Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Kosztując potrawy pań z naszego koła, mój mąż zawsze mówi: Ola musisz się jeszcze wiele nauczyć [WYWIAD]

02.03.2024 07:00 | 1 komentarz | FK

Z Aleksandrą Cmok, przewodniczącą KGW Buków rozmawiamy o działalności koła i planach.

Kosztując potrawy pań z naszego koła, mój mąż zawsze mówi: Ola musisz się jeszcze wiele nauczyć [WYWIAD]
Konie są wielką miłością przewodniczącej Aleksandry Cmok
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

- Co ciekawego słychać w bukowskim kole, jak wyglądał ostatni rok? Można mówić o rozwoju?

- Oczywiście, że się rozwijamy. Każdy miesiąc był bardzo intensywny. Kilka razy w miesiącu coś się u nas dzieje.

- Ilu członków liczy wasze koło?

- 30 osób, w tym jeden mężczyzna.

- To jakie były główne działania minionego roku?

- Kiermasz, Barbórka, na początku grudnia zrobiłyśmy sobie sesję zdjęciową do kalendarza, który cieszył się wielkim zainteresowaniem. Nawet byłe mieszkanki gminy, które mieszkają w Niemczech zadzwoniły do nas czy nie mogłybyśmy im wysłać takiego kalendarza. Sesja zdjęciowa była wykonana w Izbie u Starki w Wiejskim Domu Kultury w Grabówce. Strasznie się uśmiałyśmy podczas zdjęć. W grudniu odbyło się spotkanie świąteczne z radą sołecką i organizacjami. 14 grudnia tradycyjnie piekłyśmy ciasteczka do wszystkich seniorów z Bukowa. W tym roku finansowo pomógł nowy ksiądz proboszcz. Odwiedzamy każdego seniora, jest to bardzo wzruszające dla tych osób.

Gotowanie z przedszkolakami miało miejsce we wrześniu. Byłyśmy zaproszone przez panią dyrektor przedszkola z Syryni. Przy okazji opowiedziałyśmy czym zajmuje się koło gospodyń wiejskich. Miałyśmy też mówić do nich „po śląsku”, ale wbrew pozorom to jest bardzo trudne. Moje panie często mnie poprawiały. Organizowałyśmy również Oktoberfest w naszym kole. Przebrałyśmy się w odpowiednie stroje i same ugotowałyśmy golonka. Impreza była strzałem w dziesiątkę. Nawet był pan wójt i myślę, że dobrze się bawił. Jesienią natomiast robiłyśmy również kiełbasy swojskie.

- Tak, kiedyś w większości domów było świniobicie i gospodarz taką kiełbasę robił.

- Dla mnie było to też nowe doświadczenie. Oprócz tego, jak zawsze brałyśmy udział w organizacji półmaratonu na wałach. To już tradycyjnie, znowu coś upiekłyśmy i częstowałyśmy uczestników. Organizujemy też ogniska, oraz brałyśmy udział w festiwalu produktów lokalnych w Gorzycach, zostałyśmy także zaproszone na dożynki do Krzyżanowic. Miałyśmy różne szkolenia np. dotyczące ziół, wyjazdy do Częstochowy czy Jaworzna. Każdego roku jedziemy na Bitwę Regionów. Zdobyłyśmy drugie miejsce w województwie śląskim w konkursie, któremu patronowała pani Agata Duda, małżonka prezydenta. W tym roku również się wybieramy. Brałyśmy też udział w konkursie robienia ciasteczek w Nakle Śląskim.

- Współpracujecie też innymi organizacjami?

- Tak, to jest naturalne, np. z biblioteką w Lubomi. Byłyśmy zaproszone na takie spotkanie pt. Czytanie z GOKSiRem. Współpracujemy z bukowską OSP, domami kultury, sołtysem i parafią.

- Skąd macie fundusze na swoją działalność?

- Mamy swoje składki, dostajemy podobnie jak inne koła pieniądze z urzędu gminy. Jesteśmy kołem zarejestrowanym w ARiMR i z tego tytułu możemy starać się również o inne formy dofinansowania. Dostajemy pieniądze z Agencji, z tych funduszy staramy się zorganizować jakąś wycieczkę zagraniczną. Mamy też środki z różnych konkursów, w których nasze koło bierze udział.

- Co by pani doradziła paniom z koła gospodyń w jakiejś małej miejscowości? Jak rozwijać taką organizację?

- Na pewno w działalności nie ma znaczenia wiek. U nas w Bukowie mamy jedną panią, która jest przed siedemdziesiątką i ja za nią nie nadążam (śmiech). Receptą na sukces jest to, że trzeba chcieć. Czasem jest tak, że panie są przyzwyczajone, że nic nowego się nie dzieje. Spotykają się kilka razy w roku i tyle. To trzeba zmieniać. Kiedy ja przejęłam koło w Bukowie, to panie różnie patrzyły na moją aktywność, pomysły, robienie zdjęć itd. Warto zwrócić uwagę, że przy każdej organizacji jakiejś imprezy, wszystko robimy same. Nie zamawiamy cateringu, pieczemy same ciasta, robimy potrawy, sałatki itd.

- Posiadacie pewnie swoje przepisy...

- 80 procent pań naszego koła to są byłe zawodowe kucharki, więc proszę sobie wyobrazić jaki to potencjał. Mam takie szczęście, że to ja się od nich uczę, bo czasem nie mam zielonego pojęcia o tych przepisach. Niedawno była taka sytuacja, że jedna z moich członkiń mocno się oburzyła (śmiech) bo kazała mi kupić śmietanę kremówkę, a ja kupiłam 18-to procentową. Pokazując to, od razu musiałam biec do sklepu po nową. Jak to powiedziała, musi być idealnie. Podaje ten przykład, bo chcę pokazać, że to są panie, które mają swoje przepisy i robią to perfekcyjnie, a każdy produkt musi być dobrze dobrany. Mój mąż kosztując potrawy wykonane przez panie z naszego koła mówi mi: „Ola Ty się jeszcze musisz dużo nauczyć”. Inna członkini przez lata pracowała w restauracji i kiedy zrobię wystrój sali, to zawsze mi wszystko zmienia, bo nic według niej nie jest zgodne z zasadami.

- Dostaliście kilka miesięcy temu nagrodę wójta...

- Jesteśmy pierwszym kołem w gminie, które otrzymało nagrodę wójta za swoje osiągnięcia. Na pewno wpływ na to miał rekord Polski w przygotowaniu największej porcji klusek śląskich. Było ich 1133 sztuki, dalej nikt nas nie pobił, od 2022 roku. Co ciekawe do tej nagrody zgłosiła nas pani, która nie jest ani naszą członkinią, ani działaczką, ale jest mieszkanką gminny i widzi, co robimy.

- Ma pani kontakty z kołami gospodyń z całej Polski. Czym się różnią koła śląskie? Jak wyglądają inne koła z innych regionów?

- Nie ma dwóch takich samych kół. Nawet na Śląsku każde koło jest inne. Mamy inne dania, przepisy. W roku ubiegłym brałyśmy udział w konkursie związanym z moczką. Każda była inna, każde koło przywiozło swoją moczkę, a było ich około 30. Wszystkie te moczki były wykonane przez gospodynie ze Śląska. Jedna miała słony smak, druga była słodka. Podobnie jest ze strojami, każde koło ma trochę inny krój, kolory. Niektóre panie noszą zopaski, inne noszą korale, niektóre mają fartuszki, „czopce” itd. Z mojej wiedzy, którą zdobyłam, to nasze stroje używane przez gospodynie z kół, są powiązane ze strojami góralskimi. Tak nas poinformowała osoba, która się tym zajmuje.

Mamy też kontakt z kołem spoza Śląska, do którego należy bardzo dużo panów. Organizują oni strzeleckie turnieje łucznicze. Byłam bardzo zdziwiona, że takie formy aktywności też mają koła gospodyń.

- Jakie plany ma KGW w roku 2024?

- Wszystkie te wydarzenia, które żeśmy organizowali, chcemy dalej kontynuować. Na pewno będziemy brać udział w konkursach, festiwalach (np. Festiwal Polska od Kuchni). Będziemy piec ciasteczka dla seniorów na Wielkanoc i Boże Narodzenie. W Dzień Kobiet chcemy zaprosić wszystkie panie z Bukowa, bez wyjątku. Przygotujemy dla nich poczęstunek i myślę, że to będzie okazja żeby miło spędzić czas. Ponoć w latach 80-tych takie właśnie spotkania miały u nas miejsce. Chcemy wrócić do tej tradycji. Będziemy organizować Dzień Matki. Planujemy też jechać na wycieczkę do Słowenii, w roku ubiegłym byłyśmy w Wenecji. Nasza mała miejscowość Buków to niezwykła społeczność, licząca około 230 mieszkańców. Zawsze powtarzam, że jestem dumna, że mieszkam w Bukowie. Wszyscy jesteśmy bardzo zżyci ze sobą. Wszyscy się znamy i przyjaźnimy.

Opracowanie Fryderyk Kamczyk