Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

"Dwie kadencje są w sam raz, bo władza deprawuje". Wywiad z Tomaszem Pruszczyńskim - kandydatem na prezydenta Rybnika

18.03.2024 21:29 | 2 komentarze | żet

- Politycy opowiadają różne bajki, ale mieszkańcy oceniają ludzi po skuteczności. Jeśli ktoś tylko opowiada i nic z tego nie wynika, to trzeba go po prostu wymienić na lepszy model - mówi Tomasz Pruszczyński, kandydat komitetu Lepszy Rybnik na prezydenta Rybnika.

"Dwie kadencje są w sam raz, bo władza deprawuje". Wywiad z Tomaszem Pruszczyńskim - kandydatem na prezydenta Rybnika
Zapytaliśmy Tomasza Pruszczyńskiego, czy lepszy Rybnik ma być po prostu mniejszymi Gliwicami. Co odpowiedział kandydat na prezydenta? Tego dowiecie się z wywiadu
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Na kogo zagłosujesz w wyborach na prezydenta Rybnika?

- Przedsiębiorcy rzadko porzucają biznesy i wchodzą do polityki. Z Panem jest inaczej.

- Ja mam na tyle komfortową sytuację, że nie pracuję operacyjnie, na co dzień, w swoich biznesach. Od pięciu - ośmiu lat zasiadam w radach nadzorczych lub rozwijam startup do średniej wielkości i potem go sprzedaję. Dzięki temu mam dużo wolnego czasu, który w ostatnich latach poświęcałem swojej rodzinie, swoim synom. W tym roku kończę 50 lat i stwierdziłem, że mogę ten czas poświęcić również na to, żeby zrobić Lepszy Rybnik.

- Czyli trochę się panu nudzi i pomyślał pan o polityce.

- Nie nazwałbym tego nudą. Co kilka lat lubię postawić sobie taki strategiczny cel i dążyć do jego realizacji. Takim celem było np. wprowadzenie spółki Sare (dziś Digitree) na giełdę. To było moje marzenie - zadzwonić dzwonkiem na GPW (Giełdzie Papierów Wartościowych - red.) - mieć spółkę, która będzie notowana na głównym parkiecie. Udało nam się tego dokonać razem z zespołem. Dzisiaj naszym celem jest duży, największy w moim życiu projekt, czyli zrobienie z Rybnika Lepszego Rybnika.

- Ostatnim przykładem przedsiębiorcy-prezydenta w naszym regionie jest Dariusz Polowy z Raciborza. Wygrał wybory w 2018 r., teraz stara się o drugą kadencję. Tylko że on miał wówczas poparcie będącego na fali wznoszącej PiS-u. Z kim wy idziecie do wyborów?

- Idziemy sami, jesteśmy ruchem oddolnym, będącym przejawem buntu rybniczanek i rybniczan wobec tego, co dzieje się w Rybniku. Niezadowolenie zaczęło się od sportu, gdy władze chciały dać 0 zł na sport dzieci i młodzieży. Wtedy zjednoczyło się środowisko sportowe, które wspieraliśmy jako media. Nie chcieliśmy, aby władze popełniły ten błąd. Potem dołączyły inne grupy związane z edukacją czy kulturą. Okazało się, że ludzi niezadowolonych ze sposobu zarządzania miastem jest bardzo dużo. Jako ruch oddolny mamy zamiar wypchnąć z Rybnika dużą politykę - czyli PO, PiS oraz inne partie - do Warszawy. Jak sama nazwa wskazuje, samorząd ma się rządzić sam. Z Warszawy możemy ściągać duże projekty infrastrukturalne, ale w samym mieście powinniśmy rządzić się sami, czyli mieć radnych i prezydenta niezależnych.

- Trudno ściągać projekty infrastrukturalne, pozyskiwać wsparcie z budżetu państwa na duże przedsięwzięcia, bez koneksji politycznych. Praktyka ostatnich lat pokazuje, że ten, kto ma dojścia do obozu rządzącego, ten jest w stanie przyciągnąć duże inwestycje do swojego miasta.

- Praktyka ostatnich 9 lat pokazuje, że prezydent Rybnika niczego nie przyciągnął.

- Rządzili jego konkurenci polityczni.

- Tak, rządzili konkurenci, ale dochodziły słuchy, że niektóre rzeczy były do załatwienia, ale nie doszło do tego z powodu dumy polityków, a przecież mamy przykłady z innych miast, np. Sosnowca, gdzie rządził prezydent z PO, a dostawał pieniądze z budżetu państwa.

- Z Trzecią Drogą też się dogadacie? Skoro ma pan osobisty zatarg z senatorem Piotrem Masłowskim?

- Senator to nie jest cała Trzecia Droga. Są tam również inni ludzie, bardzo wartościowi. Programowo i ideologicznie jesteśmy wolnorynkowcami. Jeśli oni w tym zakresie będą podzielać z nami te wartości, to dojdziemy do porozumienia.

- Macie na listach 6 przedsiębiorców, 4 menadżerów, szereg specjalistów i tylko jedną nauczycielkę. To jest niespotykany stan, jeśli chodzi o układanie list na wybory samorządowe.

- To są wszystko ludzie, którzy robią fajne rzeczy w życiu. Każdy z nich wnosi coś innego do Lepszego Rybnika. Uczymy się od siebie nawzajem. Wszyscy jesteśmy zaangażowani. Nie ma u nas ludzi, którzy znaleźli się na liście tylko dlatego, żeby tę listę wypełnić. Co do edukacji, mamy kobiety, które są animatorkami - to też jest związane z edukacją. Mamy panią Izabelę Karwot, byłą dyrektor z Domu Kultury w Boguszowicach, która też wpisuje się w tę dziedzinę. Dodam jeszcze, że wcześniej zarzucano nam, że będziemy mieć samych sportowców i przedsiębiorców na liście. Teraz widać, że mamy tylko dwóch sportowców, więc te zarzuty nie potwierdziły się. Co nie zmienia faktu, że geneza Lepszego Rybnika jest związana ze sportem. Zresztą osobiście uważam, że wychowanie dzieci i młodzieży poprzez sport jest szalenie istotne. Ja sam mam dwóch "smarkaczy", którzy biegają po podwórku, jeden chodzi na tenisa i karate, drugi na zumbę.

- Obecność nauczycieli na listach nie bierze się z niczego. Wiele osób dopiero w lokalu wyborczym przegląda listy kandydatów na radnych i szuka kogoś znajomego. Trafiają na sympatycznego nauczyciela ze swojej młodości i gotowe, głos oddany.

- No to teraz mamy np. Joannę Małek, która robi półkolonie. Myślę, że rodzice dzieci będą ją znali. Mamy Mirka Małka, który jako trener wychował setki dzieci. Mamy menadżerów klubów KC i Face2Face, których z kolei będą kojarzyć młodzi ludzie. Tak więc nasi kandydaci mają kontakt z ludźmi, ale z tej drugiej, bardziej sympatycznej strony. Będziemy mieć eksperyment społeczny, czy ludzie głosują na nauczycieli, czy na ludzi, którzy są kojarzeni z tego, co robi się po szkole i pracy.



Ludzie:

Piotr Kuczera Rybnik

Piotr Kuczera Rybnik

Prezydent Rybnika