Piątek, 6 września 2024

imieniny: Beaty, Eugeniusza, Zachariasza

RSS

Piotr Huzarewicz z Żor: Jak patrzę na naszą scenę polityczną, to ogarnia mnie smutek i rozczarowanie [WYWIAD]

23.02.2024 08:20 | 1 komentarz | juk

Z Piotrem Huzarewiczem, wiceprzewodniczącym Rady Miasta w Żorach oraz przewodniczącym tamtejszego Klubu Radnych „Prawo i Sprawiedliwość” rozmawiamy o nadchodzących wyborach samorządowych, wyzwaniach stojących przed miastem oraz o polskiej scenie politycznej.

Piotr Huzarewicz z Żor: Jak patrzę na naszą scenę polityczną, to ogarnia mnie smutek i rozczarowanie [WYWIAD]
- Prezydent bez zgodnej i dobrej współpracy z radą i poparcia w radzie miasta dla swoich pomysłów niewiele by zrobił. To, że miasto Żory wygląda w tej chwili, tak jak wygląda, jest zasługą zarówno prezydenta jak też radnych - mówi nam Piotr Huzarewicz.
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Na horyzoncie widać już nadchodzące wybory samorządowe, ale zacznijmy od podsumowania trwającej jeszcze kadencji rady miasta, która rozpoczęła się w 2018 r. Jak by Pan podsumował ten czas?
- Jest to moja czwarta kadencja i myślę, że z jednej strony była ona zupełnie inna od wcześniejszych. Musieliśmy się mierzyć z konsekwencjami pandemii, które wpływały zarówno na funkcjonowanie nas jako radnych, ale także na życie mieszkańców i funkcjonowanie całego miasta. Różnego rodzaju ograniczenia mocno decydowały o tym, w jaki sposób mogliśmy swój mandat wypełniać. Z drugiej strony była bardzo podobna do minionych kadencji, czyli taka, podczas której starałem się godnie wypełnić powierzony mi mandat.

W czasie trwania tej kadencji było wiele komisji, sesji, dyskusji i głosowań. Jest Panu za coś wstyd?
- Wstyd? Muszę się zastanowić. Myślę, że nie mam się czego wstydzić w związku z pracą w radzie miasta.

A z czego jest Pan dumny?
- Przede wszystkim z tego, że po 15-stu latach działalności publicznej jako radny, mogę sobie, moim wyborcom, a także tym którzy na mnie nie głosowali, spojrzeć prosto w oczy. To jest dla mnie najważniejsze. Od samego początku mojej aktywności społecznej kieruję się dewizą: "Po pierwsze wiarygodność", czyli staram się realizować to, co obiecywałem.

Będzie ubiegał się Pan o reelekcję na radnego?
- Tak, zamierzam.

Czym chce Pan do siebie przekonać mieszkańców, żeby oddali na Pana swój głos?
- Myślę, że tym, o czym już wspominałem, czyli swoją wiarygodnością. Jeżeli coś obiecuję, nie są to słowa, które są wypowiadane tylko i wyłącznie na potrzeby kampanii wyborczej, lecz dążę do realizacji złożonych obietnic. Od wielu lat staram się tak funkcjonować w życiu publicznym i jestem przekonany, że wielokrotnie swoją działalnością to udowodniłem. Można powiedzieć, że taką postawę mam we krwi. Jeżeli jest się synem pierwszego prezydenta miasta Żory po 1989 roku, to chyba nie da się inaczej. Mam też takie marzenie, być może fikcyjne, ale chciałbym, abym prowadząc kampanię wyborczą, nie musiał drukować ani jednej ulotki, ani jednego plakatu. Że wystarczyłaby informacja dla mieszkańców: "zamierzam ponownie ubiegać się o wasze zaufanie. Znacie mnie, obserwujecie i oceniacie na co dzień. Dlatego proszę, zdecydujcie czy zasługuję na wasz głos, który przełoży się na mandat, czy też nie". Ale wiem, że raczej pozostanie to jedynie w sferze moich marzeń.

Jakie Pana zdaniem są największe wyzwania stojące przed Żorami w nadchodzących latach?
- Wyzwania, jakie stoją przed naszym miastem, można podzielić na dwa obszary. Pierwsze z nich dotyczą natury społecznej, a drugie - natury infrastrukturalnej. Jeśli chodzi o pierwszy obszar, to na pewno coraz większym problemem, którym należy się zająć już tak na poważnie, jest starzejące się społeczeństwo. Przybywa nam coraz więcej seniorów, którzy wymagają różnorakiego wsparcia. Np. związanego z dotarciem do lekarza, szczególnie tych mieszkańców, którzy mieszkają trochę dalej od centrum. Owszem, mamy bezpłatną komunikację i to na pewno bardzo pomaga. Jednak dla wielu osób dużą barierą jest samodzielne dostanie się transportem publicznym ze swojego domu do odpowiedniego specjalisty. W naszym mieście brakuje też takiego z prawdziwego zdarzenia domu opieki dla osób starszych. Widzę konieczność, by w Żorach powstał taki ośrodek. Pozostaje także kwestia tego, czym się jeszcze do niedawna szczyciliśmy, a mianowicie, że miasto Żory było jedynym miastem w województwie, w którym był dodatni przyrost naturalny. Czyli więcej dzieci się rodziło, niż osób umierało. Teraz się to niestety trochę zmienia. Miasto już wiele zrobiło, by zatrzymać lub ściągnąć do miasta młodych mieszkańców, ale pozostaje jeszcze kilka otwartych furtek w tym temacie.

Co z drugim obszarem, o którym Pan wspomniał?
- Przechodząc do drugiego obszaru, czyli infrastruktury. Mimo iż w mieście wybudowano wiele nowych dróg albo wiele zostało wyremontowanych, na pewno jeszcze dużo zostało do zrobienia. Problem polega na tym, że budżet miasta nie jest z gumy i nie da się naraz wszystkich inwestycji przeprowadzić, nawet gdybyśmy bardzo chcieli. Przy planowaniu zadań inwestycyjnych staramy się brać pod uwagę z jednej strony oczekiwania tych mieszkańców, którzy niedawno się wybudowali albo są w trakcie budowy i chcieliby, żeby cała infrastruktura miejska w ich okolicy była już gotowa. Z drugiej strony jest jeszcze wiele obszarów miasta, gdzie mieszkańcy od wielu lat czekają na to, żeby im w końcu utwardzić lub wybudować drogę i oświetlenie, albo pociągnąć kanalizację. Nie są to proste decyzje i wybory.