Czwartek, 7 listopada 2024

imieniny: Antoniego, Ernesta, Achillesa

RSS

Analitycy prognozują ożywienie gospodarcze Polski. Jak według nich zmieni się PKB w 2024 r.?

29.03.2024 10:37 | 0 komentarzy | juk

Główny ekonomista PKO BP wskazał, że w 2023 r. Polska była, po Rumunii, drugą najmocniej rosnącą gospodarką w regionie Europy Środkowo-Wschodniej.

Analitycy prognozują ożywienie gospodarcze Polski. Jak według nich zmieni się PKB w 2024 r.?
Według ekspertów ożywienie gospodarki, a także odmrażanie cen energii w drugiej połowie 2024 r. spowodują, że inflacja pod koniec roku wzrośnie do 5-6%, co ma przełożenie na decyzje Rady Polityki Pieniężnej.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Najnowsze prognozy makroekonomiczne PKO Banku Polskiego prezentuje nowy Kwartalnik Ekonomiczny pod tytułem „Ogień i woda”. - Ogień to ożywienie gospodarcze, wzmocnienie popytu, woda to dezinflacja. Pozornie to żywioły nie do pogodzenia, ale w tym roku będziemy mieli takie perfekcyjne połączenie, które odczują przede wszystkim gospodarstwa domowe - ocenia Piotr Bujak, główny ekonomista PKO Banku Polskiego. 

Prognozy ekonomistów PKO BP zakładają średnioroczną inflację w okolicy 3,5%, która w połączeniu z dwucyfrową dynamiką wynagrodzeń przekłada się na mocne odbicie konsumpcji o 4%, która rok wcześniej zanotowała spadek o 1%. Do wzrostu gospodarczego przyczyniają się także solidne inwestycje wspierane odblokowaniem unijnych środków z KPO. - Nasz wzrost gospodarczy w 2024 r. może być najmocniejszy w regionie. A co najważniejsze, jest to wzrost dobrej jakości, bez narastania istotnych nierównowag makroekonomicznych, które mogłyby nas wykoleić ze ścieżki silnego wzrostu gospodarczego w kolejnych latach - podkreślił Bujak.

Główny ekonomista PKO BP wskazał, że w 2023 r. Polska była, po Rumunii, drugą najmocniej rosnącą gospodarką w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Jednakże, jak dodał, wzrost gospodarczy w Rumunii jest okupiony narastaniem nierównowag makroekonomicznych, tj. wysoką inflacją, wysokim deficytem fiskalnym oraz handlowym. Polska natomiast dysponuje nadwyżką handlową. Inne państwa regionu także borykają się z problemami. Węgry z uporczywą inflacją i napięciami w relacjach z Komisją Europejską, a Czechy ze słabą kondycją gospodarki, która wciąż nie podniosła się po pandemii.

O korzystnych perspektywach polskich aktywów finansowych mówił, dyrektor Biura Strategii Rynkowych PKO BP. - Złoty prawdopodobnie pozostanie mocny, a euro w kilkumiesięcznej perspektywie będzie tańsze niż 4,30 zł. Natomiast, jeśli chodzi o akcje, wzrost gospodarczy wpłynie na wyższe zyski i spodziewamy się, że indeks warszawskiej giełdy WIG pod koniec roku ma szanse sięgnąć 90 tys. - zaznaczył Adamiak.

Ekspert dodał, że również obecny poziom rentowności obligacji jest atrakcyjny dla inwestorów, a wraz ze spadającą inflacją realne stopy procentowe są coraz wyższe i można spodziewać się, że rentowność polskich obligacji będzie zmierzać w perspektywie kilkumiesięcznej w kierunku 5%. - Inwestycje w aktywa finansowe zawsze wiążą się z ryzykiem, ale wydaje się, że jeśli chodzi o polskie aktywa finansowe, atrakcyjne są zarówno akcje, jak i obligacje, tak więc portfel, który zawiera oba elementy, powinien przynieść w tym roku solidne zyski - podkreślił.

W opinii dyrektora Biura Strategii Rynkowych PKO BP także otoczenie zewnętrzne nie daje nadmiernych powodów do obaw, bo kraje, od których najbardziej zależymy gospodarczo, najgorsze mają już za sobą. - W strefie euro ubiegły rok był fatalny. Jednak w 2024 r. tempo wzrostu gospodarczego skoczy prawdopodobnie w okolice 1%, tak więc nasz główny partner handlowy przynajmniej nie powinien nam ujmować od wzrostu gospodarczego, a raczej powinien dodawać - powiedział Adamiak.

W opinii Piotra Bujaka ożywienie gospodarki, a także odmrażanie cen energii w drugiej połowie 2024 r. spowodują, że inflacja pod koniec roku wzrośnie do 5-6%, co ma przełożenie na decyzje Rady Polityki Pieniężnej. - Bank centralny zapewne będzie chciał poczekać ze wznowieniem obniżek stóp procentowych, żeby się upewnić, że w kolejnych latach inflacja trwale powróci do celu inflacyjnego i dopiero wówczas będzie można ponownie zacząć obniżać stopy procentowe NBP - wyjaśnił główny ekonomista PKO BP.