało i bardzo się z tego cieszymy - mówi Anna Rozłucka-Jankowska, jedna z koordynatorek projektu.
Wernisaż wystawy
Dzięki realizacji projektu, na ścianach pracowni zawisły obrazy największych polskich malarzy, m.in. Olgi Boznańskiej, Józefa Chełmońskiego, Tadeusza Makowskiego, Jana Matejki, Władysława Podkowińskiego i Stanisława Wyspiańskiego.
Wernisaż wystawy zorganizowano w samo południe, we wtorek 23 kwietnia. Uczniowie przygotowali program artystyczny. W wydarzeniu wzięli udział ich koleżanki i koledzy, a także wicestarosta Marek Kurpis, dyrektor Marzena Kacprowicz oraz wicedyrektor Grażyna Strózik.
Lekcja języka polskiego służy rozmowie
O projekcie, sztuce oraz poszukiwania czasu na rzeczy ważne i istotne rozmawialiśmy z polonistką Joanną Gizowską-Kurek.
- Projekt dotyczy reprodukcji obrazów, które można zobaczyć w pracowni, ale jeśli dobrze rozumiem, chodzi o coś więcej.
- Tak, dzięki współpracy z Fundacją "Niezła Sztuka" wprowadziłyśmy innowację pedagogiczną, czyli 10 obrazów, które zostały powieszone w sali 21. Będą służyły pracy z tymi obrazami różnymi innowacyjnymi metodami w trzech klasach - II hb (część humanistyczna), II językowej oraz III LSP.
- Kiedy na lekcjach języka polskiego sztuki innej niż literatura było niewiele. Czasem przemycano ją jeszcze na lekcjach historii, ale to zazwyczaj była ostatnia lekcja z danej epoki, o którą nikt nie pytał na sprawdzianie. Rozumiem, że to się zmienia.
- Staramy się, żeby tej sztuki było w szkole coraz więcej, bo sztuka wkracza w nasze życie, ale też z niego ucieka. Żyjemy pod wpływem terroru chwili, a sztuka pozwala nam na moment się zatrzymać. Skłania nas do refleksji. Sprawia, że zaczynamy się zastawiać nad samym sobą, a tego we współczesnym życiu nam brakuje.
- Z jednej strony słyszy się, że podstawa programowa jest przeładowana, a z drugiej strony mówi pani o tym, że sztuka pozwala zatrzymać się i zastanowić. Czy na lekcjach polskiego, w których czasie trzeba zrealizować program, przygotować uczniów do matury, jest czas na chwilę zastanowienia?
- Tak jak w życiu, tak i pracy - a w pracy z młodymi ludźmi szczególnie - trzeba znaleźć złoty środek. Matura jest bardzo ważna, ale trzeba znaleźć czas na to, żeby pozwolić im mówić, słuchać ich, dawać im szansę wypowiedzi. Właściwie każda lekcja języka polskiego służy rozmowie, poznaniu siebie, poznaniu świata, oglądaniu go oczami Wyspiańskiego, Matejki, ale również uczennicy z klasy czwartej, trzeciej, pierwszej czy drugiej. Ten złoty środek to jest coś bardzo ważnego i istotnego. Ja pracuję już bardzo długo i myślę, że udaje mi się coś takiego odnaleźć. Wiem, co jest ważne i istotne. Tym bardziej że podstawa programowa ciągle się zmienia.
- Sala, w której zawisły obrazy, ma dość nietypowy wygląd. Jak powstaje taka pracownia?
- Uczniowie dają mnóstwo energii. Gdy widzimy, że oni wchodzą w jakiś projekt jak nóż w masło, to nam też się chce. Pracowałam przy tym projekcie ze wszystkimi klasami. Wszyscy chętnie współpracowali. To, co widać, zostało zrobione naszymi środkami, kosztami, rękami, ogromną chęcią pracy i współpracy. Chęcią zmiany i pozostawienia czegoś po sobie.