Niedziela, 22 grudnia 2024

imieniny: Honoraty, Zenona, Franciszki

RSS

Alkoholizm trawi całą rodzinę

11.04.2024 12:00 | 0 komentarzy | OK

O tym jak choroba alkoholowa odbija się na najbliższych uzależnionego i jakie to ma konsekwencje dla ich przyszłości z Katarzyną Orlińską – psycholożką, specjalistką psychoterapii uzależnień, członkinią Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w Raciborzu rozmawia Katarzyna Gruchot.

Alkoholizm trawi całą rodzinę
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

– Alkoholizm dotyka nie tylko alkoholików, ale również tych, którzy żyją z nimi na co dzień. Często mówi się o tym, że współuzależnienie jest lustrzanym odbiciem uzależnienia. Na czym to dokładnie polega i kogo dotyczy?

– W problemie dotyczącym osób uzależnionych od alkoholu ogromną rolę odgrywają ludzie, którzy żyją z osobami uzależnionymi, czyli ich najbliżsi. Czasami spotykam się z taką reakcją pacjenta w gabinecie, że kiedy mówię o współuzależnieniu, on odpowiada: nie, nie, ja nie piję, to mój mąż – żona pije. Panuje bowiem takie przekonanie, że ktoś współuzależniony to jest osoba, która również pije, a tymczasem współuzależnienie to jest pewnego rodzaju pułapka, w którą wpadają osoby żyjące blisko uzależnionych. Jest to zaburzona adaptacja do trudnej sytuacji poprzez powielanie specyficznych zachowań, które utrudniają zmianę osobie uzależnionej. Oczywiście nie jest to ani celowe, ani świadome ze strony osoby współuzależnionej. Ona po prostu żyje w przekonaniu, że tak trzeba, że tak powinna robić aby zatrzymać picie partnera, męża czy dziecka. Tak jak życie osoby uzależnionej kręci się wokół substancji, od której jest uzależniona i koncentruje się na wszystkim co jest z nią związane, tak życie osoby współuzależnionej kręci się wokół uzależnionego. Współuzależniony skupia na nim całą swoją energię i uwagę, podporządkowuje mu swoje plany zapominając w konsekwencji o własnych potrzebach, marzeniach, obowiązkach, pracy i rodzinie.

Katarzyna Orlińska – psycholog, psychoterapeuta uzależnień. Wieloletni pracownik WOLO i ZOL Gorzyce, poradni leczenia uzależnień Wodzisław i Pszów, obecnie Kliniczny Szpitala Psychiatryczny w Rybniku, Gminna Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w Raciborzu oraz swoja praktyka prywatna w Raciborzu.

Katarzyna Orlińska – psycholog, psychoterapeuta uzależnień. Wieloletni pracownik WOLO i ZOL Gorzyce, poradni leczenia uzależnień Wodzisław i Pszów, obecnie Kliniczny Szpitala Psychiatryczny w Rybniku, Gminna Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w Raciborzu oraz swoja praktyka prywatna w Raciborzu.

– Czy dzieci, żyjące w rodzinie, w której jest problem alkoholowy też mogą być współuzależnione?

W definicji współuzależnienia podkreśla się, że ten syndrom występuje tam, gdzie osoba dorosła może z takiej relacji wyjść. Dotyczy więc partnera, męża, żony, ale nie dziecka, które zawsze będzie potrzebowało ojca i matki. Dlatego nie mówi się o współuzależnieniu u dzieci, choć mogą one posiadać cechy współuzależnienia. One funkcjonują w dysfunkcyjnej rodzinie i żeby przetrwać muszą wchodzić w różne role.

– I wtedy może dojść do sytuacji, że to dziecko przejmuje rolę rodzica. Czym jest zjawisko parentyfikacji?

– Parentyfikacja to odwrócenie ról w rodzinie i oddelegowanie dziecka do zadań i czynności, które powinni wykonywać dorośli. Załatwianie spraw w urzędzie, umówienie wizyty u lekarza, czynności pielęgnacyjne u rodzica, który jest zaniedbany ponieważ pije któryś dzień z kolei, opieka nad młodszym rodzeństwem, które trzeba odebra z przedszkola lub szkoły, odrobić z nim lekcje, zadbać o posiłki, a nawet zdobywanie pieniędzy – to wszystko jest parentyfikacją instrumentalną. Ale jest też emocjonalna, gdy zmusza się dziecko do pełnienia roli powiernika, któremu można się zwierzyć ze swoich problemów w relacji z pijącym rodzicem. Gdy od dziecka oczekuje się pocieszenia, a nawet jakiegoś rozwiązania. Parentyfikacja odbiera dziecku przestrzeń do jego rozwoju. Ono nie może skupić się na swoim dzieciństwie, bo nie ma na to miejsca. Nie zastanawia się czym się pobawić, albo co by chciało dostać pod choinkę, bo w tym czasie musi wykonać za tatę lub mamę jakieś podstawowe czynności. Będzie robić wszystko, żeby zadowolić innych, a nie siebie, bo tego jest nauczone. To jest dla dziecka ogromna odpowiedzialność i ogromne obciążenie, które może się odbić na jego późniejszym życiu.

– Jakie wzorce zachowania pojawiają się w rodzinie dysfunkcyjnej?

– Dzieci uczą się, że nie warto mówić o tym co się czuje, bo i tak nikt ich nie słucha i nikt im nie poświęca uwagi. Nie uzewnętrzniają jakichkolwiek oczekiwań i w pewnym momencie zamykają się w sobie, żeby nie narażać się już na kolejne cierpienia i na kolejne odrzucenie. W rodzinach dysfunkcyjnych nie mówi się o problemie alkoholowym, ani o tym co dzieje się w domu. To tak jak w tym przysłowiu o trzech mądrych małpach: nie widzę nic złego, nie słyszę nic złego, nie mówię nic złego. A wszystko po to, żeby zaoszczędzić sobie bólu odrzucenia, braku uwagi, wsparcia, poczucia bezpieczeństwa. To jest typowe odcięcie, które pozwala dziecku przetrwać. W psychologii nazywamy to zamrożeniem emocjonalnym. Dzieci z rodzin dysfunkcyjnych szybko się tego uczą, bo wiedzą, że jeśli za dużo powiedzą to i tak nie rozwiąże to ich problemów, a zawsze może zosta źle odebrane i wykorzystane przeciwko nim.

– Jak to wpływa na ich dorosłe życie?

– Często jest tak, że cechy, które w rodzinie dysfunkcyjnej pomagały dziecku jakoś przetrwać, w życiu dorosłym nie tylko nie sprawdzają się, ale i odnoszą odwrotny skutek. Jeśli osoba z domu dysfunkcyjnego nauczyła się funkcjonować w konkretny sposób i wypracowała sobie pewne sposoby na radzenie sobie z trudnymi sytuacjami, to często okazuje się, że jej zachowania i umiejętności nie pasują do innych sytuacji życiowych. Nie pasują do relacji, które chce nawiązać z osobami bez cech dysfunkcyjnych. Nie potrafi mówi o tym, co czuje, trudno się z nią porozumieć, ma bardzo duży problem zarówno z nawiązaniem relacji, jak i z ich utrzymaniem. Osoby wywodzące się z rodzin dysfunkcyjnych przychodzą do terapeuty bo czują się nieszczęśliwe, bo ich związki nie są stabilne a ich odcięcie emocjonalne tylko pogorsza dostęp do tego, co sami przezywają.

– Czy zdarza się, że osoba żyjąca z kimś uzależnionym nie będzie współuzależniona?

– To, czy ktoś będzie współuzależniony czy nie, zależy od jego predyspozycji osobowościowych oraz od jego wcześniejszego doświadczenia. Ważne jest to jakie dostał wzorce w dzieciństwie, jak silną mam psychikę. Nie każda osoba żyjąca z osobą uzależnioną będzie osobą współuzależnioną, to kwestia indywidualna. Nawet w terapii osób współuzależnionych u jednych jest to duży problem i długa praca psychoterapeutyczna, u innych wystarczy parę sesji, aby właściwie ich nakierować. Ponieważ często osoby współuzależnione wywodzą się z rodzin dysfunkcyjnych i w tych rodzinach dysfunkcyjnych są wychowywane, jest szereg tematów, które podczas spotkań z terapeutą trzeba przepracować.

– Czym jest syndrom dorosłych dzieci alkoholików (DDA)?

– Tak jak sama nazwa wskazuje, dorosłe dzieci alkoholików to takie, które wyrosły w domu, w którym tata, mama albo oboje rodziców mieli problem alkoholowy, a syndrom to zespół charakterystycznych dla tego zjawiska cech. One zgłaszają się do terapeuty dopiero w dorosłym życiu bo na przykład wcześniej nie znalazły pomocy a teraz ich poczucie bezpieczeństwa jest już trochę większe. Nabierają do pewnych spraw dystansu i są w stanie zauważyć, że z ich obecnym życiem coś jest nie tak i chcą się temu przyjrzeć. Oczywiście nie każde dziecko wychowane w rodzinie z problemem alkoholowym będzie miało syndrom DDA, bo czasami tak bywa, że niepijący rodzic potrafi stworzyć dogodne środowisko i dobre warunki do rozwoju swojego dziecka, mimo picia drugiego rodzica. Dlatego ważne jest byśmy na ten temat nie myśleli stereotypowo. Podobnie jak w przypadku uzależnionych kobiet, wobec których społeczeństwo nie jest tak tolerancyjne jak wobec uzależnionych mężczyzn.

– W jaki sposób radzić sobie w rodzinie dysfunkcyjnej i gdzie szukać wsparcia?

– Jeżeli chodzi o pochodzące z rodzin dysfunkcyjnych dzieci, to bardzo ważną rolę odgrywają pedagodzy i psychologowie w szkołach, w przedszkolach i w placówkach socjoterapeutycznych. Jest tam bezpieczne środowisko do tego, żeby dziecko uzyskało wsparcie, zainteresowanie, by ktoś skorygował jego zachowanie i zajął się pomocą rodzinie. Są też kuratorzy, pracownicy socjalni i opiekunowie rodziny, którzy mogą pomóc wyjść z tej trudnej sytuacji i terapie dla uzależnionych oraz współuzależnionych. Byłoby idealnie, gdyby współuzależniony trafiał na taką terapię razem z uzależnionym, bo samodzielne radzenie sobie z problemem alkoholowym jest niezwykle trudne. Najczęściej dopiero podczas wspólnej terapii uzależniony zaczyna rozumieć, że jego problem dotyczy całej rodziny.

Publikacja dofinansowana ze środków Miasta Racibórz