Poniedziałek, 23 grudnia 2024

imieniny: Sławomiry, Wiktorii, Iwona

RSS

W małżeństwie przede wszystkim należy mówić prawdę. Złote i szmaragdowe gody w Krzanowicach [ZDJĘCIA]

17.01.2024 09:54 | 0 komentarzy | mad

Krzanowickie złote gody nie tylko poprowadziła nowa kierownik miejscowego Urzędu Stanu Cywilnego, ale wyjątkowo, w tym roku na obchody zdecydowano zaprosić się jubilatów świętujących szmaragdowe gody, czyli 55 lat po ślubie. Podobnie jak złote małżeństwa odebrali życzenia oraz upominek.

W małżeństwie przede wszystkim należy mówić prawdę. Złote i szmaragdowe gody w Krzanowicach [ZDJĘCIA]
Na krzanowickie obchody przybyło 10 małżeństw świętujących złote i szmaragdowe gody
Wiesz coś więcej na ten temat? Napisz do nas

Tegoroczne uroczystości, które tradycyjnie odbyły się w Perle, poprowadziła nowa kierownik USC – Ewa Wita, następczyni Gabrieli Augustyn, prywatnie jej córka. Pani kierownik stanęła obok burmistrza, składając jubilatom życzenia. - Dziękuję za postawę wzajemnego szacunku, tolerancji i miłości, bo te trzy elementy są niezwykle istotne, żeby przeżyć ze sobą tyle lat co państwo. Jesteście symbolem i przykładem dla kolejnych pokoleń - powiedział natomiast burmistrz Andrzej Strzedulla.

Medale za długoletnie pożycie małżeńskie odebrali:

  • Łucja i Jan Basistowie
  • Maria i Rudolf Deegowie
  • Irena i Gerard Hanczuchowie
  • Urszula i Roman Holubkowie
  • Łucja i Jan Nowakowie
  • Dorota i Stanisław Turkowie

55-lecie świętują:

  • Elżbieta i Józef Kirchnerowie
  • Maria i Kazimierz Kopcowie
  • Łucja i Ginter Kucharzowie
  • Anna i Teofil Rudkowie

Jan Basista, właściciel Perły w Krzanowicach i Veny w Raciborzu, świętuje 50 lat małżeństwa z Łucją. Poznali się przez pracę – ona w GS-ie, on w SKR. Zakochali się i 19 listopada wzięli ślub przed Bogiem, dzień wcześniej – cywilny. Mają dwoje dzieci oraz cieszą się z trojga wnucząt.

Jan Basista, właściciel Perły w Krzanowicach i Veny w Raciborzu, świętuje 50 lat małżeństwa z Łucją. Poznali się przez pracę – ona w GS-ie, on w SKR. Zakochali się i 19 listopada wzięli ślub przed Bogiem, dzień wcześniej – cywilny. Mają dwoje dzieci oraz cieszą się z trojga wnucząt.

Urszula i Roman Holubkowie, mieszkańcy Borucina, poznali się na potańcówce organizowanej w miejscowym domu kultury, wiosce, w której obecnie mieszkają. Roman, jubilat pochodzący z Bojanowa, wspomina, że zanim stanął przed ołtarzem z przyszłą żoną, wspólnie spędzili dwa lata. Związek przed Bogiem zatwierdzili 8 stycznia, choć wszelkie formalności cywilne załatwili już dwa dni wcześniej. Z tej pięknej miłości wyrosła trójka dzieci, a obecnie cieszą się z obecności siedmiorga wnucząt. Urszula przez wiele lat pracowała w krzanowickim banku, natomiast Roman związany był z raciborskim ZEW-em. Na pytanie o tajemnicę ich udanego małżeństwa, Roman porównuje je do orki na polu, wymagającej nieustannej ciężkiej pracy. Podkreśla, że kluczową rolę odgrywa cierpliwość, a na to twierdzenie z uśmiechem przytakuje Urszula.

Urszula i Roman Holubkowie, mieszkańcy Borucina, poznali się na potańcówce organizowanej w miejscowym domu kultury, wiosce, w której obecnie mieszkają. Roman, jubilat pochodzący z Bojanowa, wspomina, że zanim stanął przed ołtarzem z przyszłą żoną, wspólnie spędzili dwa lata. Związek przed Bogiem zatwierdzili 8 stycznia, choć wszelkie formalności cywilne załatwili już dwa dni wcześniej. Z tej pięknej miłości wyrosła trójka dzieci, a obecnie cieszą się z obecności siedmiorga wnucząt. Urszula przez wiele lat pracowała w krzanowickim banku, natomiast Roman związany był z raciborskim ZEW-em. Na pytanie o tajemnicę ich udanego małżeństwa, Roman porównuje je do orki na polu, wymagającej nieustannej ciężkiej pracy. Podkreśla, że kluczową rolę odgrywa cierpliwość, a na to twierdzenie z uśmiechem przytakuje Urszula.

Połówka zawsze ustępuje drugiej połówce - mówi z uśmiechem Irena Hanczuch, która obchodzi z mężem Gerardem złote gody, czyli 50 lat wspólnego życia. Para zamieszkuje w Borucinie, rodzinnej miejscowości jubilatki. Gerard pochodzi natomiast z Bieńkowic. Ich drogi skrzyżowały się na jednej z zabaw w Borucinie, na imprezie zorganizowanej po weselu siostry jubilatki. Gerard w owym dniu trafił tam przypadkowo – przyjechał do wioski z przyjaciółmi i właśnie tam zauważył swoją przyszłą żonę. Przed zawarciem związku małżeńskiego para spędziła dwa lata, a z ich miłości narodziło się troje synów i córka. Teraz, z dumą, obchodzą również radość bycia dziadkami sześciu wnuków i dwóch wnuczek. Irena przez wiele lat pracowała zawodowo na lokalnej poczcie, pełniąc rolę listonoszki, a następnie poświęciła się prowadzeniu domu. Gerard natomiast rozpoczął swoją karierę jako elektryk w firmie swojego ojca, a potem założył własną działalność, aż w końcu trafił do RSP.

Połówka zawsze ustępuje drugiej połówce - mówi z uśmiechem Irena Hanczuch, która obchodzi z mężem Gerardem złote gody, czyli 50 lat wspólnego życia. Para zamieszkuje w Borucinie, rodzinnej miejscowości jubilatki. Gerard pochodzi natomiast z Bieńkowic. Ich drogi skrzyżowały się na jednej z zabaw w Borucinie, na imprezie zorganizowanej po weselu siostry jubilatki. Gerard w owym dniu trafił tam przypadkowo – przyjechał do wioski z przyjaciółmi i właśnie tam zauważył swoją przyszłą żonę. Przed zawarciem związku małżeńskiego para spędziła dwa lata, a z ich miłości narodziło się troje synów i córka. Teraz, z dumą, obchodzą również radość bycia dziadkami sześciu wnuków i dwóch wnuczek. Irena przez wiele lat pracowała zawodowo na lokalnej poczcie, pełniąc rolę listonoszki, a następnie poświęciła się prowadzeniu domu. Gerard natomiast rozpoczął swoją karierę jako elektryk w firmie swojego ojca, a potem założył własną działalność, aż w końcu trafił do RSP.

Łucja i Jan Nowakowie – to para jubilatów z malowniczych Krzanowic. Los sprawił, że ich drogi skrzyżowały się na zabawie 14 lutego 1971 roku, która odbyła się właśnie w Krzanowicach. To właśnie tam rozkwitła iskra ich uczucia, dając początek trwającej do dziś miłości. Łucja, jubilatka, odnajdywała swoje powołanie zawodowe w lokalnym urzędzie, gdzie pełniła rolę inspektora ds. obrotu nieruchomościami. Z kolei Jan, z wykształcenia ślusarz, przez lata związany był z różnymi branżami, zdobywając cenne doświadczenia zawodowe. Z tej miłości wyrosło trzech synów, a teraz cieszą się z trzech wnuków i dwóch wnuczek. Pytani o tajemnicę udanego małżeństwa, jubilatka z uśmiechem podkreśla, że kluczem jest przede wszystkim szczerość.

Łucja i Jan Nowakowie – to para jubilatów z malowniczych Krzanowic. Los sprawił, że ich drogi skrzyżowały się na zabawie 14 lutego 1971 roku, która odbyła się właśnie w Krzanowicach. To właśnie tam rozkwitła iskra ich uczucia, dając początek trwającej do dziś miłości. Łucja, jubilatka, odnajdywała swoje powołanie zawodowe w lokalnym urzędzie, gdzie pełniła rolę inspektora ds. obrotu nieruchomościami. Z kolei Jan, z wykształcenia ślusarz, przez lata związany był z różnymi branżami, zdobywając cenne doświadczenia zawodowe. Z tej miłości wyrosło trzech synów, a teraz cieszą się z trzech wnuków i dwóch wnuczek. Pytani o tajemnicę udanego małżeństwa, jubilatka z uśmiechem podkreśla, że kluczem jest przede wszystkim szczerość.

Dorota i Stanisław Turkowie zawarli małżeństwo 29 grudnia decydując się na ślub zarówno cywilny, jak i kościelny w tym samym dniu. Ich miłość przetrwała pięć dziesięcioleci, przyniosła na świat trzech synów i jedną córkę, a obecnie rozkwita w radości z pięciorga wnuków i wnuczki. Jubilatka, pytana o tajemnicę trwałego związku, udziela mądrej rady: Trzeba przede wszystkim być przyjacielem drugiej osoby.

Dorota i Stanisław Turkowie zawarli małżeństwo 29 grudnia decydując się na ślub zarówno cywilny, jak i kościelny w tym samym dniu. Ich miłość przetrwała pięć dziesięcioleci, przyniosła na świat trzech synów i jedną córkę, a obecnie rozkwita w radości z pięciorga wnuków i wnuczki. Jubilatka, pytana o tajemnicę trwałego związku, udziela mądrej rady: Trzeba przede wszystkim być przyjacielem drugiej osoby.

Między Marią i Rudolfem Deegami z Krzanowic zaiskrzyło na Zamku Królewskim na Wawelu w Krakowie, gdzie przybyli z wizytą z raciborskiego Rafako – firmy, z którą byli związani zawodowo. W Raciborzu, za sprawą pracy, pan Rudolf z Ząbkowic Śląskich zdecydował się osiedlić. Racibórz to rodzinna miejscowość jubilatki. Zanim doszło do ślubu, para spędziła pół roku na wzajemnych spotkaniach, przerywanych służbą wojskową jubilata. Ceremonia ślubna odbyła się 27 października – tego samego dnia zarówno w formie cywilnej, jak i kościelnej. Małżeństwo Maria i Rudolf doczekało się trzech synów oraz cieszy się obecnie z siedmiu wnuczek, jednego wnuka oraz dwóch prawników. Pytani o klucz do udanego małżeństwa, pani Maria zdradza swoją mądrość: W małżeństwie przede wszystkim trzeba wierzyć w Boga oraz umieć ze sobą rozmawiać.

Między Marią i Rudolfem Deegami z Krzanowic zaiskrzyło na Zamku Królewskim na Wawelu w Krakowie, gdzie przybyli z wizytą z raciborskiego Rafako – firmy, z którą byli związani zawodowo. W Raciborzu, za sprawą pracy, pan Rudolf z Ząbkowic Śląskich zdecydował się osiedlić. Racibórz to rodzinna miejscowość jubilatki. Zanim doszło do ślubu, para spędziła pół roku na wzajemnych spotkaniach, przerywanych służbą wojskową jubilata. Ceremonia ślubna odbyła się 27 października – tego samego dnia zarówno w formie cywilnej, jak i kościelnej. Małżeństwo Maria i Rudolf doczekało się trzech synów oraz cieszy się obecnie z siedmiu wnuczek, jednego wnuka oraz dwóch prawników. Pytani o klucz do udanego małżeństwa, pani Maria zdradza swoją mądrość: W małżeństwie przede wszystkim trzeba wierzyć w Boga oraz umieć ze sobą rozmawiać.

Ludzie:

Andrzej Strzedulla

Andrzej Strzedulla

Burmistrz Krzanowic.